Bitwa o Asgard od początku sprawia wrażenie skazanej na porażkę. Mimo to nie poddajemy się. Miotamy mieczami jak wściekli, a na naszą korzyść działa też element zaskoczenia.Wanowie nie spodziewali się, że atakować będą ich własne książęta.
Posyłam ognisty pocisk w stronę grupy wojowników i ci zostają rozrzuceni na wszystkie strony. Przerzucam berło do Sif, a ta również z niego strzela. Następuje kolejny przerzut, podanie broni do Asnira, gdy nagle czuję jak ktoś się na mnie rzuca. Upadam na plecy i widzę twarz własnego wuja nad sobą.
Szlag!
- Ty mała, podstępna..!- mężczyźnie nie udaje się dokończyć wypowiedzi, bo nagle trafia w niego piorun.
Egir upada bezładnie na ziemie. Sprawdzam jego puls. Żyje.
Piorun?
Odwracam się na moment i widzę o dziwo nie tylko Thora, ale i Lokiego walczących ramię w ramię.
Widzę w tym ingerencję Friggi.
Z pałacu wybiega kilkunastu Wanów, których wciąż próbują pokonać asgardczycy. Wrogowie co prawda giną z ich rąk, lecz spomiędzy nich wydostają się dwie, najbardziej niebezpieczne i niepożądane osoby. Sigyn i Havnir.
Nie! No nie!
- Tamora!- woła Sif, a ja staram się odszukać kobietę w tłumie- Patrz na zachód!-
Robię o co prosi i od razu czuję ogromną ulgę. Tuż za Wanami przy moście pojawia się armia mojego ojca, z nim samym i moją matką na czele.
Tak! TAK! TAK!
Idealnie wyszkolona świta mojego taty rozmiata Wanów w mgnieniu oka. Mama nie pozostaje dłużna. Strzela z kuszy w każdego wroga. Moi rodzice po dłuższej chwili walki podjeżdżają do mnie i nagle ojciec bez ostrzeżenia sadza mnie na konia obok matki.
- Jedziemy do pałacu!- woła i konie przyspieszają.
- Nie mogę!- odkrzykuję- Moi ludzie tu walczą! Nie zostawię ich!-
Chcę jeszcze coś krzyknąć, ale dostrzegam Havnira, który patrzy się wprost na mnie. Uśmiecha się złowieszczo i jak gdyby nigdy nic rusza do przodu.
Na Lokiego.
- Nie, nie, nie! Mamo! Mamo strzel do niego!- wołam.
- Oszalałaś? Nie zastrzelę swojego, własnego bratanka!-
- Mamo ja ci go nie każę zastrzelić tylko postrzelić! Mamo, on zabije mojego męża!-
- Loki jest zdrajcą. Odyn i tak skaże go na śmierć.-
Co?! Skąd ona to wie? Kto jej powiedział?! O nie, tak nie będzie.
Wybijam się z siodła i przeskakuję na konia jakiegoś Wana. Strącam mężczyznę na ziemie i łapię za uzdę konia po czym gwałtownie za nią ciągnę. Zwierzę zawraca i pędzi galopem na Havnira.
- Tamora!- wołają za mną rodzice, ale jest już za późno.
Tuż przed tym jak Havnir zdąża zaatakować Lokiego od tyłu wjeżdżam centralnie we własnego kuzyna, impet zdarzenia przerzuca mnie ponad głową konia, a Havnir znika gdzieś pod kopytami. Ląduję na ziemi jakiś metr dalej i w ostatniej chwili unikam zderzenia z ciężkim ciałem zwierzęcia.
Ktoś do mnie podbiega. Loki.
- Nic ci nie jest?- pyta, z wyraźnym zdenerwowaniem w głosie, ale ja nie mam czasu mu odpowiedzieć.
Dostrzegam jak Asnir szarpie się na berło z Sigyn, a ta, po uprzednim dźgnięciu mężczyzny, wyrywa mu je z ręki i pędzi w stronę Bifrostu.
„Pożyczam" jakiegoś konia po raz kolejny i jadę za nią. W momencie gdy wjeżdżam na most ku swojemu zdumieniu dostrzegam Odyna, który rozpoczął swoje pertraktacje z blondynką. Ta bowiem ma berło wycelowane w sam środek mostu.
- Nie rób tego, Sigyn. Nie warto.-
- Nie warto?! Wszystko mi zabraliście! Chcę mieć swoje ostatnie słowo!-
- Sigyn nie!- krzyczy Asnir, trzymając się za krwawiące ramię- Przestań!-
Na moście pojawiają się także Loki i Thor, oraz reszta mojej świty. Tuż za nimi ustawia się Heimdall z mieczem w gotowości.
- Sigyn, ty tego nie chcesz.- mówię, a ta wywraca oczami.
- A ty akurat wiesz czego ja chcę.-
- Chcesz kochać i być kochana. Chcesz być zauważona w tym zdominowanym przez mężczyzn świecie. Wiem czego chcesz Sigyn, znam cię od dziecka.-
- Wiesz, wiesz, a i tak wszystko zagarnęłaś dla siebie.-
- Jestem żoną zdrajcy. Domyślasz się co to znaczy?-
Blondynka nie odpowiada, więc śpieszę z wyjaśnieniami.
- Po tym wszystkim ja i Loki zostaniemy straceni.-
- Co..?- kobieta patrzy na mnie z niedowierzaniem- N... nie. Nieprawda. Kłamiesz.-
- Czy kiedyś cię okłamałam?-
- Nie...-
- Zniszczenie mostu nic ci nie da. To koniec Sigyn. Przegrałyśmy. Obie. Ale ja życie, a ty jeszcze nie. Jeszcze tyle przed tobą. Możesz być kochana i kochać. Możesz być zauważona, mieć władze. Tylko odejdź. Oddaj berło Odynowi i odejdź.-
- Postradałaś rozum?! Nigdy mu tego nie oddam!- kobieta celuje berłem w środek mostu, a to zaczyna się niebezpiecznie iskrzyć.
Nie!
Rzucam się w jej kierunku i powalam ją. W przypływie impetu zdarzenia, berło spada z mostu w ciemną otchłań, a ja i Sigyn zawisamy na krawędzi.
CZYTASZ
Gloria Regali|marvel ff|
Fiksi PenggemarKsiężniczki całe życie są przygotowywane do swojej roli. Mają pięknie się prezentować u boku księcia, potencjalnego następcy tronu. Wszystkie idealne, równiutkie jak perły w naszyjniku. Do czasu. -------------------------- Alternatywna historia Lok...