Przez najbliższy tydzień sytuacja w pałacu jest naprawdę napięta. Loki chodzi jak struty, zaniedbuje nasz wspólny czas i naukę. Praktycznie w ogóle go nie widuję, co bardzo mnie martwi.Kiedy tak zamyślona nad obecnym stanem rzeczy wychodzę z biblioteki mój wzrok na moment umyka za okno. To nie ma zamocowanej kraty, a widok Asgardu pod „ czarną kołderką" nocy jest równie piękny jak ten, który widzę za dnia. Nagle słyszę dziecięce głosy.
Co? Mam omamy?
Odwracam się gwałtownie i dostrzegam Fullę z dwójką dzieci. Dwie dziewczynki, jedna piegowata z rudymi włosami, a druga...
- Halla?- mówię i nagle dziecko podnosi na mnie wzrok.
- Księżniczka Tamora!- woła mała i rzuca się do mnie biegiem.
Gdy jest już wystarczająco blisko przytula się. Odwzajemniam uścisk.
Co za uroczy brzdąc.
Spoglądam pytająco na Fullę, a ta bierze drugie dziecko za rączkę i podchodzą bliżej.
- Halla przyszła tu z mamą. Chciały oddać pierścień, który zgubiłaś jak ostatnio byłaś w mieście. Nie mogłyśmy cię znaleźć więc królowa dostała pierścień na przechowanie.-
Halla nie wygląda na chorą lub głodną. To czemu tu przyszły..?
- Mama powiedziała, że pierścionek jest twój i musimy go oddać.- wyjaśnia dziewczynka.
- Gdzie jest twoja mama?-
- Rozmawia z Friggą. Wszechmatka prosiła żebym zajęła się Hallą na czas rozmowy. A tak żeby formalności stało się za dość, Tamora poznaj to jest moja najmłodsza pociecha, Iva.- Fulla kładzie dłonie na ramionach córeczki, a ta grzecznie dyga.
Wyciągam dłoń przed siebie i witam się z dziewczynką w nieco mniej oficjalny sposób.
- To jest moja nowa przyjaciółka.- Halla przytula się do Ivy z uśmiechem, a ta odwzajemnia uścisk.
- Tak.- kiwa głową- Jesteśmy przyjaciółkami.-
Uśmiecham się szeroko i po krótkiej rozmowie żegnam się z całą trójką i wracam do komnaty.
Myję się, przebieram w koszule nocną, rozpuszczam i rozczesuję włosy. Już mam iść spać, ale ostatecznie decyduję się jeszcze zajrzeć do Lokiego. A nuż mi otworzy. Wychodzę na korytarz, przechodzę do jego części komnat i pukam w drzwi. Nie uzyskuję odpowiedzi. Mimo to postanawiam wejść.
Loki jet wewnątrz. Leży na łóżku, a gdy mnie dostrzega zrywa się do siadu.- Przepraszam.- mówię- Myślałam, że cię nie ma.-
- To po co otwierałaś drzwi?-
Nie podoba mi się ten ton. Za dużo w nim złości.
- Porozmawiamy?- zmieniam temat.
- Nie mamy o czym.-
- A o tym, że mnie unikasz?-
Brunet patrzy na mnie zdziwiony.
- Nie unikam cię, tylko...-
- Tylko co?- nie daję mu skończyć- Od tygodnia nie spędzamy ze sobą czasu nawet posiłki jemy osobno, bo ja w jadalni, a ty w komnacie. Powiedz mi... zrobiłam coś nie tak?-
Widzę jak zastanawia się nad odpowiedzią, ale tym razem się nie odzywam. Chcę żeby mi powiedział o co chodzi, ale nie zmuszę go do tego siłą.
- Nie.- mówi w końcu- Nic nie zrobiłaś złego. Po prostu...- wzdycha, ale już nie kończy wypowiedzi.
Teraz to on wygląda jakby się miał zaraz rozpłakać.
Siadam na łóżku i bezceremonialnie się do niego przytulam. Chwile się waha, lecz ostatecznie odwzajemnia uścisk.
- Stęskniłam się za tobą.- mówię, zdumiona tym jak łatwo mi to przychodzi.
- Ja za tobą też.- odpowiada, wzmacniając uścisk- I przepraszam cię bardzo za moje zachowanie. Po prostu myślałem... że jak będę się trzymał od ciebie z daleka to... to w jakiś sposób będziesz mniej narażona na niebezpieczeństwo.-
Słucham? A jak się to ma do tego co mówiłeś wcześniej? Do tego, że „źle mnie pilnujesz"?
- Skoro nie potrafiłem się tobą zaopiekować to najwyraźniej świadczy o tym, że tego nie umiem.- kontynuuje, a tym razem to ja wzdycham.
- Loki...- mówię, obejmując jego twarz dłońmi- Po pierwsze myślałam, że ustaliliśmy już, iż tamto wydarzenie nad rzeką to był wypadek. Po drugie nie uchronisz mnie przed całym złem dziewięciu światów nawet gdybyś zamknął mnie w tej komnacie na wszelkie spusty. I tak mogłabym się potknąć o dywan czy inne takie.-
Po tych słowach oboje lekko parskamy śmiechem, co biorę za dobry znak.
- A po trzecie to jestem już dużą dziewczynką i potrafię sama o siebie zadbać. Tata mnie tego nauczył. W ogóle mówiłam ci, że mój tata był w Gwardii Odyna? Dowiedziałam się od twojej matki.-
Loki najpierw uśmiecha się szeroko, a potem wybucha śmiechem.
- Jesteś rozbrajająca.- stwierdza.
Nasze twarze znów dzieli od siebie może cal ale tym razem nie czuję żadnego stresu czy zakłopotania z tym związanego. Jest tak jak powinno być.
Nim zdążę coś jeszcze zrobić ręce bruneta wędrują na moje biodra i za nie przysuwają mnie jeszcze bliżej do niego. Jego wargi przywierają do moich. Początkowo jestem zbyt zdumiona by zareagować, a odwzajemniam pocałunek dopiero po dłuższej chwili.
Niech cię Helh... a nie. Helheim to zdecydowanie za mało.
Tobie się to podoba Tamora. Tobie. Się. To. Podoba.Loki odsuwa się nieco po czym kładzie na łóżku, a że ręce wciąż ma na mojej talii to ja także ląduję na materacu.
- Na wszystkich bogów to było...- zaczyna, ale ja nie pozwalam mu skończyć.
- Szalone?-
- Chciałem powiedzieć miłe, ale... ale to też.-
- Chcesz żebym została na noc?- pytam, zdumiona łatwością z jaką te słowa wychodzą z moich ust.
- Um...- widzę, że mężczyzna się waha lecz tym razem nie zamierzam mu tak łatwo odpuścić.
Stęskniłam się i chcę spędzić z nim czas.
- Może znajdziesz jakąś książkę w staroasgardzkim? Mogłabym ci pokazać czego się przez ten tydzień nauczyłam?-
Zastanawiający jest dla mnie zdumiony wyraz twarzy jakim Loki obdarza mnie chwile później.
- Ty naprawdę słuchałaś tego co do ciebie mówiłem?- mówi, aczkolwiek robi to w taki sposób jakby sam siebie potrzebował utwierdzić.
- Aż tak cię to dziwi?-
Zaciska usta w wąska linie jakby nie chciał mi czegoś powiedzieć, dlatego decyduję się być z nim szczera, licząc, że w ten sposób „pociągnę go za język".
- Więc ty też z tych, co ich nikt nie słucha.- mówię, a on kiwa głową po czym wzdycha i przytula się do mnie.
Uroczo. Bardzo uroczo.
Całuję go w czoło i dopytuję o książkę.
![](https://img.wattpad.com/cover/200598954-288-k328514.jpg)
CZYTASZ
Gloria Regali|marvel ff|
Fiksi PenggemarKsiężniczki całe życie są przygotowywane do swojej roli. Mają pięknie się prezentować u boku księcia, potencjalnego następcy tronu. Wszystkie idealne, równiutkie jak perły w naszyjniku. Do czasu. -------------------------- Alternatywna historia Lok...