25. Najlepszy wojowniku Asgardu...

1.4K 94 1
                                    


Zbieram swoich ludzi i omawiamy strategie.

Wiem, że jest źle. Loki bardziej przejmuje się swoją chorą intrygą, a nie tym, że Asgard czeka wojna. Armia Wanaheim będzie tu lada moment, moi ojciec jeszcze nie przybył, Thora nie ma, a Odyn śpi.

Udajemy się do komnaty gdzie Frigga przebywa z mężem i z ciężkim sercem wszystko jej wyjaśniamy.

- Nie...- kobieta zaczyna płakać- Nie to nie możliwe, nie mój Loki...-

- Ty w to wierzysz?- dodaje, bezpośrednio do mnie.

- Na moich oczach zamroził Heimdalla.- mówię i unoszę do góry prawą dłoń.

Wszechmatka zauważa brak obrączki. Wskazuje na moją rękę z osłupieniem, a ja jedynie zwieszam głowę.

- Na bogów...- szepcze, a wtedy wszyscy zwracamy uwagę jak po policzku Odyna spływa pojedyncza łza.

- Czy on..?- pyta Asnir.

Frigga uśmiecha się lekko, a ja wyglądam za okno i zamieram.

- Loki sprowadził Laufeya do Asgardu. Są na Bifroście. Jest z nimi jeszcze dwóch innych Jotunów. A dwóch zostało przy Heimdallu. W sumie jest ich pięciu.- stwierdzam.

- Zostajemy na miejscach.- mówi Asnir- Cokolwiek się wydarzy, jesteśmy w tym razem.-

Nagle jakiś szczegół za szybą zwraca moją uwagę.

- On odmarza!- wykrzykuję, zdumiona- Heimdall odmarza!-

- Słyszy Thora.- rzecze Frigga i uśmiecha się- On wraca. I jego świta też... lecz pierwsza wroga armia nadchodzi. Idzie na nas wasz lud.-

- To nie jest nasz lud.- stwierdza Asnir- To nasi wrogowie.-

Wszyscy odwracamy wzrok do zamka w drzwiach, gdy ten nagle zostaje skuty przez lód. Frigga sięga po swój oręż, podobnie jak reszta, a ja natomiast zaciskam pięść, wokoło której pojawia się ogień.

Zrobię z was wszystkich nędzne kałuże...

W momencie, gdy lód pojawia się też na ścianach do komary wkraczają lodowe giganty. Jeden rzuca się na Wszechmatkę, bo ta stoi najbliżej. Kobiecie udaje się go zabić jednak zostaje przez jego towarzysza przewrócona na podłogę, a z odsieczą rusza jej Asnir. Kieruję swoje ręce na potwora, a snop ognia jaki się z nich wydobywa zaczyna go parzyć, tak, że tamten aż krzyczy z bólu. Wokoło pojawiają się tumany pary, a monstrum pada na ziemie. Fulla i Deethra zamierają na widok kolejnego giganta w sali, a jest nim Laufey.

- Coś mi tu śmierdzi siarką...- mówi, patrząc na mnie i na Asnira- A no tak, Wanowie...-
wychucha śmiechem i macha rękoma na obie strony.

Potężnym lodowa bryła przypiera nas do ściany. Nie jestem w stanie oswobodzi ręki by rozpuścić przeszkodę, a ciepło jakie pulsuje w moim ciele jest zbyt słabe by zrobić to odpowiednio szybko. Laufey pomimo naszych krzyków podchodzi do Odyna i tworzy sobie w ręce lodowy nóż.

- Jesteście następni.- mówi, uśmiechając się do nas złowieszczo po czym bierze zamach.

- Nie!- krzyczy Frigga, gdy wtem ognisty płomień uderza giganta prosto w plecy. Ten ląduje na przeciwległej ścianie.

Przenosimy wzrok na sprawcę całego zamieszania i tu spotyka nas szok.

- Loki?- wykrztuszam, a mężczyzna władowuje w giganta kolejny ognisty pocisk z berła.

Laufey zmienia się w kupkę złotego, rozżarzonego popiołu.

Ansir uwalnia się jako pierwszy i pomaga wpierw Wszwchmatce, a potem mi oraz Fulli i Deethrze. Frigga patrzy na syna i ewidentnie nie wie jak ma się zachować.

Z resztą my też nie wiemy.

Czy to możliwe, że cała ta intryga miała na celu pozbycie się króla Jotunów? A co za tym idzie biologicznego ojca mojego męża...

Czy mogłaś się aż tak pomylić?

Nie czekaj, to nie jest zachowanie, które możesz sobie usprawiedliwić od tak. To nie jest żadna pomyłka. Loki chciał zabić swojego brata.

- Po co to wszystko?- pyta Wszechmatka- Po co ta cała iluzja, synu? My już wszystko wiemy. Jak mogłeś to zrobić?!-

- Loki!- nagle w drzwiach pojawia się sam Thor, a ja czuję jakby kamień spadł mi z serca.

Frigga natychmiast podbiega do syna i mocno go przytula. Mężczyzna odwzajemnia uścisk, ale wciąż mierzy brata wrogim spojrzeniem.

- Wszystko już wiemy, Thorze.- mówię, wiedząc, że pewne sprawy trzeba rozwiązać- Wiemy, że Loki wysłał na ciebie niszczyciela. Jesteśmy po twojej stronie, prawowity następco tronu Asgardu.-

- Tamora!- brunet patrzy na mnie z wyrzutem, ale ignoruję go.

Thor staje obok nas.

- Zawsze byłeś zdolnym kłamcą, ale teraz to już przesada. Pewnie ich też w to wciągnąłeś?-

Dostrzegam poruszenie za oknem. Widzę jak przez Bifrost wdziera się masa wojowników Wanaheim, a ledwo co oprzytomniały Heimdall nie jest w stanie sam stawić oporu kilku tysiącom ludzi, którzy rzucają się na niego jak wygłodniałe zwierzęta na ofiarę.

Wanów można by pokonać czymś co ich ugasi.

Ale jedyny człowiek z mocą „około-lodową" to Loki. Jego o pomoc nie poproszę.

Ale gdyby mu tak zabrać berło Odyna?

Zwalczymy ogień ogniem.

Puszczam iskrę po podłodze, a ta, niezauważona przez kłócących się braci przeskakuje na trzymany przez bruneta przedmiot. Tym samym zaczyna go nagrzewać i w końcu Loki zmuszony jest puścić berło, które z głośnym łupnięciem opada na ziemie. Przyciągam je do siebie za pomocą iskier i wtedy wszystkie spojrzenia kierują się na mnie.

- Asnir, dziewczyny na zewnątrz, już!- rozkazuję i wszyscy czym prędzej opuszczamy komnatę.

Rzucamy się pędem po schodach w dół aby wydostać się z pałacu. Gdy już się nam to udaje ze zdumieniem zauważam, że wojownicy Asgardu z Sif na czele już są gotowi do odparcia ataku.

- Wasza Wysokość!- kobieta reaguje zdumieniem na mój widok.

- Miałaś racje. Pogadamy później. Teraz trzeba złoić tyłki Wanów. Zgadasz się ze mną, najlepszy wojowniku Asgardu?-

Na twarzy Sif pojawia się uśmiech.

- Zgadzam się.-

Gloria Regali|marvel ff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz