Rozdział 10

7 3 0
                                    

  Jiah ciągle zastanawiała się, czy dobrze zrobiła zgadzając się na spotkanie i ciągle dręczyły ją wyrzuty sumienia, bo wprawdzie nie była to randka, tylko zwykłe, przyjacielskie spotkanie, ale mimo wszystko czuła się, jakby w pewien sposób Go zdradzała.

- Co się stało, Ji? Zmarkotniałaś... - Wypowiedź Minah poprzedzał atak kaszlu.

- Znowu spotykam się z Seungminem, ale czuję, że to niewłaściwe wobec Niego...- Mimo upływu czasu dziewczyna wciąż nie potrafiła wypowiedzieć tego imienia.

   Minah wiedziała kim jest Seungmin, bo długowłosa już nie raz opowiadała jej o nim, ich pierwszym spotkaniu, wspólnym wyjściu czy sms'ach jakimi się wymieniali.

- To chyba dobrze, prawda? Może w końcu na dobre się otrząśniesz. - Jiah niemal nie wierzyła w to, co usłyszała.

- Naprawdę myślisz, że tak łatwo o nim zapomnę? - W jej oczach zalśniły łzy, a ręce zaczęły się niekontrolowanie trząść i już chciała wyjść z pokoju, jednak zatrzymała ją drobna dłoń krótkowłosej. - Przepraszam... Wiesz, że nie to miałam na myśli... -

- Ale dokładnie to powiedziałaś. - Wyrwała się drobnej dziewczynie i, ze łzami spływającymi po jej zaczerwienionych policzkach, wbiegła do pokoju zamykając za sobą drzwi. Padła na łóżko, zanosząc się wręcz histerycznym płaczem.

   Minah była dla niej jak siostra, kochała ją, ale czasem nie potrafiła zrozumieć dlaczego zachowywała się tak, a nie inaczej. Poduszka, w którą wtuliła twarz, tłumiła jej płacz, pozwalając wyrzucić z siebie złe emocje.

   Po kilkudziesięciu minutach uspokoiła się nieco i, drugi raz w tak krótkim czasie, wyciągnęła białą kartkę z pudełka na listy. Co chwilę wycierając dłonią załzawione oczy i pociągając nosem, zaczęła pisać.

Nie daję już rady... Czemu musiałam Cię poznać? Czemu musiałam się w Tobie zakochać? Czemu zostawiłeś mnie samą? Czasami myślę sobie, że lepiej by było, gdybym w ogóle Cię nie poznała...

   List był krótki, ale wyrażał cały ból i frustrację jaką czuła. W końcu zakleiła kopertę, czując pewną ulgę, i umieściła ją w pudełku, chowając je pod swoje łóżko. Jiah usiadła na łóżku, pustym, wyprutym z emocji wzrokiem, wpatrując się w ścianę, pogrążona we własnych myślach, by po kilku dłuższych chwilach usłyszeć pukanie do drzwi.

- Proszę... - Jej głos był cichy, przygaszony, ale wystarczająco głośny, by stojąca za drzwiami krótkowłosa ją usłyszała.

   Jiah nie podniosła wzroku, który aktualnie utkwiła w swoich dłoniach.

- Przepraszam...- Minah wcisnęła jej do rąk kubek z zieloną herbatą.

- Ja też przepraszam... Nie powinnam była tak gwałtownie reagować... -

- Mogę się tylko domyślać jak wciąż musi być ci ciężko, a ja ci wcale nie pomagam... Okropna ze mnie przyjaciółka... -

- Minah, doceniam to, że tak się o mnie troszczysz, ale pewne rzeczy muszę przepracować sama i to ja muszę dojrzeć do pewnych decyzji. A ty jesteś świetną przyjaciółką. Czasami taki porządny wstrząs jest potrzebny...- Jiah uśmiechnęła się lekko i przytuliła dziewczynę, po chwili upijając łyk herbaty.

   Krótkowłosa rozluźniła się zupełnie i już po krótkiej chwili powróciła do swojego codziennego tryskania humorem i rozsiewania wokół dobrej energii. Obydwie zawsze szybko zapominały o swoich mniejszych czy większych kłótniach, uważając, że nie warto marnować czas na fochy.

- Wiesz co jutro ubierzesz? - Zapytała od razu podchodząc do szafy.

- Pewnie jakieś jeansy i biały t-shirt... - Starsza wzruszyła ramionami.

- Na pewno tak nie pójdziesz! Musimy- Jiah szybko jej przerwała, głośno protestując. -To nie jest randka!-

-Tak, tak - Minah zdawała się zupełnie ignorować ten fakt, wyciągając z szafy kilka wieszaków, nie dając Jiah nawet o niczym zadecydować. Długowłosa zrezygnowała z jakichkolwiek prób przekonywania przyjaciółki, doskonale wiedząc, że i tak nic nie wskóra. Po prostu grzecznie siedziała na swoim łóżku, popijając wciąż ciepłą herbatę.

- Już wiem! - Krzyk jej współlokatorki zakłócił ciszę panującą w pomieszczeniu.

   Krótkowłosa podała Jiah białą, zwiewną sukienkę z długim rękawem, czarny kapelusz, pasek i małą torebkę z czarnej skóry, oraz także czarne letnie botki na pięciocentymetrowym słupku, a ta, z cichym, cierpiętniczym westchnięciem wyszła do łazienki, gdzie szybko si,ę przebrała, by po krótkiej chwili móc wrócić do czekającej przyjaciółki. Niepewnie obróciła się dookoła i czekała na opinię dziewczyny.

- No, tak to możesz iść, wyglądasz cudownie! - Jiah, widząc siebie w lustrze, musiała przyznać jej rację, choć robiła to dość niechętnie.

- Do której masz zajęcia? -

- Do dwunastej, ale w weekendy nie pracuję, więc spotykamy się o czternastej. -

- Idealnie! - Minah zaklaskała w dłonie. - To co, kolacja?-

- No możemy... -

- Zupki instant? -

- Yhm...- Jiah zmierzyła wzrokiem pomieszczenie, w którym było pełno małych wazoników z bukiecikami, identycznymi jak ten, który dostała kilkanaście dni temu. Dziewczyna wciąż nie miała pomysłu od kogo mogą być, ale nie miała zbytnio czasu, żeby się nad tym zastanawiać.

   Dziewczyny usiadły na sofie i zaczęły oglądać dramę, w tym samym czasie jedząc gotowe już zupki.

_________________________________________________________________________

Do następnego!

One stepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz