Ubrana w czerwoną, dopasowaną suknie idę do sali tronowej w asyście Wszechmatki, Fulli oraz Deethry. Ledwie przekraczamy próg od razu spoczywa na nas masa spojrzeń.Nie zwracaj na to uwagi.
Królowa prosi bym szła za nią, co robię. Zatrzymuję się przed tronem Odyna, po którego prawej stronie stoją obaj synowie. Frigga staje z lewej, a do mnie podchodzi Loki. Wtedy w pomieszczeniu zapanowuje kompletna cisza. Zerkam na jedną z przednich ław gdzie siedzą Sigyn, Asnir i Havnir. Oddycham z ulgą i bacznie obserwuję Odyna, który wstaje z tronu.
- Nasi przyjaciele, władcy Wanaheim...- zaczyna Wszechojciec- Zgodzili się podpisać z nami traktat współpracy wojskowej.-
Wokoło rozlega się aplauz.
- Aby przymierze to było wieczne połączymy oba rody dzięki małżeństwu mojego młodszego syna, księcia Lokiego oraz księżniczki Wanaheim, Tamory Aniddöttir.- po tych słowach króla Asgardu, Loki łapie mnie za rękę i powoli odwracamy się w stronę ludu, który po chwili znów zaczyna się radować.
Oni nie mają pojęcia kim jestem. Nie obawiają się nieznanej osoby w rodzinie królewskiej?
- Niniejszym ogłaszam...- kontynuuje Odyn- Że przez narzeczeństwo zostaje ona nie tylko księżniczką Wanaheim ale i Asgardu.-
Co?!
Ludność gwałtownie opada na kolana, w jednakowym tempie zupełnie jakby planowali to od dawna.
Synchronizacja idealna.
- A teraz zapraszam wszystkich na ucztę i tańce. Radujmy się szczęściem narzeczonych.- jednak to właśnie te słowa władcy wywołują wśród ludzi największe poruszenie.
No tak. Przyszli się tylko najeść i napić. A mój życiowy dramat trwa.
Patrzę na Sig, której mina jest połączeniem złości i zazdrości. Jednak gdy nasze spojrzenia się spotykają od razu się uśmiecha i kiwa lekko głową jakby chciała mi udzielić niemego przyzwolenia. Trzymając Lokiego pod rękę udaję się do innej komnaty gdzie stoły do uczty są już bogato zastawione. Zapewne większości gości ślinka cieknie na ten widok, ale ja mam wrażenie, że zarówno mój przełyk jak i żołądek zasznurowane są na węzeł. Zapewne nic nie przełknę.
Zajmujemy z brunetem miejsce przy królewskim stole, do którego oprócz mnie, władców Asgardu i ich synów dostęp ma jeszcze moje kuzynostwo. Podczas gdy ono zajmuje się rozmową z innymi ja wlepiam oczy wpierw w pusty talerz, a potem w uradowany tłum ludzi.
Ci to się na pewno lepiej bawią ode mnie.
Dla umilenia czasu muzycy zaczynaja grać. Wśród nich zauważam Fullę, która zajmuje miejsce przy pianinie i uśmiecham się lekko. W głębi duszy mam ochotę uciekać stąd jak najdalej, ale wiem, że nie mogę.
Znaczy się mogę, ale to się źle skończy.
- Nic nie zjesz?- słyszę po swojej lewej stronie.
Loki, no któż by inny.
- Nie, dziękuje. Nie jestem głodna.- odpowiadam starając się ukryć drżenie głosu.
Jednocześnie wystukuję na blacie rytm kolejnych taktów muzyki.
- Czy asgardzka księżniczka, chce zatańczyć?- pyta nagle mój narzeczony, a gdy znów na niego patrzę to się uśmiecha.
Pamiętaj o swoim zadaniu.
- Z największą przyjemnością.- odwzajemniam uśmiech, a mężczyzna wstaje i podaje mi dłoń, którą przyjmuję.
Wkrótce mieszamy się z tłumem, pląsającym po parkiecie, a ja muszę szczerze przed sobą przyznać, że podoba mi się nie tylko ten mężczyzna ale i ten taniec.
Sigyn cię za to zabije.
A wpierw będzie torturować.Ale zanim to się wydarzy, tu i teraz czuję się wyzwolona jak nigdy. Oboje poruszamy się naprawdę zwinnie i szybko, nasze ruchy są płynne, idealnie zgrane. Zupełnie tak jakbyśmy tańczyli ze sobą od dawna, a nie po raz pierwszy. Przy tym cały czas się do siebie uśmiechamy i ani na moment nie spuszczamy z siebie wzroku.
Może to prawda, że pierwszy taniec jest „magiczny"?
Nie, Tamora. Nie zatracaj się w tym momencie. Masz przecież zadanie do wykonania.
CZYTASZ
Gloria Regali|marvel ff|
FanfictionKsiężniczki całe życie są przygotowywane do swojej roli. Mają pięknie się prezentować u boku księcia, potencjalnego następcy tronu. Wszystkie idealne, równiutkie jak perły w naszyjniku. Do czasu. -------------------------- Alternatywna historia Lok...