11.Zawsze spodziewaj się najgorszego.

2.1K 126 15
                                    


- Dziękuję, że zgodziłaś się pójść ze mną na spacer. Odkąd zostałaś oficjalnie narzeczoną Lokiego ciężko cię znaleźć. Biegasz po pałacu jakby cię podłoga parzyła.- parskam śmiechem na słowa mojej kuzynki.

- Mam teraz nieco zajęć. Uczę się grać na pianinie z Fullą, szykuję się do ślubu, a Frigga bardzo mu w tym pomaga. Wiesz... ciężko się odnaleźć w tuzinach prawie identycznych próbników odcieni bieli, na wstążki czy kwiaty.-

- Tamora, a powiedz mi... ty i Loki...-

Nie ciekawie.

- Jak spędzacie wolny czas?-

- Uczy mnie magii.- wyjaśniam- Ale też run staroasgardzkiego. A półtorej tygodnia temu byliśmy na wycieczce po mieście.-

- Poważnie?- Sigyn unosi swoją, jasną idealnie wyskubaną brew- I jak? Kraina Asów jest naprawdę tak piękna jak powiadają?-

- Tylko na pierwszy rzut oka. Spotkaliśmy dziewczynkę, która wraz z matką żyje na skraju ubóstwa w małym domu przy wschodniej granicy.-

Sig wzrusza ramionami.

- I to aż tak wpłynęło na ciebie? Przecież w Wanaheim też są ubodzy. Taki już stan rzeczy.-

- Jak będę u władzy coś z tym zrobię.-

- Rozdasz biednym wszystkie pieniądze ze skarbca?- Sigyn wypowiada te słowa niemalże z pogardą.

Wzdycham teatralnie licząc, że zrozumie iż irytuje mnie jej podejście. Blondynka jednak dalej brnie.

- Jesteś zdecydowanie za dobra. Widzisz tylko jasne strony życia. Nie uważasz, że to trochę... mało inteligentne?-

- Sugerujesz, że jestem głupia?-

- Naiwna. Nie głupia. Pamiętaj Tamora, zawsze spodziewaj się najgorszego. Wtedy gdy ono się przydarzy przynajmniej się nie rozczarujesz.-

Patrzę na kobietę wściekłym wzrokiem.

Co ona sobie wyobraża?

- I ty się dziwisz, że spędzam tyle czasu z Lokim zamiast z wami.- mówię i odchodzę jak gdyby nigdy nic.

*****

- Deet czy to naprawdę musi być aż tak ciasne?- pytam, a szatynka rozluźnia kilka spinek i frotek w moich włosach.

- Wciąż boli.-

- Wybacz. Masz tak gęste włosy, że ciężko utrzymać je w miejscu za pomocą pojedynczych splotów.-

- To próbne upięcie jest iście kłopotliwe.- siedząca w w rogu pomieszczenia Frigga wstaje z krzesła i pochodzi bliżej.

Przygląda się bacznie mojej fryzurze choć ja bardziej nazwałabym to co mam na głowie „konstrukcją".

- A może byś poszła w rozpuszczonych?- proponuje.

- Zaplączą się w welon.- stwierdza nieodzywająca się do tej pory Fulla.

- A czy ona musi mieć welon?-

- Musi.- nagle w drzwiach komnaty pojawia się Sigyn- W naszej rodzinie kobiety zawsze miały welon na ślubie.-

- Przepraszam bardzo?- mówię, starając się nie zabrzmieć niegrzecznie- To mój ślub, prawda?-

Nagle wzrok wszystkich spoczywa na mnie.

- Ależ oczywiście, moja droga, że to twój ślub.- jako pierwsza odzywa się Frigga.

- To czy mogę mieć cokolwiek do powiedzenia?-

Gloria Regali|marvel ff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz