S I E D E M D Z I E S I Ą T Y (2/4)

464 41 9
                                    

Valentina siedziała w ciszy i z przejęciem wpatrywała się w okno, przy którym siedziała.

Czuła się źle z powodu zaistniałej sytuacji, jaka miała miejsce w szkole.

Nie chciała tamtej rozmowy, nie tak miała ona brzmieć.

Nie chciałam więcej słuchać pouczania i dobrych rad z każdej strony. Chcę w końcu zaznać życia a nie wiecznie bać się wykonać pierwszy krok, pomyślała lecz nawet ten argument nie był w stanie zniwelować Jej poczucia winy.

Jej myśli przerwał głośny ryk chłopaków, którzy ciesząc się z dobrze rozegranej akcji, zaczęli skandować i krzyczeć, jak małpy w zoo.

Kiedy Jej wzrok spoczął na Michael'u, przyjrzała mu się uważniej.

Szatyn miał naprawdę świetnie zbudowane ciało więc plotki o Jego sześciopaku nie były wyssane z palca.

Co jednak, pomimo czarującego uśmiechu i tego ciała mógł zagwarantować zainteresowanej Nim kobiecie?, przeszło ponownie przez myśli blondynki, kiedy Michael pomachał w Jej stronę i ponownie ruszył za piłką.

Czy warto było wyjść z Nim bez wyjaśnień?

Czy warto było postawić na szalę Jej przyjaźń z Karol, którą tyle lat pielęgnowały?

Wiele pytań zrodziło się w głowie nastolatki lecz w tym momencie nie to było ważne.

Najważniejsze pytanie, które męczyło Pasquarelli było tym, czy Karol wybaczy Jej Jej wyjście.

Od samego początku, gdy podeszła do Nich na korytarzu, Meksykanka zdawała się unikać jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego z Michael'em.

Czy miała z Nim coś wspólnego, skoro zareagowała taką niechęcią wobec Niego?

Kiedy Valentina poczuła rękę na udzie, spojrzała na swojego towarzysza, którym był Michael.

-Nie patrzysz, jak zdobywam kolejne punkty dla drużyny? - spytał zaskoczony nieobecnością w wzroku nastolatki.

-Jakoś nie mam do tego głowy - przyznała, po czym zagryzła wargę. -Łączyło Cię kiedyś coś z Karol? - spytała po chwili, czując niezrozumiałą chęć na odkrycie dziwnego zachowania w stosunku do kapitana drużyny siatkarskiej.

-Kiedyś chciała ze mną być - odparł chłopak, drapiąc się po policzku. -Ale ja wolałem siostrę Giovanny, Carolinę, z którą Karol się przyjaźniła. Do tej musi mieć ból dupy, jak tylko mnie widzi - dodał ze śmiechem, trącąc ramię blondynki, której nie było do śmiechu.

-Kiedy to było?

-W siódmej klasie - oznajmił chłopak a blondynka nagle podniosła się z ławki, na której siedziała. -Co robisz? Gdzie idziesz?!

-To Ty byłeś tym chłopakiem, który zaciągnął Ją do łóżka, rozdziewiczył a po tym wszystkim olał! - warknęła wściekle, rozumiejąc niechęć swojej przyjaciółki do Rondy. -Jak można być takim podłym śmieciem?! - spytała jeszcze nim odwróciła się na pięcie i ruszyła do wyjścia.

-Żałosna jesteś! Sama pchała mi się do łóżka, to co? Miałem Ją stamtąd wyrzucić? - spytał rozbawiony. W jednej chwili na całej sali gwar ucichł, łącznie ze śmiechem kapitana.

Valentina uniosła dłoń i z całej siły uderzyła Jego policzek, po czym stuknęła palcem Jego klatkę piersiową i warknęła:

-Mogłeś Jej nie ruchać skoro nie chciałeś z Nią być! - parsknęła oburzona i odsunęła się od Niego z uśmiechem, po czym spojrzała na grono siatkarzy, którzy ze zdziwieniem wpatrywali się w dwójkę a z Ich twarzy dało się wyczytać, że nie mieli pojęcia o tym, jaki naprawdę był Michael Ronda. -Teraz wszyscy wiedzą, jakim jesteś frajerem. Szkoda mi słów na Ciebie - oznajmiła blondynka, po czym opuściła salę i przyspieszyła kroku.

Wyciągnęła z kieszeni swoich spodenek telefon i wybrała numer do osoby, którą najbardziej chciała teraz usłyszeć.

Przepraszam za opóźnienie ale dokańczałam rozdział!

𝑵𝑰𝑬𝑩𝑬𝒁𝑷𝑰𝑬𝑪𝒁𝑵𝑨 𝒁𝑵𝑨𝑱𝑶𝑴𝑶ŚĆ → 𝑹𝑼𝑮𝑮𝑨𝑹𝑶𝑳 》𝑯𝑶𝑻𝑻𝑬𝑺𝑻 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz