9. To była moja wina.

2.2K 135 20
                                    


Przeraźliwy chłód wody ogarnia mnie ze wszystkich stron, gdy niesiona nurtem ląduję pod powierzchnią wody. Prąd wyrywa mi nadgarstki Sig z rąk, a po chwili tracę ostrość wzroku. Zaczynam panikować i nieopatrznie wciągam wodę nosem.

Opanuj się, przecież umiesz pływać.

Przymykam oczy i dosłownie przez ułamek sekundy przed oczami miga mi element różowej garderoby mojej kuzynki. Łapię go po omacku, wyczuwam materiał i ciągnę do siebie. Płuca zaczynaja mnie palić z powodu wpływającej do nich wody i mam spore obawy czy zdołam wyciągnąć nas obie na górę. Ostatkiem sił i zdrowego rozsądku korzystam ze swojej zdolności, licząc, że ktoś dostrzeże złote iskry wystrzelone z mojej dłoni.

W momencie kiedy robi mi się ciemno przed oczami nagle cały chłód ustępuję, a ja czuję jak coś zaciska mi się na ramionach. Po chwili wraca mi ostrość wzroku i dostrzegam, że obie z Sigyn znajdujemy się na lądzie.

Coś podnosi mnie z gruntu i po chwili czuję solidne klepnięcie na plecach. Wywołuje to u mnie odruch kaszlu i na szczęście udaje mi się odkrztusić wodę. Staram się uspokoić oddech kiedy słyszę płaczliwy głos Sigyn.

- Na Odyna, Tamora, nic ci nie jest?!-

- Odsuń się! Daj jej oddychać!- kiedy padają kolejne słowa orientuję się, że to Loki i Thor wyciągnęli nas z wody.

Obaj bracia są mokrzy od pasa w dół, a blondyn właśnie powstrzymuje moją kuzynkę przed podejściem do mnie.

- Ale..!- Sig znów się wyrywa, ale tym razem jej wypowiedź ponownie zostaje ucięta przez Lokiego.

- Powiedziałem „odsuń się".- mówi brunet, nieco bardziej stanowczo niż wcześniej.

Odpina z pleców pelerynę, zmoczoną jedynie na samym dole, i owija mnie nią. Robi to szczelnie, ale nie za ciasno. Widzę jak drżą mu ręce,  jest wyraźnie zdenerwowany.

Jeszcze cię takiego nie widziałam, książę.

- Spójrz na mnie.- prosi, obejmując moją twarz dłońmi- Coś cię boli?-

Nie jestem w stanie wykrztusić słowa więc jedyne co robię to kręcę głową po czym znów zanoszę się kaszlem. Loki bardzo ostrożnie podnosi mnie z ziemi po czym nagle spowija nas zielona mgła. Dochodzi do mnie, że jesteśmy po drugiej stronie rzeki.

- Ale j... jak..?- dukam.

- Teleportacja...- odpowiada półszeptem- Ale potem ci to wyjaśnię.-

Zaplatam dłonie wokół jego szyi i dostrzegam, że na całe szczęście nie zgubiłam pierścionka.

Uf! Co za ulga!

*****

- Wygląda na to, że miałaś naprawdę dużo szczęścia.- stwierdza Deethra, otwierając okno w sali medyków.

- Myślałam, że tam zemdleję jak ten grunt się osunął.- przyznaje Fulla, a wtedy drzwi komnaty otwierają się z głośnym trzaskiem i do środka wbiega Asnir oraz Sigyn.

Ta druga rzuca mi się na szyje ze łzami w oczach, natomiast jej brat zaczyna nas obie przepraszać.

- Na prawdę nie wiedziałem, że ten grunt się osunie! Błagam, wybaczcie!- mówi.

- Co tu się dzieje?- w drzwiach sali staję Frigga- Za dużo was tu, dzieci drogie, odejdźcie proszę.-

Fulla, Deet, Asnir i Sigyn wychodzą z pomieszczenia na polecenie królowej, a ta patrzy na mnie z niepokojem.

- Biedaczynko, jakiego ty masz pecha...- wzdycha, siadając obok mojego łóżka.

Pecha? Mogłam umrzeć, ale dobrze niech będzie „pech".

Gloria Regali|marvel ff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz