Jiah weszła do kwiaciarni, cały czas rozmyślając o propozycji Seungmin'a. Nie była pewna czy rzeczywiście będzie mogła się wtedy zerwać z zajęć, ale coś nie pozwalało jej odmówić. Najwyżej tego dnia po prostu nie pójdzie na zajęcia, a notatki weźmie od Minah. Jej współlokatorka zatrzymała się na kilka dni u swojego chłopaka, więc dzisiaj wieczorem miała być jeszcze bardziej samotna niż zazwyczaj. Z zamyślenia wyrwały ją dopiero na wpół spakowane kartony, które rzuciły jej się w oczy.
- Dzień dobry pani Choi. - Przywitała się ze starszą kobietą, która właśnie wyszła z zaplecza.
- Dzień dobry Jiah. -
- Co się dzieje? - Zapytała, obawiając się najgorszego.
- Zamykam kwiaciarnię... - Dziewczyna zamarła. Gdzie będzie teraz pracować? Zbytniego doświadczenia nie ma, studiuje, przez co możliwy czas pracy jest znacznie skrócony... Z zamyślenia wyrwał ją głos kobiety. - Proszę... - Podała dziewczynie kopertę. - Tu jest wypłata za cały miesiąc. - Brunetka przyjęła kopertę i zapytała, dlaczego musi zamknąć, skoro przychody były całkiem dobre.
- Wyprowadzam się do Busan, do córki. Eunji ostatnio urodziła, muszę jej pomóc przy dzieciach.- Kobieta uśmiechnęła się ciepło.
Widać było, że nawet myśl o wnukach sprawia jej ogromną radość.
- Możesz już wracać do domu skarbie, zaraz przyjedzie tu mój zięć, on poznosi te wszystkie pudła. Jeśli chcesz, to możesz wziąć sobie jakieś kwiaty, nie bardzo mam co z nimi zrobić. - Jiah pokiwała głową, ale zanim zabrała rośliny, przytuliła kobietę i podziękowała jej za wszystko.
Brunetka wracała do domu przygnębiona, przeglądając od razu jakieś oferty pracy, ale żadna nie była odpowiednia do jej kwalifikacji. Jedne były na drugim końcu miasta, w dodatku słabo płatne, albo godziny były zupełnie nieodpowiednie dla studentów. Napisała do Minah, ale dziewczyna także nie wiedziała jak jej pomóc.
Jiah wytrzymała w opustoszałym mieszkaniu tylko dwie godziny, aż w końcu, mając dość samotności i niemal przerażającej ciszy, zadzwoniła do Seungmin'a, z prośbą o spotkanie. Umówili się w pobliskiej kawiarni, za około pół godziny. Jej wzrok co chwilę uciekał w stronę bukiecika, który znowu znalazła rano przed drzwiami. Coraz częściej myślała, czy to nie Seungmin podrzuca jej te kwiaty...
Brunetka porzuciła myśli o pracy i codziennych prezentach, stanęła przed szafą i przebrała się w uroczą, zwiewną sukienkę do kolan, w ślicznym, pudrowo-różowym kolorze. Włosy związała w koka, na stopy wsunęła białe sandałki, na szyi zawiesiła srebrny łańcuszek z przywieszką w kształcie motylka i kolczyki do kompletu, a na ramieniu zawiesiła białą torebkę.
Z jednym, z nieco mniej znanych utworów Chopina, puszczonym na słuchawkach, ruszyła w stronę miejsca, w którym się umówili. Jiah już z daleka rozpoznała męską sylwetkę swojego towarzysza, na widok której jej serce zadrżało radośnie, policzki spłonęły rumieńcem, a w brzuchu zagościły motyle. Odetchnęła kilka razy, uśmiechnęła się delikatnie i podeszła do Seungmin'a, który stał odwrócony do niej plecami. Jej uwadze nie uszło to, że dość przyległa, biała koszulka, którą miał na sobie, mocno podkreślała jego szerokie barki.
Jiah delikatnie dotknęła brązowookiego w ramię,chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, a kiedy się odwrócił, zawstydziła się delikatnie i spuściła wzrok. - Anneyong... - Wydukała, z brunet, uśmiechnął się zawadiacko i głosem, który sprawił, że zmiękły jej kolana, a na karku pojawiła się gęsia skórka, odpowiedział. - Anneyong Jiah... -
Usiedli w przytulnej kawiarni, złożyli zamówienie, a kiedy kelner odszedł, Seungmin zapytał. - Co się stało, że chciałaś się spotkać? -
- Musiałam z kimś pogadać... Minah wyjechała do swojego chłopaka i nie mam się do kogo odezwać... A tak poza tym, to po prostu chciałam się z tobą spotkać. - Dziewczyna spuściła wzrok na swoje dłonie, a Seungmin uśmiechnął się delikatnie.
_________________________________________________________________________
Do następnego!
CZYTASZ
One step
RomansaJeden krok, dwójka nieznanych sobie ludzi, trudna przeszłość i przewrotny los, który postanowił połączyć ich ścieżki... Co może z tego wyniknąć?