Po zajęciach zaszłam do kawiarni po kawę, chcąc zachować swoje dawne zwyczaje, przynajmniej te, które pamiętam. Usiadłam w rogu sali, wyjęłam pamiętnik, aby dopisać kilka słów.
Przy stoliku obok siedziały dwie matki z córkami, które rozmawiały o zbliżającym się Halloween.
- A ja będę Królewną Śnieżką. - powiedziała z entuzjazmem jedna z nich.
- Głupia jesteś, przecież to nie jest straszne. - odparła druga.
- Mary. - upomniała ją mama.
- Ale to prawda! Śnieżka nie jest straszna.
- Przebranie nie musi być straszne. - dodała mama Mary - Nie każda dziewczynka musi przebrać się za wampira, jak ty sobie to wymyśliłaś. - na chwilę zmroziło moją krew słysząc słowo "wampir".
- Wampiry są fajne! - krzyknęła obruszona Mary, jej mama uśmiechnęła się lekko zaczesując kosmyk jej włosów za ucho.
- Ale twoich wampirów nikt nie uratuje, a moją Śnieżkę tak.
- Ciekawe kto? Wilkołak? - zakpiła Mary.
- Nie! Książę! - Mary patrzyła niedowierzająco - Tak pocałuje ją i zdejmie zaklęcie złej czarownicy! - mówiła pewnie - Pocałunek prawdziwej miłości zwycięży wszystko.
Jakby mnie olśniło, uśmiechnęłam się szeroko do siebie. Czyżby naprawdę to było takie banalne? Czy ta historia z bajki może być prawdą? Tego nie wiem, ale warto spróbować. Wybiegłam pośpiesznie z kawiarni wpadając na jakiegoś mężczyznę, po chwili okazało się, że jest nim pierwotny.
- Wiedziałem, że tu cię znajdę. - powiedział zadowolony.
- Klaus?! Musimy porozmawiać. - zaczęłam szybko.
- Znalazłem rozwiązanie. - ujął moją twarz w dłonie - To ostatnia możliwość.
- Jaka?!
Nie powiedział nic, chwycił moją dłoń i zaprowadził do samochodu. W drodze próbowałam dowiedzieć się co takiego chciał mi powiedzieć przez stwierdzenie: "Znalazłem rozwiązanie", ale niewiele mówił. W tym momencie żałowałam, że nie umiem czytać w myślach.
Zaparkował przy starych magazynach. Spojrzałam zaskoczona na Klausa, jego entuzjazm gdzieś uleciał i znowu stał się tym złym pierwotnym. Wychodząc z samochodu dostrzegłam zbliżającego się Marcela, a tuż za nim niewysoką młodą dziewczynę. Co on tu robi? Kim ona jest? Co wymyślił Klaus?
- Klaus?! - spojrzałam na niego pytająco - Co my tu robimy?
- Zaufaj mi. - odparł patrząc mi prosto w oczy.
Dziewczyna stała przede mną pewna siebie, uśmiechając się lekko powiedziała:
- Będzie bolało.
Nie kłamała. Bolało. Próbowała złamać zaklęcie, ale wiem, że jej się nie uda, bo rozwiązanie jest inne. Bezbolesne i przyjemne. Opadając na kolana z mojego gardła wyrwał się przeraźliwy krzyk, pełen bólu i cierpienia. Nie mogłam nad tym zapanować, tak bardzo chciałam, aby przestała. Pomyślałam o mojej matce, nie wiem dlaczego akurat o niej, pamiętam jej cierpienie po stracie taty, nienawiść do mnie. Dlaczego to do mnie wraca? Cmentarz, jestem nad jej grobem, czytam napis na nagrobku "Celine Claire, Kochająca Siostra, Matka i Żona" podnoszę wzrok wyżej i widzę czarownicę, tą która zmusza mnie do cierpienia, nasze spojrzenia się spotkały, a ból odszedł. Po chwili wróciłam do siebie. Nie rozumiem co się stało. Niepewnie podniosłam wzrok na wiedźmę, stała w tym samym miejscu, ale nieco zmieniona. Uśmiech, który jej towarzyszył znikł, tak jak pewność siebie. Słyszałam jej przyśpieszone bicie serca, a na twarzy czarownicy zagościło zdezorientowanie i strach.
- Davina! - Marcel podszedł do dziewczyny, kładąc dłoń na jej ramieniu - Wszystko w porządku?
Podniosłam się z kolan, ocierając łzy. Przy moim boku szybko znalazł się Klaus.- Tak. - odparła brunetka do Marcela - Nie pomogę. - powiedziała drżącym głosem - Zaklęcie... jest zbyt skomplikowane, silne. Musiała je rzucić potężna czarownica. - dodała pośpiesznie, patrząc na mnie niepewnie.
- Jak to jej nie pomożesz?! - wyrwał się Klaus, prawie rzucając się na dziewczynę, w obronie której stanął Marcel - Mieliśmy układ! - krzyknął - Davina miała pomóc Skye! - ponownie krzyknął.
- Spokojnie. Robiła co mogła. Słyszałeś, zaklęcie jest zbyt silne, nie możemy zrobić nic więcej. - wampir próbował załagodzić sytuację, ale byłam niemal przekonana, że tylko pogarsza sprawę. Stanęłam między wampirami.
- Znajdziemy inny sposób. - powiedziałam spokojnie patrząc pierwotnemu prosto w oczy.
- Nie rozumiesz?! - czułam pogardę w jego głosie - Davina była ostatnią deską ratunku dla ciebie, tylko ona mogła...złamać zaklęcie.
- Widocznie przeceniłeś jej możliwości. Trudno będę musiała jakoś żyć z tą luką w pamięci.
- Ja nie zamierzam. - odparł.
- Słucham? - zapytałam, chociaż doskonale usłyszałam co powiedział - Tak bardzo przeszkadza tobie, że nie jestem tą samą dziewczyną, którą znałeś? Nawet jeśli wróci mi pamięć już nigdy nią nie będę! - czułam napływające do oczu łzy. Klaus stał niewzruszony moimi słowami i nie ukrywam rozczarowało mnie to. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i odeszłam w wampirzym tempie.
***
Za nami kolejny rozdział i mam nadzieję, że również przypadł Wam do gustu. Koniecznie dajcie znać :)Jednocześnie zapraszam Was do odwiedzenia mojej nowej historii #lostlove na wattpadzie. Rozdziały tam pojawiają się codziennie.
CZYTASZ
Stand by me || TO + TVD ||
FanfictionSkye - dziewczyna, która jest zakochana w pierwotnym. Niklaus - pierwotny, który jest zakochany w Skye. Los płata im figle, ale czy uda im przejść trudne koleje losu i być razem? Książka w trakcie drobnych poprawek. Historia połączona z książką Meet...