Game Fiftyfour

232 28 7
                                    

Jungkook Pov

Mijały tygodnie, a z każdym dniem zima stawała się bardziej odczuwalna. W szkole powoli zaczął się stres związany z wiosenną maturą. Mnie też zależy na dobrym zakończeniu egzaminów. Nadal nie mam jeszcze dokładnie wybranego celu, ale chcę otworzyć przed sobą jak najwięcej możliwości. Mówią że czas płynie szybko, ucieka przez ręce jak przesypywany piasek i leczy rany, ale nie w moim wypadku. Już minęły ponad 4 tygodnie, odkąd ostatni raz widziałem się z Tae. Niestety ból związany z jego utartą nie maleje, tylko nasila się każdego dnia, coraz to bardziej.

Szybko zorientowałem się że nie potrafię kontrolować sowich myśli, które cały czas krążą wokół szatyna, zmieniając się w pytania.

Co teraz robi?

Jak się czuje?

I czy uda mi się z nim spotkać?

Ale ostatnie pytanie szybko wyrzucam z mojej głowy. Wszystko we mnie dąży do tego, by wziąć go choć tylko jeszcze ten jedyny raz w ramiona i mocno przytulić, ale nie mogę tego zrobić. Obiecałem że zostawię go w spokoju, gdy skontaktuje się z Jiminem i właśnie tak zrobił.

Zerwałem swój sojusz z Chimem, by ten mógł swobodnie chronić Taesia. Chcę żeby szatyn był bezpieczny, to jedyne co się dla mnie w tym momencie liczy. Warunek postawiony przez Kima jest taki bym zostawił go w spokoju i nawet jeśli chęć spotkania się z nim jest bardzo silna, nie zrobię tego. Boję się że wtedy zerwie zawarty sojusz z Parkiem.

Pomyślałem, że jeśli nie będę o nim mówić to po prostu po jakimś czasie zniknie z mojej pamięci. Powiedziałem Jiminowi  by nie wspominał przy mnie o Taehyungu, chyba że będzie chodzić o jego bezpieczeństwo, ale na razie nic nadzwyczajnego się nie stało. Po prostu zwykłe walki.

Staram się żyć codziennością, tak jak kiedyś, gram w WOF ponieważ muszę grać w tą grę, nie mam innego wyboru. Ignoruję wszystkie wiadomości dotyczące umowy, które wypisuje mi Yugie. To wszystko już mnie nie interesuje, nie chcę tego. Wolność którą wykupiłem zdradą osoby którą kocham, nie jest wolnością jakiej pragnę.

Moje życie układa się jednostajnie, tak jak przed pojawieniem się Kima, a jednak nie wszystko jest takie samo. Odczuwam pustkę, czegoś brakuje a ja dokładnie wiem czego, ale już nigdy tego nie dostanę, nawet gdybym płakał za nim dniami i nocami.

W końcu to moja wina więc zasługuję na karę. Gdybym był nim, też bym tego nie wybaczył.

Wzdycham z ulgą, gdy za szóstym razem, udaje mi się wprowadzić poprawny kod do mojej szafki. Otwieram ją, po czym wrzucam tam niepotrzebne książki. W ostatnim czasie mam straszne problemy z koncentracją. Trudność sprawiają mi najprostsze codzienne czynności, na przykład jak wklepanie kodu PIN do telefonu lub kodu numerycznego do mojej szkolnej szafki, tak jak przed chwilą. Moje myśli znajdują się gdzieś indziej.

''Hej, Kook.'' Wzdrygam się gdy czuję że ktoś, od tyłu, kładzie mi rękę na ramieniu. W tym samym momencie mój telefon zaczyna wibrować. Chwytam za obcą dłoń i odwracam się po to by z ulgą stwierdzić że to ChimChim. Obok niego stoi Yoongi który patrzy na mnie, marszcząc czoło, tak jakbym właśnie wyciągnął przed całą szkołą pistolet i skierował go w stronę jego chłopaka.

Nerwowo wzdycham, puszczam jego nadgarstek i energicznie zatrzaskuję drzwiczki szafki. ''Nie powinieneś się do mnie podkradać.'' Odpowiadam, a Min obdarzam lekceważącym spojrzeniem.

''Wcale się nie podkradałem, nawet nie zauważyłeś jak podeszliśmy do ciebie, bo byłeś myślami gdzieś indziej.'' Rudzielec dwa razy postukał palcem wskazującym w moje czoło, odchylając moją głowę w tył. Odpycham od siebie jego dłoń tak jakby była bardzo irytującym i brzęczącym owadem, latającym wokół mnie. 

''Ech, niech ci będzie.'' Mówię wyciągając telefon z kieszeni spodni. Prawie zapomniałem, że na krótko przed ich pojawieniem się, dostałem jakąś wiadomość. To na pewno powiadomienie z gry, w przypadku innych wiadomości mam wyłączone wibracje.

Otwieram aplikację i wchodzę na mój profil, tam zauważam że odliczanie do mojej kolejnej walki już się zaczęło, ja sam nigdy go nie odpalam. Zawsze robi to mój przeciwnik, ponieważ nie muszę zaliczać cotygodniowych walk. Obczajenie profilu mojego rywala, by obejrzeć jak wygląda biedak który będzie musiał walczyć przeciwko mnie, jest już dla mnie praktycznie rutyną.

Ale dzisiaj jest inaczej...

Dzisiaj to ja jestem tym którego można określić mianem naprawdę biednego człowieka.

Ponieważ moim następnym przeciwnikiem jest Taehyung

Virtual Reality  ᴷᴼᴼᴷᵀᴬᴱOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz