One Shot-Zack.

749 33 18
                                    

Poczułaś nagle zimne powietrze. Powoli otwierałaś oczy. Wstałaś z trudem z ziemi. Znajdowałaś się na ulicy. Wstałaś ledwo, opierając się o budynek. Czułaś wszędzie ból. Co ja tu robię?-Pomyślałaś i po chwili kierowałaś się prosto przed siebie. Twoje serce przyśpieszyło, gdy zobaczyłaś wszędzie czerwoną ciecz. Zrobiło ci się słabo na ten widok. Mimowolnie zaczęłaś biec. Chciałaś krzyczeć, ale nie mogłaś. Łzy ci spływały po policzkach. Nikogo tu nie ma. Co się stało?-Mówiłaś do siebie. Otarłaś łzy szybkim ruchem. W tedy zauważyłaś kotka. Był cały biały. Przybliżył się do ciebie. Na twoich ustach zagościł uśmiech. Kucnęłaś przy zwierzątku, aby pogłaskać go, lecz nie dane ci było to zrobić. Nagle kot był martwy. Słyszałaś za sobą głos. Bałaś się i powoli się odwróciłaś. Ujrzałaś mężczyznę z kosą. Miał czerwoną bluzę na sobie i miał na twarzy bandaże. Zaczął się psychicznie śmiać, co sprawiło u ciebie nieprzyjemne dreszcze.

-Czemu to zrobiłeś?!-Byłaś zła. Zawsze kochałaś zwierzęta.

-Hee? Jestem mordercą!-Zaśmiał się znowu.-Lepiej uciekaj! Daje ci trzy sekundy!-Zaczął obliczać, a ty jedynie wbiłaś wzrok w ziemię.-Czemu nie uciekasz!?

-Czemu miałabym to zrobić? Wiem, że mnie dogonisz...Możesz skrócić mój los...Nie chce już patrzeć na krew i cierpieć.-Powiedziałaś smutno i wstałaś. Zamknęłaś oczy i liczyłaś, że już nie zobaczysz więcej tego świata.

-Tch...Nie czuje żadnej zabawy...Mogłabyś chociaż płakać, krzyczeć albo błagać o życie?-Czułaś, że przystawia ci ostrze do gardła. Tak naprawdę nie chciałaś jeszcze umierać.

-A czy to ma sens?-Otworzyłaś oczy, a on zaniemówił. Jego wzrok był na twojej twarzy. Nastąpiła nie zręczna cisza, którą przerwał.

-Tak. W tedy jestem bardziej szczęśliwy.-Uśmiechnął się.

-Eh...Pomocy...Niech ktoś mnie uratuje.-Mówiłaś to z obojętniścią. Znowu nastała cisza.

-Nawet udawanie ci nie wychodzi.-Westchnął, a ty się lekko uśmiechnęłaś. Widziałaś, jak powoli się denerwuje.-Mam nadzieje, że boisz się mnie!-Przybliżył się do ciebie.

-Bać się ciebie?-Zaśmiałaś się.-Może to jest błąd, ale nie czuje strachu przed tobą...Wręcz przeciwnie.-Zabrał kose od twojego gardła.

-Ale każdy powinien się bać mnie! Jestem mordercą!-Zacisnął dłoń w pięść.

-Rozumiem przecież...Ja jestem zwyczajną dziewczyną. Miło mi.-Widać, że bardziej się denerwował, co sprawiało ci przyjemność.

-Jesteś wkurzająca!

-A ty za to dziwny.-Mimo to, że nazywał siebie "Mordercą"-to bardzo go polubiłaś. Zauważyłaś szybko, że zamachnął się swoją kosą, by zadać ci cios, ale zawachał się.

-Szkoda marnować na ciebie czasu...-Widziałaś uśmiech. Wydawał ci się chyba przyjacielski.

-Może tak naprawdę nie chcesz mnie zabić.

-Tch. Przeszła mi jakoś ochota...-Odwrócił się.-Ale jeżeli chcesz bym cię zablił, musisz być grzeczna i pójść ze mną.-Pokazał swój profil z uśmieszkiem.-Mów mi teraz Zack.

-[T.I] [T.N].-Powiedziałaś krótko.

Kilka dni później.

Cały czas spełniałaś jego zachcianki. Powoli cię to wkurzyło. Szliście równym tempem. Cały czas się przyglądałaś mu. Po chwili się zatrzymałaś i on zrobił to samo.

-Co jest? Czemu nie idziesz?-Ty tylko posłałaś mu złe spojrzenie.

-Powiedziałeś, że jak będę grzeczna to mnie zabijesz.-On tylko odwrócił wzrok.-Na co czekasz.-Szedł powoli w twoją stronę a ty zadrżałaś.

-Teraz znam cię dobrze...Boisz się.-W mgnieniu oka przycisnął cię do ściany.

-J-Ja się nie b-boje...-Mówiłaś szeptem.

-Kłamiesz...I tak jakoś dziwnie się czuje, kiedy cię poznałem. Nie zrobię tego, co byś chciała. Czemu to się dzieje?-Postanowił spojrzeć w twoje oczy.

-Co to za uczucie?-Próbowałaś mu pomóc. Zależało ci na nim.

-Jak jesteś smutna to uśmiech schodzi mi z twarzy...Jak jesteś zła to pierwszy raz czuje strach...Jak jesteś radosna to ja też. I czuje, że chce być cały czas przy tobie.-Zarumieniłaś się i pogłaskałaś go po policzku.

-C-Co ty robisz?-Był zaskoczony tą bliskością.

-Wiesz co to jest za uczucie?-Pokręcił przecząco głową.-Pokazać ci?-Szepnęłaś cicho, przytaknął. Przybliżyłaś się i zrobiłaś pauze.-Mogę to ściągnąć?-Zapytałaś patrząc na bandaż.

-Wolałbym nie, ale chce byś mi pokazała, co to za uczucie.-Zdjął kaptur i pozwolił ci sciągnąć bandaż.-Zamknij oczy jak ściągniesz go.-Kiedy już pozbyłaś się "opatrunku"-zamknęłaś oczy. W tedy pocałowałaś. Był przez chwilę zdziwiony, ale odwzajemnił nieśmiało gest. Uśmiechnęłaś się przy pocałunku. Oderwaliście się od siebie. Dalej miałaś zamknięte oczy.

-To jest miłość.

-Chyba rozumiem...

One shoty z Anime 💮🌸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz