Prolog: Dziesięć zasad.

3.5K 175 44
                                    

- Zasada pierwsza?- pyta, zapinając mi na ręce bransoletkę.

Jej dłonie są tak zimne jak metalowy łańcuszek, na moim nadgarstku.

Matczyne dłonie nie powinny takie być...

- Nie odzywaj się kiedy nie udziela ci prawa głosu.- odpowiadam, gwałtownie odginając głowę do tyłu, gdy w moje włosy zagłębia się grzebień.

- Przepraszam.- szepcze stojąca za mną blondynka i kontynuuje czesanie.

- Zasada druga?- z ust matki pada kolejne pytanie.

Zanim odpowiem, do komnaty wchodzi ojciec. Marszczy swoje gęste, krzaczaste brwi. Jemu też nie podoba się to, co się ze mną dzieje. Zakręca na palcu warkocz jaki ma zapleciony na brodzie i, w milczeniu, obserwuje rozwój sytuacji.

- Śmiej się wtedy kiedy on się śmieje.- moja odpowiedź przeradza się w syk bólu, gdy blondynka znów za mocno ciągnie moje włosy.

- Przepraszam, siostrzyczko.- mówi i głaszczę mnie po głowie- ale wiesz, że po myciu one zawsze bardzo ci się plączą.-

- Zasada trzecia?- matka podchodzi do ojca i zabiera od niego kasetkę z biżuterią.

Przy okazji łapie jego dłonie i chwilę przytrzymuje jakby chciała go zapewnić, że wszystko będzie dobrze.

Nie będzie, mamo. Nie będzie.

Biorę głęboki wdech i prostuję się. Blondynka zaciska dłoń na moim ramieniu. Zapewne chce mi w ten sposób dodać otuchy ale jej starania tak czy siak spełzają na niczym.

- Zawsze się z nim zgadzaj. Nawet jeśli masz inne zdanie, nie pokazuj tego.-

Moja rodzicielka podchodzi bliżej i kładzie kasetkę na stole. Pyta o zasadę czwartą, jednocześnie cały czas szukając czegoś wśród biżuterii.

- Zwracaj się do niego z szacunkiem i wedle tytułu.-

- Zasada piąta?-

Nieprzyjemny dotyk zębów grzebienia ustaje. Ich miejsce zajmują palce blondynki, które sprawnie dzielą mi loki na trzy części i zaczynają pleść warkocz.

W międzyczasie matka znajduje to, czego przez cały czas tak bardzo szukała w kasetce. Jest to srebrna ozdoba do włosów, wyglądająca jak kwiatowy wianek.
Doprawdy misterna robota, każda ryska, wydrążenie, kształt w metalu jest wykonany z największą precyzją. Gdyby nie kolor, można by bez trudu pomylić je z prawdziwymi.

Piękna zabawka, ale wciąż zabawka. Dodatek do kompletu ze mną. Chcą mnie sprzedać. Sprzedać jak lalkę. I za co? Za „papierowe żołnierzyki".

- Mój mąż jest mym panem, a mój pan jest mym mężem.- mówiąc te słowa, mam wrażenie jakbym co najmniej pluła jadem, który pali mi gardło i usta.

Blondynka kończy robić mi warkocza i przerzuca go do przodu, przez moje lewe ramię. Sunę dłonią po grubym splocie, którego nie jestem w stanie objąć jedną ręką.

- To nie jest twój warkocz.- szepcze blondynka, a ja kiwam głową.

Kiedy ostatnio miałam spięte włosy? Na jakiejś formalnej okazji, to na pewno, ale nie pamiętam.

- Idź już, proszę.- matka zwraca się do stojącej za mną kobiety- Zawiadom ojca i poproś by wydał rozkaz szykowania dorożki.-

- Dobrze.- jasnowłosa udaje się do drzwi jednak tuż przed nimi zawraca, podchodzi bliżej i obejmuje mnie mocno.

- Widzimy się na miejscu.- szepcze i odsuwa się gwałtownie i w pośpiechu opuszcza pomieszczenie.

- Zasada szósta?- pyta moja matka, wsuwając mi ozdobę we włosy.

- Może już starczy?- słyszę głos ojca- Pytałaś jej już o to dziś rano.-

- Ostrożności nigdy za wiele.- odpowiada kobieta, a następnie znów zwraca się do mnie- Zasada szósta?- powtarza.

- Szanuj całą, jego rodzinę, a przede wszystkim Wszechojca i Wszechmatkę.-

- Siódma?- rodzicielka na moment obejmuje moją twarz dłońmi po czym podpiera się pod boki, a ojciec w tym czasie podchodzi bliżej, by następnie stanąć tuż koło niej.

- Najdroższa...- mówi do matki ale ta unosi otwartą dłoń w geście nakazującym mu zaprzestanie.

- Musimy mieć pewność.- stwierdza, a głos jej drży.

Boisz się, prawda?

- Nie wypowiadaj się w sprawach państwa ani w sprawach wojskowych.-

- Co za nonsens?- prycha mój ojciec- Masz ojca wojownika i zapewne większą wiedze niż niejeden z tych młokosów...-

Parskam śmiechem.

- Proszę cię...- matka wzdycha ciężko- Żarty się ciebie trzymają? Nawet teraz? W tak poważnej sprawie? Zasada ósma i dziewiąta. Mówże.-

- Idź tam, gdzie pozwoli ci iść. Tylko z nim, bądź swoimi dwórkami. Nie wolno ci samej przebywać w towarzystwie innych mężczyzn niż on, bo spotka cię za to hańba.-

Moi drodzy przyjaciele, którzy tam ze mną jedziecie... przepraszam.

- I najważniejsze. Zasada dziesiąta?- pyta moja rodzicielka, a ja podnoszę się z krzesła, chcąc dodać animuszu zarówno sobie jak i swojej wypowiedzi.

- Pod żadnym pozorem nie możesz powiedzieć mu prawdy.-

Gloria Regali|marvel ff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz