Freddie's pov.
Potrząsnąłem delikatnie Rogerem. Była dopiero 15, a on już spał. Powtórzyłem czynność, jednakże mocniej. - Freddie, po co mnie budzisz? - warknął. - Bo dopiero piętnasta, a ty już śpisz. Poza tym, zabieram cię dzisiaj do restauracji na obiad. Na pewno ci się spodoba. - odparłem. - Ale tak we dwoje idziemy? - spytał blondyn. On myślał, że co? Mam wziąść też Briana i Johna, aby płacić drożej? Poza tym, rezerwowałem stolik dla dwojga. - A co ty se myślałeś? Że z Brianem i Johnem? Nieeee.
A na te słowa Roguś się uśmiechnął. - Czyli coś w stylu randki? - przytulił mnie. - Ta. Idę się szykować, ty lepiej też się szykuj. - powiedziałem i szybko wyszedłem z pokoju. Skierowałem się w stronę starego pokoju, gdzie nadal miałem ubrania. Nie przeniosłem ich do szafy we wspólnym pokoju moim i Rogera, gdyż on ma całą szafę pełną. Zacząłem grzebać w poszukiwaniu czegoś co mógłbym ubrać na obiad z blondynem. Kątem oka dostrzegłem granatowy garnitur.Gdy już byłem gotowy, wyszedłem z pokoju. Roger, co dziwne, dalej się szykował. A to zazwyczaj, na mnie wszyscy czekają. - Freddie, po co się tak ubrałeś? - usłyszałem głos Johna. - Idę z Rogerem na obiad. - szybko wytłumaczyłem. Chwilę po tych słowach, z naszego pokoju wyszedł Roger. Miał na sobie pomarańczowy garnitur. - Nie pozwólcie by kotą się coś stało! - rzuciłem na porzegnanie.
Całą drogę Roger się pytał gdzie idziemy, a ja mu zawsze odpowiedałem "Zobaczysz na miajscu". Tuż przed lokalem o nazwie "I'm In Love With My Car", który prawdopodobnie zawdzięcza nazwę piosence błękitnookiego, zasłoniłem oczy Rogera. - Co jest!? - wrzasnął. Nie chciałem mu pokazywać gdzie idziemy. - Mówiłem ci, że to gdzie idziemy to niespodzianka. Odsłonię ci oczy dopiero w środku. - westchnąłem.
Gdy weszliśmy do lokalu, w oczy się rzucały zdjęcia samochodów na białych ścianach. Zdjąłem ręce z oczu mojego kochanka. - Zajebistą restaurację wybrałeś! - pisnął szczęśliwy. - A dziękuję. Tylko ciszej. Nie wszyscy muszą wiedzieć, że to ja wybrałem miejsce. - objąłem go ramieniem. Gdy tak czekaliśmy przy wejściu, przyszedł do nas kelner, który miał na sobie biały fartuch z nazwą restauracji. Był to wysoki rudzielec z włosami krótkimi. Jego oczy były zielone. - Rezerwacja? Jeśli tak, proszę podać nazwisko. - powiedział niskim głosem. - Pan Mercury. - odparłem. Zaprowadził nas do stolika w kącie lokalu. Usiadłem na krześle na którym była poduszka, po drugiej stronie stolika usiadł Roger. Kelner podał nam menu. Wziąłem jedno ja, a drugie blondyn. - Roger, tylko nie za drogo. - upomniałem go. - Dobrze, dobrze. - zaśmiał się. - W takim razie, chcę naleśniki i colę. - powiedział. - A ja poproszę pancake'i i herbatę. - poleciłem rudemu, który zapisał sobie coś w notatniku, i poszedł do kuchni.
CZYTASZ
Czy chcesz zobaczyć kotki w aucie?||Froger
Fiksi PenggemarO nie, Roger właśnie ucieka z opisem w zębach :(