Game Fortyseven

249 30 0
                                    

Tae Pov

Kiedy brunet wspomniał o spóźnieniu się, zdałem sobie sprawę z tego, że nie będzie to 5 lub 10 minut. Jeśli moje podejrzenie się sprawdzi i znajduje się on w samym środku walki, to w ramach 'spóźnienia' można mówić nawet o kilku godzinach. Niestety coś mi tu nie pasuje. Bardzo szybko skończył rozmowę, a gdy zerknąłem na jego profil, to nie zauważyłem tam nic dziwnego. Z tego co wiem jeśli twój sojusznik znajduje się w niebezpieczeństwie, to od razu dostaje się o tym powiadomienie, ale w tym przypadku tak nie jest.

Kilka dni temu do naszej listy sojuszników dołączył Jimin. Tutaj w WOF nazywają to 'przymierzem', porównuję to do gildii które występują w innych grach. Naszą gildię można by opisać tak: mała ale za to bardzo silna, przynajmniej można tak powiedzieć o dwóch osobach.

Wracając do tematu, nie dostałem powiadomienia od żadnego z nich, czyli jednak nie walczą, co spowodowało, że zacząłem się zastanawiać czy na pewno wszystko jest w porządku. Od telefonu Jungkooka, w którym powiadomił mnie o spóźnieniu, minęła już godzina i naprawdę zaczynam się już martwić. Tak jak wcześniej wspominałem na żart mi to nie wygląda, a opcję że wystawił mnie do wiatru bez jakiekolwiek słowa też wykluczyłem, to nie w stylu chłopaka. Więc musi być to coś naprawdę ważnego, jeśli nadal każe mi tak długo na siebie czekać. Mam nadzieję że będzie miał dobre wytłumaczenie.

Z skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękoma, podchodzę bliżej okna. Znajduję się na najwyższym piętrze budynku, w jednym z pustych pokoi, czekających na wynajęcie. Kook powiedział że możemy tu się spotkać, alarm będzie wyłączony. Tak po prostu mogłem przekroczyć próg budynku bez żadnych nieprzyjemnych niespodzianek, faktycznie nic się nie stało. Żadnego dzwonienia. Kompletna cisza.

Przynajmniej wybrał pokój w którym nie jest aż tak ciemno, jak w reszcie budynku. Okna są bardzo wysokie i sięgają od podłogi aż do samego sufitu. Gwiazdy i księżyc, w pełnej swej pięknej błyszczącej postaci, choć trochę oświetlają pusty pokój nadając mu minimalną ilość światła. Nie zmienia to jednak faktu że i tak panuje tutaj niemiłosiernie straszna atmosfera. I na pewno zapytacie się 'dlaczego po cholerę po prostu nie zapaliłem światła?' ano zapaliłem ale wygląda na to że włącznik nie działa. No cóż pech, mówi się trudno.

Podszedłem do okna bardzo blisko, mój ciepły oddech sprawił że szyba lekko zaparowała. Ostrożnie położyłem płasko dłoń na szkle i pozwoliłem by mój wzrok powędrował w dół.

Nie mam lęku wysokości i nigdy nie miałem, ale tak jak każdy zdrowy i normalny człowiek boję się upadku z takiej wysokości. Choć w tym momencie strach jest nieuzasadniony ponieważ od przepaści dzieli mnie szyba, ale ponieważ okno sięga do samej podłogi i stoję tuż przy nim, mam wrażenie, że stoję na krawędzi i mogę spaść w każdej chwili.

Ostatnio stwierdziłem, że jest jeszcze dla mnie za wcześnie by odchodzić na tamten świat, ale gra 'powiedziała' mi już na samym początku, że śmierć jest jedynym celem. Więc jaki mam do kurwy nędzy wybór? Na zawsze zostać uwięzionym w tej cholernej grze i zabijać aż do końca moich ostatnich dni, albo po prostu umrzeć i nigdy więcej nie zabić?

Gdybym miał trochę więcej czasu na rozmyślanie, to prawdopodobnie nawet dokonałbym wyboru, ale w tym przypadku go nie mam, a pozwolenie na zadecydowanie o moim losie zostaje mi nagle odebrane, gdy dostrzegam w odbiciu szyby okna, ciemny zarys postaci która praktycznie znikąd, pojawiła się za mną.

Z moich ust wymyka się głośny pisk i natychmiast mam zamiar sięgnąć po pistolet który przyczepiony jest do pasa moich spodni, ale nawet nie udaje mi się go dotknąć. Ktoś chwyta mnie mocno za ręce, szarpie do tyłu i obraca o 180 stopni, dociskając moje plecy do zimnej powierzchni. Mój słaby głos zostaje przytłumiony przez wielką dłoń która zatyka moje ustach, a ciało zastyga w bezruchu.

Kompletny paraliż.

Jedyne co mogę zrobić to wpatrywać się wielkimi oczami w mężczyznę, który stoi przede mną. Niestety z przerażeniem stwierdzam że na pewno to nie Jungkook. 

Nieznajomy taksuje mnie spojrzeniem, z obrzydliwym uśmiechem na ustach, którego nawet nie jestem w stanie dokładniej opisać. Moje serce bije jak szalone czuję jak krew zamarza mi w żyłach, a wzrok traci ostrość, niestety nie na tyle by stracić przytomność.

''Taehyungie... w końcu się spotkaliśmy.'' Ten głos absolutnie nie pasuje do wizerunku faceta stojącego przede mną, barwa jest zbyt spokojna i przyjemna, tak jakby ów człowiek chciał nim zahipnotyzować, omamić, swojego rozmówcę.

Lekko marszczę brwi, gdy jego słowa w końcu docierają do mnie przez kurtynę strachu która mnie otoczyła. Jestem pewny że nigdy wcześniej nie widziałem tego mężczyzny, ale on zna moje imię, a przecież oczywistą rzeczą jest to, że spotykamy się po raz pierwszy. Facet orientuje się że zaczynam za nim nie nadążać, więc luzuje uścisk na moim ramieniu, odsłania moje usta i z stoickim spokojem zaczyna swoje wyjaśnienia.

''Zapewne mnie nie znasz, mój brat nie lubi zbytnio rozmawiać na mój temat.'' Śmieje się, zapodając mi szeroki, nieszczery, uśmiech. ''Na imię mi Yugyeom, może już o mnie słyszałeś, jestem adminem tej gry.'' Puszcza mnie całkowicie, tak jakby wiedząc że ze strachu, po ujawnieniu tych informacji, nie będę próbował przed nim uciekać ani krzyczeć.

Rozluźniając swoje mięśnie, biorę głęboki oddech przez usta. Więc to jest ten słynny braciszek Kookiego.

Chłopak jednak nie pozostawia mi ani chwili czasu, na przetrawienie tego co powiedział. Kilka sekund później gwałtownie chwyta mój podbródek, zmuszając mnie do tego bym popatrzył w jego ciemne jak smoła, świdrujące moją postać, oczy.

''Więc, od czego to mamy tu zacząć kochaniutki?''

Virtual Reality  ᴷᴼᴼᴷᵀᴬᴱOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz