Game Sixteen

328 37 8
                                    

Tae Pov

Czuję powiew chłodu, gdy nagle broń znika z mojej twarzy i z głośnym łoskotem ląduje na podłodze, rozpływając się w powietrzu, kilka sekund później. Oczy Sungjae które wpatrują się we mnie, są szeroko otwarte pełno w nich strachu i szoku. Nie rusza się. Nie zdążył pociągnąć za spust swojego pistoletu, ponieważ pocisk wystrzelony z broni JUngkooka trafił go prosto w serce.

Jedyne co mogę zrobić to siedzieć w miejscu i jak w zwolnionym tempie patrzeć na to, co dzieje się przede mną. Nawet nie miał czasu, by zdać sobie sprawę z tego co się wydarzyło. Ponieważ strzału, w tak czułe u człowieka miejsce, nikt nie przeżyje, nawet przez parę sekund.

Bezwładnie upada na ziemię i dopiero odgłos jego uderzającego ciała o podłogę wyrywa mnie z transu i oszołomienia w którym się znalazłem. Próbując wyjść z szafy, potykam się i upadam na kolana, ponieważ moje nogi są całkowicie odrętwiałe. Przy tym jedna z moich drżących dłoni ląduje w kałuży krwi, która utworzyła się pod martwym ciałem blondyna.

''Sungjae.'' Wymawiam cicho jego imię ponieważ nadal nie umiem pojąć tego co się stało. On żył chociaż wszyscy inni myśleli że jest martwy, a teraz stało się to najprawdziwszą prawdą.

Na czworakach przesuwam się ku niemu, ignorując gorzkie łzy, które potokiem wypływają z moich oczu, zamazują mi widok.

Nie wierzę, to niemożliwe... a jednak.

Przede mną leży najbardziej popularny i do tego najprzystojniejszy chłopak z mojej szkoły, ale teraz już prawie nic nie zostało z jego uroczej aury. Martwe, puste, otwarte oczy, blada skóra i sine usta. Nie wygląda na tego nastolatka którego znałem, który zawsze był potajemnie podziwiany przez większe pół szkoły, zemną na czele.

''Nie...'' Szepcę w rozpaczy, gdy widzę jak ciało Kanga zaczyna znikać. Najpierw jego nogi rozpływają się w czymś co przypomina zieloną, iskrzącą się mgiełkę, która przesuwa się powoli w górę jego martwego ciała, pochłaniając je. Rozbijając tworzące się przy tym światło na przepięknie migoczące drobinki.

Jak śmierć człowieka może być aż tak piękna?

To przecież chore.

Pochylam się do przodu i kładę jego głowę na moich kolanach. ''Sungjae, obudź się.'' Błagam pełen frustracji. Łzy które płyną po moich policzkach, lądują teraz na twarzy blondyna, a niektóre gdzieś obok jego głowy na podłogę. Wciąż trzymam jego ciało w mocnym uścisku i patrzę na niego gniewnym wzrokiem.

''Przecież nie możesz tak po prostu umrzeć, ty idioto!'' Na widok, jego coraz to bardziej znikającej postaci, moje skomlenie staje się coraz to głośniejsze. Podziwiam ten spektakl, zalewając się łzami aż do chwili gdy już prawie nic nie pozostaje po blondynie, a jego korpus staje się prawie całkowicie przeźroczysty. ''Wiem że nie byliśmy kumplami, ale nie musiałeś mi tego wypominać ty arogancki draniu! W jednej kwestii byliśmy zgodni, to ja miałem umrzeć a nie ty!''

Nawet nie zauważyłem jak bardzo donośny stał się mój głos, odbijający się od ścian pomieszczenia. Szlochałem dopóki jego ciało kompletnie się rozpłynęła, a zielone drobinki zaczęły tańczyć w powietrzu unosząc się ku górze, po chwili znikając już na zawsze. Grobowa cisza która nastała potem uświadomiła mi dopiero jak bardzo byłem zdesperowany mówiąc do zwłok, licząc na to, że przez to blondyn się obudzi.

Ta metoda pozbycia się ciał zmarłych naprawdę ma służyć temu by policja o niczym się nie dowiedziała, ale jak dla mnie to bardzo okrutny pomysł, jeszcze bardziej niż śmierć gracza sama w sobie. Przecież tym sposobem odbiera się zmarłym szansę na normalny pochówek i na pamięć o nich przez bliskich. Po prostu znikają w powietrzu a z czasem rodzina, znajomi i bliscy o nich zapomną, ponieważ niezostanie po nich nawet najmniejsza namiastka ich egzystencji na tym bezdusznym świecie. Pocieram swoje napuchnięte powieki, które zaczynają strasznie piec z powodu wylanych prze zemnie ton łez.

''Dlaczego to zrobiłeś?'' Mówię szeptem, ledwo słyszalnym, wpatrując się w swoje ręce, na których przed chwilą znajdowała się krew blondyna. Teraz są już zupełnie czyste tak jak przedtem. Ignoruję Mina który cały czas stał obok mnie i przyglądał się tej dramatycznej scenie. ''Dlaczego to zrobiłeś!'' Krzyczę głośniej, tym razem brunet na pewno mnie usłyszał.

''Czy ty pytasz się na poważnie?! Przecież on chciał cię zabić.'' Odpowiada Jeon.

''I tak już za niedługo umrę!'' Wydzieram się coraz to głośniej, moja złość na cały ten system staje się z sekundy na sekundę większa. ''Jestem słaby, jestem głupcem który zaangażował się w grę o której regułach nie miał zielonego pojęcia! Gdybym urodził się jako zwierzę na wolności, na pewno został bym królikiem, którego drapieżcy ,bezlitośnie, rozszarpali by na małe kawałeczki! Gdyby nie ty, byłbym już dawno martwy i może byłaby to ta lepsza opcja. Być może wtedy Sungjae żył by nadal!''

''Taehyung, pomyśl o czym ty w ogóle mówisz. Kook zrobił to dla ciebie ponieważ obiecał ci, że będzie cię chronił i utrzymywał przy życiu.'' Powiedział Suga z zadziwiająco łagodnym głosem i spokojnym tonem.

Chce mnie pocieszyć?

Uspokoić?

Pomimo tego że to miły gest z jego strony, nie potrzebuję takiej pomocy.

Potrząsam przecząco głową, gdy Min wyciąga rękę w moją stronę. Sam wstaję, cały czas patrząc na bruneta, który nadal ściskając broń w ręku, stoi w framudze drzwi, obdarza mnie lodowatym i pustym spojrzeniem.

''Życie?'' Pytam z pogardą, odnosząc się do słów Yoongiego. ''Oboje w ogóle nie doceniacie wartości życia.'' Pewnym krokiem podchodzę do bruneta, odbierając swój telefon, który znajduje się na jego wyciągniętej w moją stronę dłoni.  

Patrzę nieugięcie stalowym wzrokiem, prosto w hebanowe, świdrujące złowrogo moją postać tęczówki, gdy przechodząc obok Jungkook, opuszczając jego mieszkanie.

Virtual Reality  ᴷᴼᴼᴷᵀᴬᴱOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz