Rozdział 6

9 3 0
                                    

  Seungmin westchnął głęboko, przecierając twarz rękoma. Po trzeciej konferencji tego dnia, był naprawdę wykończony - w szczególności psychicznie. Krzyki tych wszystkich osób sprawiały, że już nie raz miał ochotę to wszystko rzucić, ale trwał w tym całym bagnie tylko dla ojca. Nie mógł mu tego zrobić, nie teraz.

  Spojrzał na zegarek i mimowolnie, łagodnie się uśmiechnął na myśl, o czekającym go spotkaniu. W myślach już odliczał minuty i choć jeszcze nie znał dziewczyny, był niemal pewny, że to wyjście nie będzie jedynym, a piękna długowłosa okaże się naprawdę fantastyczna.

  Odrywając się od przyjemnych myśli,wrócił do pracy, a po wypełnieniu kilkudziesięciu dokumentów, których niestety nie mógł oddać nikomu innemu, z niemal dziecięcą radością dosłownie wybiegł z biura. Każda mijająca go osoba uprzejmie się kłaniała, co z początku było dla niego bardzo dziwne i trochę niezręczne, ale po czasie się do tego przyzwyczaił.

  Szybko wrócił do swojego domu, gdzie próbował skupić się na czymkolwiek, ale nie bardzo mu to wychodziło. Ilekroć tylko próbował zrobić coś, co wymagało skupienia, kończyło się to fiaskiem i masą głupich, wręcz banalnych błędów. W końcu, zrezygnowany chłopak skończył siedząc na kanapie i oglądając jedną z dennych dram. W między czasie zjadł obiad, przygotowany przez jego gosposię, która zniknęła tak szybko jak się pojawiła i wziął szybki, odświeżający prysznic.

  Równo za kwadrans ósma przebrał się w czarne jeansy i jasnoniebieską koszulę, której rękawy podwinął do połowy przedramion, po czym wyszedł z domu. Zanim jednak trafił pod docelowe miejsce, ze swojego ogrodu wyciął, wyjątkowo piękną, herbacianą różę - jedyną, jaka w tym roku wyrosła na osamotnionym krzaczku tego rodzaju róż.

  O dwudziestej trzydzieści stanął przed przeszklonymi drzwiami, za którymi widział Jiah. Brunetka kończyła sprzątać, a z ruchu jej warg, mógł zgadnąć, że cicho nuci, co w jego mniemaniu było bardzo urocze. Otaczała ją aura niesamowitej wręcz niewinności i niezwykłego dobra, której on nie był w stanie wyjaśnić.

  Dziewczyna była ubrana w plisowaną, czarną spódnicę ozdobioną drobnymi kwiatkami w różnych kolorach, zwykłą, białą bluzeczkę i czarne sandałki na niskim obcasie. Włosy miała ułożone w delikatne fale, a przednie pasma spięte w warkocze i połączone z tyłu głowy w jedno. Całość prezentowała się nadzwyczaj pięknie i dziewczęco, a w jego oczach wyglądała jak ósmy cud świata.

  W końcu wszedł do środka, a stojąca teraz do niego plecami dziewczyna, odwróciła się słysząc dźwięk dzwonka. Widział jak zmęczenie w jej oczach zastępuje dziwna mieszanka zawstydzenia, pozytywnego zaskoczenia, radości ale i były w niej też nutki smutku, których powodu Seungmin nie był pewny.

- Anneyonghaseyo Jiah! - Z delikatnym uśmiechem wręczył jej kwiat, by z niemą fascynacją obserwować, jak w jej ciemnoorzechowych oczkach pojawiają się radosne iskierki, a na bladych policzkach zakwita malinowy rumieniec.

- A-Anneyong Seungmin...- Uśmiechnęła się z widocznym w oczach zawstydzeniem, a on przepuścił ją w drzwiach, by kiedy zamknie lokal chwycić ją za dłoń i delikatnie pociągnąć ją w odpowiednią stronę, zatajając fakt gdzie ją zabiera.

__________________________________________________________________________

Do następnego!

One stepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz