Game Fortyone

242 29 0
                                    

Jungkook Pov

Lokalizacja Taehyunga zmienia się bardzo szybko. Kiedy dostałem powiadomienie był jeszcze na parkingu miejskim, teraz jest to plac zabaw znajdującym się gdzieś za blokami mieszkalnymi, gdzie o tym czasie już nikt nie przebywa. Punkt który pokazywał miejsce jego pobytu bardzo szybko się przemieszczał. Jedynym tego wytłumaczeniem byłby szybki bieg. Na pewno zrobił to co zawsze, czyli uciekał.

Wiem że prawdopodobnie był pod wielką presją, ale czy nie umiał spierniczyć gdzieś w bardziej zaludnione miejsce? O tej porze opustoszały plac zabaw, oddalony od zabudowań, to jak zaproszenie dla jego przeciwnika do tego by go zabić. Gdy widzę czerwoną kropkę, symbolizująca tego piętnastoletniego chłopaka, robi mi się niedobrze. Ponieważ z każdym centymetrem zbliżającym się w stronę Tae, rośnie we mnie lęk o jego życie.

Ten chłopak z pewnością nie zamierza prowadzić z nim miłej rozmowy. Zasrany bachor go zabije, a ja mogę liczyć tylko na to, że zdążę dostać się tam jeszcze na czas. Nie umiem się teleportować, to Kim znajduje się w niebezpieczeństwie nie ja, ale z miłą chęcią natychmiast bym to zmieniał gdybym wiedział, że przeniosło by mnie to szybciej do niego.

Trzymam w swojej dłoni broń, która została już odbezpieczona i biegnę chyba z prędkością światła w stronę feralnego placu zabaw. Głośno wzdycham gdy dostrzegam Taehyunga, skulonego na piaszczystym podłożu, obróconego do mnie plecami. 

Żyje.

Fala ulgi rozprowadza się po moim ciele. Sam fakt że się rusza i oddycha sprawia, że najchętniej ukląkłbym obok niego, przytulił mocno do siebie i zaczął płakać z radości.

Ale niestety jeśli ktoś zbyt pochopnie czerpie wnioski zaślepiony radością, nie zdając sobie sprawy z tego że początkowe przypuszczenie może haniebnie mylić, wtedy prawda uderza w czuły punkt z zdwojoną siłą. To tak jakby coś, w jednej sekundzie, wyssało z naszego ciała uczucie nadziei i pozytywnych odczuć , zastępując je strachem, rozpaczą i niepohamowaną złością.

Natychmiast podnoszę pistolet do góry, gdy widzę przyciemnioną sylwetkę chłopaka stojącego w cieniu drewnianej twierdzy. W rzeczywistości to jeszcze bardziej niż jego kontury mogę dostrzec błyszczącą w blasku księżyca, srebrną broń. Pistolet, otoczony jakby jasną łuną, skierowany prosto w głowę szatyna. Przeciwnik Kima podchodzi do niego bliżej, teraz lufa broni znajduje się centymetr przed jego czołem. Gdy dochodzi do mnie co się dokładnie dzieje, kieruję swoją spluwę w stronę stojącej postaci z zamiarem natychmiastowego pociągnięcia za spust, ale niestety jest już za późno.

Nie po raz pierwszy słyszę wystrzał z pistoletu, w końcu sam zabijam ludzi właśnie tym typem broni, ale w tym wypadku wydał mi się on strasznie głośny. Ogłuszający odgłos rozdziera wręcz przerażającą ciszę, okalającą plac zabaw. I w tym samym momencie, gdy staram sobie uświadomić co się wydarzyło, przed moimi oczami rozgrywa się już dobrze mi znany scenariusz.

Również nie po raz pierwszy, widzę jak ciała zmarłych zaczynają znikać w tych małych zielonych drobinkach światła, które można by określić jako przepiękne, gdyby nie miało się pojęcia, że oznaczają one śmierci człowieka. Tak często już to przeżyłem i prawie w wszystkich przypadkach to ja byłem sprawcą stojącym za ich pojawieniem się. Ale po raz pierwszy w życiu miałem ochotę złapać te pieprzone drobinki i ponownie poskładać je do kupy, tylko po to by nie widzieć tych pracowicie spływających łez po policzkach Tae, po tym jak wypuścił swój pistolet z dłoni, ten który zamówiłem dla niego kilka tygodni temu.

Przez chwilę naprawdę myślałem, że to już koniec, że szatyn umrze. Moja reakcja była zbyt wolna, nie zdążyłbym, to Taehyung rozpłynąłby się w powietrzu. On w kilka sekund zdołał wycelować pistoletem w przeciwnika i wystrzelić pocisk, nie zastanawiając się nad tym zbyt długo. 

Pierwszy raz mnie posłuchał i wziął z sobą ten cholerny pistolet, fakt z którego normalnie bym się cieszył, gdyby tylko nie ta jedna mała rzecz która znów wszystko może zepsuć i pogrążyć chłopaka w agonii. Poczucie winy. 

 Tae jest silną osobą, potrafi sobie poradzić w wielu sytuacjach, ale już teraz mogę powiedzieć, że z tym co przed chwilą zrobił, sam sobie nie da rady. Pochłonął go wyrzuty sumienia. Aż za dobrze pamiętam jak to było zemną , gdy zabiłem po raz pierwszy. Załamie się jeśli mu nie pomogę i jeśli od razu nie zareaguję, znienawidzi siebie na zawsze. Nawet jeśli obwini za to mnie, nawet jeśli wpadnie w furię, odepchnie mnie od siebie i odmówi pomocy, pomimo tego muszę przy nim zostać dopóki samemu sobie nie wybaczy...

...tego że zabił.

Virtual Reality  ᴷᴼᴼᴷᵀᴬᴱOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz