16.Giganci.

2K 116 20
                                    


Tuż przed swoją inauguracją Thor przychodzi do nas na rozmowę. Oczywiście jak to na niego przystało nie obywa się bez wrzucenia do paleniska kielicha po winie i zawołaniu o kolejny. Płomienie zaczynają po tym z jakiegoś powodu buchać jeszcze intensywnie, co tylko dodaje księciu animuszu.

Tylko żeby mu się włosy od tego ognia nie zajęły. Chociaż...to by było zabaw... ciekawe. Znaczy się ciekawe.

- Denerwujesz się, bracie?- pyta Loki, na co blondyn parska śmiechem.

- Ja? Zdenerwowany? A gdzie tam! Widziałeś żebym kiedyś był zdenerwowany?-

Brunet chwile się zastanawia nad odpowiedzią po czym znów się odzywa.

- A wtedy w Nornheim, gdy...- mówi, ale Thor mu przerywa.

- Wiem co masz na myśli. To nie było zdenerwowanie tylko zew bojowy.-

- Oh, wybacz.- odpowiada Loki z nutą ironii.

Zew bojowy... znaczy się Thor wrzeszczał jak wystraszone dziewczę?
Już mu tak nie ujmuj, Tamora, to w końcu dzielny wojownik.

- A jak inaczej miałem się przedrzeć przez stu ludzi?-

- Z tego co pamiętam ja też tam swoje zrobiłem. A mówiąc dosłownie to zrobiłem nam zasłonę dymną.- stwierdza czarnowłosy, w momencie gdy służący przynosi Thorowi drugi kielich.

- Tak!- przyznaje blondwłosy- Dobrze to ująłeś. „ Swoje". Niektórzy walczą, a inni wolą robić sztuczki.-

Służący, stojący aktualnie przy samym starszym księciu, parska śmiechem, co nie umyka uwadze zarówno mojej jak i bruneta.

Gromię poddanego spojrzeniem. Mój mąż natomiast unosi wolną dłoń i wykonuje ją pojedynczy obrót. Mężczyzna z kielichem patrzy to na młodszego z braci, to na mnie to na kielich.

Wtem z naczynia zaczynają wydostawać się czarnobiałe węże. Przerażony człowiek upuszcza przedmiot, a ten uderza o podłoże, wydając przy tym charakterystyczne brzdęknięcie.
Podczas, gdy węże rozpoczynają wędrówkę po posadzce, służący posyła mi i mojemu lubemu spojrzenie pełne trwogi.
Zielonooki wybucha śmiechem, a ja zaraz po nim.

- Loki!- prycha Thor- No wiesz ty co?! Szkoda dobrego wina!-

A ten tylko o jednym. Hur, dur! Jestem Thor wszechmocny, a on wylał mi wino, no jak tak można?!

Tamora masz szczęście, że nikt ci teraz w myślach nie czyta. Choć w sumie masz to w poważaniu.

- To tylko trochę sztuczek, prawda?- pyta brunet, kierując te słowa do służącego, po czym wykonuje ruch, tym razem otwartą dłonią, i węże znikają tak szybko jak się wcześniej pojawiły.

Poddany przytakuje po czym prędko zbiera naczynie z podłogi i oddala się. Wtedy Loki znów zaczyna się śmiać.

Pojawia się kolejny służący. Tym razem przynosi on Thorowi hełm po czym się kłania i wycofuje o kilka kroków, by następnie zniknąć za rogiem. Mój mąż przygląda się chwilę temu co trzyma jego brat.

- Zacne pióra.- mówi, wskazując na dekoracyjny element części zbroi, który w domyśle bardziej przypomina mi skrzydła.

Jak się okazuje nie tylko mi, albowiem blondyn prędko zwraca na to uwagę.

- Nie zaczynaj znowu ty... krowo.- parska śmiechem i wskazuje głową na rogi w hełmie Lokiego.

- Byłem po prostu szczery.-

- Ty nie umiesz być szczery.-

- Czyżby?-

- Tak.-

Gloria Regali|marvel ff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz