Game Fortyeight

239 29 0
                                    

Tae Pov

''Dlaczego tak na mnie patrzysz, nadal boisz się że coś ci zrobię?''

Jak zdrętwiały stoję w tym samym miejscu, gdy on swobodnie i z gracją porusza się po pokoju, jak tancerz na scenie. I rzeczywiście trafia swoją odpowiedzą w dziesiątkę. Boję się go, ponieważ nie wiem, czego mogę się po nim spodziewać. Nie potrafię ocenić jak wielkie niebezpieczeństwo grozi mi z jego strony. Jego zachowanie nie za bardzo wzbudza we mnie odruch zaufania.

Pomimo uśmiechu na ustach, jest w nim coś ciemnego, niebezpiecznego coś co unosi się w powietrzu wokół niego i chroni go jak jakaś magiczna powłoka.

''Za bardzo się na mnie gapisz.'' Mówi z drugiego końca pokoju i tym samym wyrywa mnie z transu. Jego głos jest cichy, spokojny, prawie jak szept i pomimo że dzieli nas kilkanaście metrów, słyszałem go bardzo wyraźnie, tak jakby nawet powietrze słuchało jego rozkazów i uniosło jego głos wprost do mnie. Z uśmiechem na twarzy przechyla głowę w bok i spogląda na mnie rozbawiony. ''Nie powinieneś tak bardzo interesować się moim wyglądem, tylko bardziej powodem mojej obecności. Nie masz żadnych pytań?''

''Pytania?'' Zakłopotany rozglądam się po pomieszczeniu, prawie całkowicie zapomniałem po co tutaj przyszedłem. Ma rację jest tyle pytań kłębiących się w mojej głowie, które naprawdę należy wypowiedzieć a zamiast tego stoję tutaj, patrząc na niego w poszukiwaniu jakiejkolwiek podpowiedzi która zdradziła by mi o nim coś więcej.

''Może zacznijmy od czegoś prostego i oczywistego. Dlaczego tutaj przyszedłeś?''

Nie wiem co to ma być, czy to jakiś głupi żart na który sobie pozwala czy mówi na poważnie? Ja nie mam na te gierki ochoty. Jest zupełnie obcą osobą, więc dlaczego tak bardzo mną się interesuje i powodem dla którego tu jestem? Jednak w jego głosie nie można było wychwycić ani jednej nutki prawdziwej ciekawości, bardziej jakby było to tylko pytanie na zabicie nudnego czasu.

To jest szalone. Nie przyszedłem tutaj po to by porozmawiać z jakimś postrzelonym nieznajomym i też tego nie zamierzam robić. Włożyłem swoje dłonie do kieszeni kurtki i dla bezpieczeństwa chwyciłem dłonią swój telefon. Obróciłem się i postawiłem pierwszy krok w stronę wyjścia, gdy nagle on pojawił się przede mną.

Odruchowo przysłoniłem ramionami twarz, odskoczyłem kilka kroków w tył, próbując zrozumieć co przed chwilą się stało. Przecież opierał się o ścianę na drugim końcu pokoju, na sto procent, więc jak dostał się tu w ułamku sekundy?

''Ok, spróbuję jeszcze raz. Jeśli nie chcesz odpowiedzieć mi na żadne pytanie, to po prostu postawię swoją hipotezę, a ty powiesz mi czy mam rację, prawda lub kłamstwo, ok Tae?'' Z radością klaszcze w ręce i raczej nie czeka przy tym na moje pozwolenie. Widocznie uważa że maltretowanie mnie będzie dla niego niezłą zabawą tym bardziej, że dobrze wie jak mało jest mi do śmiechu, widzę to po jego rozbawionej minie.

''Nazywasz się Kim Taehyung, masz 18 lat i dzięki twojemu koledze z klasy, chyba na imię było mu Sungjae, dostałeś się do tej gry, prawda?''

Moje ciało przeszywa chłód i założę się że z mojego wyrazu twarzy, sam może wyczytać odpowiedz, ale czeka, bo oczywiście chce usłyszeć to ode mnie. Jednak ja zamiast udzielać odpowiedzi, chętniej chciałbym owe odpowiedzi dostawać, ponieważ moja głowa już nie mieści pytań które do niej napływają.

''Skąd o tym wiesz?''

''Nie, ta zabawa tak nie działa. Umawialiśmy się inaczej.'' Z rozczarowaniem kręci głową. ''Masz tylko dwie możliwości na odpowiedz 'prawda' lub 'kłamstwo'. Cała reszta to tabu. No więc jeszcze raz, czy te informacje są prawdziwe?''

Co?! Ten typek jest przecież nienormalny! I do tego coś mi podpowiada że wpadłem w poważne kłopoty, niestety nie mam innego wyboru jak robić to czego on chce. Jeśli okaże się, że jest jakimś pierdolonym psychopatą, to każdy mój niewłaściwy ruch może go nieźle wkurwić. Dlatego decyduję się grać na jego zasadach, przynajmniej dopóki nie wymyślę jakieś innej opcji by stąd zwiać.

''Prawda.''

''No i widzisz? A jednak można.'' Wzdrygam się, gdy czuję jego palce które zaciskają się na moim ramieniu. ''Tylko szkoda że to Jungkook zabił tego chłopaka, chętnie sam bym zasmakował tego przywileju. Twoje i jego nieszczęście, myślał że nie zauważę tego jak włamał się do systemu WOF.''

Czekaj, czy on wciąż mówi o Sungjae? Przecież on mi powiedział, że gra sama wygenerowała mnie jako nowego uczestnika?

''Och, wygląda na to, że o niczym nie wiedziałeś.'' Starszy Jeon patrzył nam nie z udawanym współczuciem. Kciukiem i placem wskazującym chwycił mnie za brodę, podnosząc moją twarz ku górze, by mógł spojrzeć w moje oczy. ''Czy mam powiedzieć ci coś jeszcze? Coś co będzie dla ciebie jeszcze bardziej bolesne, niż sam fakt że twój kumpel wciągnął cię do tej morderczej gry?''

Chociaż najchętniej bym się obrócił na pięcie i stąd wyszedł, to twierdząco kiwam głową. Jestem ciekaw co ten idiota ma mi jeszcze do powiedzenia .

Yugyeom, po moim geście, przybrał bardzo zadowolony wyraz twarzy. ''Powodem dla którego tu jesteś to Kookie, prawda? Kiedy zasugerowałem mu, by wymienił ciebie w zamian za swoją wolność, nie myślałem że potrwa to aż tak długo. On naprawdę cię polubił, ale najwyraźniej za mało skoro specjalnie zwabił cię tutaj, wiedząc że nie skończy się to dla ciebie dobrze.''

Proces realizacji wypowiedzianych przez niego słów, zachodzi bardzo powoli, tak jakby moja głowa specjalnie podmieniała kawałki układanki, by obronić mnie przed gorzką prawdą, ale nie przynosi to oczekiwanego efektu. Prawda mnie nie oszczędza, uderza we mnie mocno i bezlitośnie.

Wcale się nie spóźnił. Nie chciał się spotkać, ponieważ nie miał nawet zamiaru się ze mną zobaczyć. Dobrze wiedział, że będzie tu na mnie czekać jego psychiczny braciszek. Który widocznie już wcześniej poinformował o tym bruneta. Teraz wszystko nabrało sensu.

Cała wdzięczność za te wszystkie razy kiedy uratował mi życie, znikła w mgnieniu oka. On nie zrobił tego dla mnie, nie dlatego że się o mnie martwił lub dlatego, że moje życie było dla niego ważne. Robił to ponieważ tak rozkazał mu brat. Musiał mnie do niego dostarczyć i to prawdopodobnie żywego, tak jak jakiś pieprzony towar.

''Nie martw się, nie musisz ronić łez, nie umrzesz.'' Przesuwa palcem po moim policzku by zetrzeć łzę która nieświadomie utworzyła się w kąciku oka. ''Nie dzisiaj, nie jeśli zrobisz to, co ci każę. Chyba wiesz o tym, że ta gra ma swoje zasady, prawda? I każdy gracz musi ich przestrzegać. Cóż, jest pewien proces przez który każdy musi przejść, by móc wziąć w niej udział, jeden etap, którego niestety ty opuściłeś.''

''A co to było?'' Pytam, nie będąc tym tak naprawdę zainteresowany. Nie chcę grać w tą grę, nigdy tego nie chciałem, więc dlaczego miałbym dokończyć ten proces? Wszystko o czym marzę to wydostać się z tej pułapki zwanej 'skrzydłami wolności', ale by tego dokonać najpierw muszę wyjść żywy z tego budynku, a mogę to zrobić tylko wtedy gdy Jeon dostanie to, czego chce. Przynajmniej na ten moment.

''Nie zmuszam cię do tego byś udzielił mi odpowiedzi od razu, dam ci chwilę na rozważenie dzisiejszej rozmowy, ale gdy nadejdzie czas musisz podjąć decyzję. Umrzesz lub zakończysz procedurę oddając grze kawałek swojej duszy, tak jak każdy z nas.'' 

Virtual Reality  ᴷᴼᴼᴷᵀᴬᴱOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz