8. Jak siostrę...

2.5K 122 64
                                    


Następnego dnia, zaraz po śniadaniu, wyruszamy w miejsce, które Loki enigmatycznie określa jako „dobre na ucieczkę".

Dużo to mówi, nie ma co.

- Daleko jeszcze?- pytam, gdy podchodzimy pod jakiś pagórek.

- Zaraz za tym. A co? Zmęczyłaś się? Mam cię wziąć na ręce?- żartuje, a ja klepię go lekko w ramię.

Mężczyzna łapie mnie za dłoń i przyciąga bliżej do siebie.

- Chodź. Musisz to koniecznie zobaczyć.-

Stajemy na szczycie pagórka. Patrzę w dół, a moim oczom ukazuje się kwiecista łąka, przez którą przepływa dość rwąca rzeka, w głębokim korycie. Tworzy ona spad przez co całe podłoże ma kształt schodków.

Zanim zejdziemy z wypukłości terenu spoglądam za siebie na wszystkich, towarzyszących nam. Tuż za nami idą Fulla i Deethra. Następnie, zajęty rozmową z Friggą, Thor, a na samym końcu Asnir, Havnir i Sigyn. Moja kuzynka nie spuszcza ze mnie wzroku, ale w jej spojrzeniu nie ma wrogości. Zamiast tego jest trochę zaciekawienia, a trochę takiej, lisiej chytrości.

Ciekawe co planuje?

Podchodzimy bliżej, a ja kiwam dłonią na Fullę, która właśnie zabiera się za rozkładanie mi koca.

- Nie trzeba.- mówię.

- Ale...-

- Nie trzeba, posiedzę na trawie.-

- Jak sobie życzysz.- rudowłosa składa materiał i chowa go do plecaka, który ma ubrany.

Deet natomiast wyciąga inne koce, ze swojej torby i to na nich rozsiadają się pozostali. Ja natomiast, bezceremonialnie, usadawiam się obok reszty, ale na trawie i wciągam głęboko powietrze. Czuję zapach kwiatów, słyszę szum rzeki i brzęczenie owadów.

Sielanka.

- Najdroższa?- słyszę głos Lokiego i obracam się w jego stronę.

- Tak słucham?-

Mężczyzna sięga do swojej torby i wyciąga z niej dwa pudełka. Jedno jest ciemne, eleganckie, a drugie wygląda bardziej jak pleciona kobiałka.

- Daj rękę.- prosi mój narzeczony, a ja niepewnie wyciągam otwartą dłoń przed siebie.

Wtedy Loki otwiera czarne pudełko i wyciąga z niego pierścień z zielonym oczkiem w kształcie elipsy, które dodatkowo posiada srebrne elementy ozdobne, wyglądające jak pędy róż, owijające szlachetny kamień.
Nie udaje mi się powstrzymać wydania z siebie głosu zachwytu, gdy mężczyzna wsuwa mi biżuterię na palec.

- Pomyślałem, że zaręczyny na papierze to nie to samo co takie prawdziwe z pierścionkiem i w ogóle.- stwierdza Loki- Podoba ci się?-

- Podoba to mało powiedziane, jest piękny.-

- Sam wybierałem.- odpowiada z dumą wypinając do przodu klatkę piersiową.

- Masz gust.- przyznaję, oglądając pierścionek pod światło.

- Ale to nie wszystko, co dzisiaj dla ciebie przygotowałem.-

Oho. Zawsze jest jakieś „ale".

Brunet przystępuję do otwierania drugiego z pudełek i, ku mojemu zaskoczeniu, rzeczywiście jest to kobiałka. Nieco inna i zdecydowanie bardziej dekoracyjna czy ozdobna niż te, które widziałam w Wanaheim, ale wciąż kobiałka. Na dodatek po brzegi wypełniona truskawkami.

Mniam.

- Ta-dam!- mój narzeczony uśmiecha się tryumfalnie i bierze jeden z owoców do ręki.

Gloria Regali|marvel ff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz