Pov. Jon
Siedzimy właśnie w samolocie. Nasz wyjazd był wspaniały ale przez tych idiotów musimy wracać wcześniej. Obiecałem Darcy że powiem jej o wszystkim jak wrócimy. Bardzo się boje. Nie wiem co zrobi. Mam nadzieję że mnie nie zostawi. Trzymam ją za rękę i delikatnie gładzę ją kciukiem. Lot Jet opóźniony bo szaleje straszna wichura. Darcy bardzo się bała lecieć ale nie mieliśmy wyjścia. Widziałem w jej oczach jak bardzo chciała zostać tu jeszcze jeden dzień... Ja też. Kogo ja wogole zatrudniam!? Jak można było zrobić taki błąd. Jak można było celować do jednego z prokuratorów z broni. I oczywiście do tego, którego nie mam w garści. Jak wrócimy muszę od razu się zająć. Powinien mieć jakąś rodzinę więc w razie problemów się zagrozi jego rodzinie. Jaki musiałby być głupi żeby dać zabić swoją rodzinę za jakiegoś frajera.
- Jon? - z moich rozmyśleń wyrwał mnie głosik tej małej, delikatnej istotki.
- Co tam kochanie?
Pocałowałem ją w czoło na co jej policzki zarumieniły się.
- Kiedy się dowiem czemu musieliśmy wrócić?
- Już nie długo skarbie.~•~
Pov. Darcy
Jesteśmy już prawie pod domem. Lot był straszny. Nawet w powietrzu było widać jak mocny jest wiatr. Bardzo się bałam ale w końcu wylądowaliśmy. Wracamy taksówką bo Mike był zajęty. Samochód zatrzymał się pod willą i wysiedliśmy. Jon powiedział że musi coś załatwić i zniknął za drzwiami swojego gabinetu. Ja rozpakowałam nasze walizki, zrobiłam pranie i kolację. Postanowiłam zadzwonić do Drake'a bo dawno z nim nie rozmawiałam.
- Halo?
- Hej Drake!
- Oo! Darcy! Gdzie ty się podziewałaś?
- Byłam na Malediwach.
- Wow! I jak było? Opowiadaj!Opowiedziałam Drake'owi cały wyjazd. Umówiliśmy się jutro na kawę. Po skończonej rozmowie, padłam ze zmęczenia i poszłam spać.
Pov. Jon
Od razu po wejściu do domu musiałem zostawić Darcy i iść ratować dupę tym idiotom. W moim biurze była kartka z napisem " czekamy na komendzie". Nosz kurwa, pozabijam ich. Wziąłem kilka papierów i wydrukowałem zdjęcie rodziny tego prokuratorka. Zanim wyszedłem poszedłem do Darcy. Spała. Przykryłem ją kocem i napisałem SMS że wrócę późno. Jeszcze chwilę na nią patrzyłem i ruszyłem do samochodu. Jak najszybciej pojechałem do wskazanego miejsca. W poczekalni siedział już cały zdenerwowany Mike.
- Szybciej się nie dało? Siedzę tu już 3godziny!
- Lot się opóźnił. Chodź.- Dzień dobry. Jon Harris i Mike Smith. Do prokuratora Hollowey'a.
- Dzień dobry. Byli państwo umówieni?
- Nie ale to bardzo pilne.
- Wybaczcie ale trzeba się umówić.
- To ty wybacz ale to nie była prośba. Gdzie jest ten cały prokuratorek?!
- Mike spokojniej. Przepraszam za niego ale zapytam jeszcze raz. Gdzie. Jest. Hollowey.
- J- już prowadzę.
Widziałem w oczach tej kobiety strach. Nie wiem czemu. Byliśmy delikatni jak na nas. Kobieta zaprowadziła nas przed drzwi z nalepką "Hollowey"
- Miło że się zrozumieliśmy.. - kątem oka spojrzałem na plakietkę z imieniem kobiety.- Rebecka.
Nic nie odpowiedziała tylko odeszła. Zapukałem.
- Proszę!
Pewnie otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka. Usiedliśmy na krzesłach koło biórka i obserwowaliśmy mężczyznę.
- W czym mogę państwu pomóc?
- Jon Harris i Mike Smith. Przyszliśmy po kolegę. Popełnił błąd celując do pana z pistoletu.
- Racja. Dlatego nie wyjdzie na wolność puki nie powie skąd ma broń. Chyba że sami do tego dojdziemy a wtedy nie będzie miał taryfy ulgowej. Nic panowie nie poradzicie. Mam zamiar wyciągnąć konsekwencje.
- Pana rodzina też je poniesie jeśli pan to zrobi.
- Słucham?
- Dobrze pan słyszał. Szkoda takiego maluszka. Mike jak on miał na imię?
- Tim.
- O właśnie! Tim. Jeśli pan nie wypuści naszego przyjaciela, my nie wypuścimy Timka i żoneczki Lindy. - wyciągnąłem broń i celowałem w Hollowey'a.
- Do- brze. Ale nic im się nie stanie?
- Jeśli nic nie wyiniesz to nie. To kiedy zobaczymy naszego kolegę?
- Już dzwonię.__________________
Wiem, bardzo krótki. Ale jak zauważyliście przez tydzień nie było rozdziałów. Wybaczcie. Teraz postaram się to nadrobić i następny rozdział to będzie BOMBA!!! OBIECUJĘ!!!😍😍😍😊
CZYTASZ
Nowa gosposia ( W Trakcie)
RomanceDarcy znajduję pracę jako gosposia. Nie wstydzi się swojej pracy bo zarabia więcej niż nie jeden biznesmen. Nigdy nie widziała swojego szefa, bo wychodził zanim zaczynała pracę a wracał kiedy była już do domu. Co się stanie gdy pewnego dnia jej sze...