5.Jak więzień.

2.4K 142 8
                                    


- Sigyn nie gniewaj się już na Tamorę, proszę cię.- wzdycha Asnir, gdy wchodzimy do komnaty jego siostry.

Havnir upewnia się, że drzwi są zamknięte na klucz i dopiero wtedy do nas dołącza.
Blondynka natomiast prycha i kładzie się na łóżku.

- Nie mogłaś dać mi wygrać co?- pyta, a ja wywracam oczami.

- Sama chciałaś się pojedynkować. Nie musiałyśmy tego robić. Ale nie, bo ty się uparłaś.-

- Sigyn...- głos Havnira brzmi niebezpiecznie- Na pewno nie pomogłaś wpadając w histerie na oczach świty Thora i Lokiego. Pogodzenie się z porażką zostałoby lepiej odebrane. Pamiętaj jakie masz zadanie...-

- Ja akurat doskonale to wiem!- blondynka krzyczy o gwałtownie podrywa się do pionu po czym staje tuż obok mnie- W przeciwieństwie do niektórych...- dodaje, mierząc mnie groźnym wzrokiem.

-O co ci chodzi?!-

- Urządzasz sobie wycieczki zamiast wziąć się wreszcie do roboty! Dzisiaj miałaś sposobność! I co? Wolałaś tkwić w miejscu jak kołek wbity w ziemie! Rób coś wreszcie!-

Zamieram ze strachu i zdezorientowania. Sigyn nigdy tak na mnie nie krzyczy. Nie wiem co w nią wstąpiło.
Wyrywam Havnirowi klucz, podbiegam do drzwi i otwieram je po czym zamykam z głośnym trzaskiem. Przekręcam klucz w zamku od zewnątrz.

- Tamora!- krzyczy tym razem Asnir, szarpiąc z klamkę- Wypuść nas, proszę.-

Wsuwam klucz w szparę pomiędzy drzwi, a podłogę po czym szybkim krokiem ruszam w kierunku swoje komnaty. W drodze wpadam na Fullę i Deethrę, które pytają mnie czy coś się stało, ale zbywam je krótkim „wszystko w porządku".

Wpadam jak burza do swojego pokoju i wtedy przypominam sobie o liście od matki. Wyciągam go z kieszeni i zaczynam czytać. Nie ma tam nic specjalnego, jedynie informacja, że u niej i ojca wszystko w porządku, że tęsknią i życzą powodzenia.

Siadam przy biurku i moczę pióro w kałamarzu. Następnie wyrywam kartkę ze szkicownika i zginam jej bok by wydawała się chociaż trochę bardziej równa. Kładę wygodnie łokcie na blacie i, targana różnymi emocjami, zabieram się za pisanie odpowiedzi.

Drodzy Rodzice

Wiem, że wy także oczekujecie ode mnie wykonania powierzonego mi zadania.
Ale ja zaczynam mieć coraz większe wątpliwości. Presja jakiej jestem poddawana przytłacza mnie tak bardzo, że aż „nie mogę oddychać".

Jestem w obcym środowisku, wśród obcych ludzi, a nie mogę liczyć na nikogo, nawet na wsparcie rodziny. Sig, Havnir i Asnir zdają się nie mieć w ogóle empatii.

Wiem, że zachowuję się jak egoistka.
Wiem, że nie tego ode mnie oczekujecie i pewnie jak tylko otrzymacie tą wiadomość to poczujecie rozczarowanie.
Ale ja chcę być z wami szczera.
Czasem czuję, że nie dam rady, że najchętniej bym się poddała.

Pomimo wszelakich trudów, przysięgam, że zrobię wszystko co do mnie należy.

Wasza oddana córka, Tamora.

Przyglądam się treści listu i czuję wstyd oraz rozczarowanie samą sobą. Ostatecznie decyduje się nie wysłać wiadomości. Mnę ją w kulkę i wychodzę na korytarz. Gdzie znów wpadam na Fullę i Deethrę.

- Księżniczka raczy wybaczyć naszą bezczelność, ale twoje zachowanie jest niepokojące.- stwierdza szatynka.

- Wiem, Deet.- mówię- Ale tu chodzi o moje sprawy rodzinne.-

Gloria Regali|marvel ff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz