Game Thirtytwo

317 39 11
                                    

Tae Pov

Powinienem być nieźle zszokowany tą całą wypowiedzią zwłaszcza, że wydaje się być ona jak najbardziej prawdziwa, a nie zmyślona.

A tego po mnie jak na razie nie widać.

Wypowiadając te słowa nie zawahał się ani na sekundę. Patrzył mi prosto w oczy, z dumnie podniesioną głową. Przecież każdy normalny człowiek słysząc takie coś, skazałby go na wieczne potępienie.

Właśnie wyznał mi, że nie żałuje tego co zrobił tym ludziom, gdyby zaszła taka konieczność zabiłby ich ponownie. Krótko się nad tym zastanawiając, to pewnie ponownie przypiąłbym mu karteczkę z napisem 'Morderca', ponieważ życie innych jest mu obojętne, a grę traktuje jako zabawę, ale tym razem widzę to inaczej.

Był młody gdy zaczął grać w WOF, a jeśli dorasta się z czymś takim jak zabijanie na porządku dziennym , szybko staje się to dla tego kogoś normalnością. Najlepiej by było wytłumaczyć to tak, Jungkook przyzwyczaił się do zabijania ludzi którzy stanęli mu na drodze, krzyżując jego plany.

Każdy, kto uczestniczył w tej grze, zgodził się na to w jakimś tam stopniu osobiście, ja również akceptując wysłane mi przez Sungjae zaproszenie.

Jego wrogowie gotowi są na to by go zabić, polując na punkty z które można kupić broń lub wymienić je na prawdziwe złoto, które następnie wpłynie na konto bankowe w postaci realnych pieniędzy, które możesz wydać na co tylko chcesz. Kook przez te lata nauczył się nie postrzegać graczy jako osób ludzkich, tylko coś, na co od początku naszej egzystencji polujemy i zabijamy, podobnie jak dzikie zwierzęta. Coś co jest dla niego łatwiejszym łupem. Dla niego osoby te są zwierzyną łowną.

Można to również podciągnąć pod sposób samoobrony, by ułatwić sobie zabijanie i od samego początku uciszyć swoje złe sumienie. Nie wiem czy postępuje prawidłowo bo przecież nadal ludzie giną z jego ręki, ale ja już nie osądzam go za to.

''Jest jeszcze jedno pytanie.'' Mówię ignorując parsknięcie z jego strony. ''Skoro używasz teleportacji tylko wtedy gdy znajdujesz się w niebezpieczeństwie, to jak udało ci się teleportować tą herbatę? Przecież ten kubek nie stanowił żadnego zagrożenia, prawda?''

Myśl że umiał użyć swojej mocy tylko dlatego, że ciepło gorącego kubka sklasyfikowane zostało jak niebezpieczeństwo, jest totalnym absurdem, ale bogu dzięki zaprzecza kręceniem głowy i patrzy na mnie jak na kompletnego idiotę.

''Hm, jakby to ująć ... moja zdolność automatycznie rozróżnia przedmioty od istot żywych. Jeśli chodzi o pierwsze, to nie mam żadnych ograniczeń. Mogę teleportować wszystko co nie ma w sobie życia a raczej duszy, dlatego teleportacja ludzi lub zwierząt jest możliwa tylko w przypadku zagrożenia. Byłbym nawet w stanie w ciągu kilku sekund spowodować, że przed nami pojawiłby się budynek Empire State Building , ale tylko wtedy gdy w środku nie byłoby żadnej żywej istoty.''

''Dlaczego tak jest?'' Pytami niepewnie przechylając głowę w bok.

Wzrusza ramionami. ''Nie mam pojęcia, po prostu istnieją ograniczenia, już ci tłumaczyłem dlaczego.''

Zaciskam usta w cienką linię udając że wszystko zrozumiałem, a tak naprawdę jest jeszcze tak wiele rzeczy które mnie mylą, ale to nie jest odpowiedni moment na zadawanie dalszych pytań. Jeon sam się nad czymś zastawia i gdybym znów zasypał go gradem pytań, to nie mógł bym oczekiwać konkretnych odpowiedzi. Następne kilka minut spędzamy w kompletnej ciszy.

''Tae.'' Wzdrygam się na dźwięk swojego wypowiedzianego imienia i otwieram z zaskoczenia szerzej oczy, czując jego dłonie na moich policzkach, obracające moją twarz ku sobie. Wpatruje się we mnie z powagą, a w jego wzroku nie można już zobaczyć tej pogardy, która przed chwilą gościła w jego hebanowych tęczówkach. Zamiast tego analizuje moją buzie tak, jakby chciał wypalić w swojej pamięci każdy jej szczegół, nawet ten najdrobniejszy.

Po raz pierwszy, od tamtego feralnego wydarzenia w uliczce, jestem tak blisko niego, mogąc się mu dokładnie przypatrzeć. Już wcześniej byłem świadomy tego jak bardzo przystojny jest Kookie, ale dopiero teraz widzę, że to coś więcej niż tylko dobry wygląd, to te wszystkie szalejące emocje, które odzwierciedlają się w jego oczach, czynią go tak atrakcyjnym i przyciągają mnie do niego jak magnes.

''Taehyungie~'' Mówi ponownie, ciut ciszej niż przedtem, prawie szeptem i pochyla się do przodu. Nie odrywam od niego mojego wzroku, by pokazać mu że nie może mnie tak po prostu wytrącić z równowagi, ale także dlatego iż w życiu nie widziałem tak zaskakująco pięknych, hipnotyzujących oczu.

''Znów robisz tą głupią, irytującą mnie minę.'' Odpowiada brunet.

Nadal gapię się w niego sztywno, niemal ogłuszony jego słowami. W tej sytuacji oczekiwałbym wszystkiego, tylko nie takiego zdania, mam ochotę z zażenowania schować się gdzieś w jakiejś mysiej norze, ale nie dam mu poczuć tej satysfakcji. Nasze spojrzenia są nadal o siebie zahaczone, gdy kręcę lekko głową odpowiadając. ''No to na mnie nie patrz.''

''Nie umiem przestać.'' Gładzi kciukiem mój policzek i nawet przez chwilę, wydawało mi się że jego spojrzenie powędrowało w stronę moich ust, zanim znów ponownie popatrzył w moje oczy. ''Myliłem się kiedy powiedziałem że jesteś naiwny i słaby. Niesamowicie silna z ciebie osoba , nawet jeśli sam jeszcze nie jesteś tego świadomy. Pierwszy człowiek który skłonił mnie do tego, bym dokładnie zastanowił się nad swoim życiem i postępowaniem. Czy to co robię na pewno jest właściwe.''

Słaby i naiwny te dwa słowa przecież idealnie mnie opisują. Nigdy mu nie zaprzeczyłem, bo te określenia były w stosunku do mnie prawdziwe. Nie być gotowy do tego by zabić człowieka to jedna rzecz, ale nie być gotowy by zabić i do tego pozwolić na to by ten ktoś zabił ciebie, z mojej strony wygląda bardzo słabo. Ale słyszeć z ust Jungkook że uważa mnie za silnego, jest czymś na co kompletnie nie liczyłem. Może nawet trochę mnie to zmotywowało.

W sumie mógłbym mu zaprzeczyć przywołując kilka przykładów z różnych sytuacji które udowodniłyby, że nie posiadam ani kawałeczka odwagi i nie jestem nikim innym tylko tchórzem, ale tego nie robię. Dlaczego? Bo nie jestem w stanie zrobić nic innego jak siedzieć, nie ruszać się i nadal patrzeć mu w oczy, kiedy on zbliża swoją twarz do mojej.

Do tej pory, takie rzeczy jak hipnoza uważałem za bzdury, ale w tym momencie wydaje mi się, że wpadłem w ten stan, w którym nie umiem kontrolować własnego ciała. Automatycznie reaguję na zachowanie Kooka i gdy on zamyka oczy, ja robię to samo.

Tuż przed tym zanim nasze usta natrafiają na siebie, brunet zatrzymuje się. Czuję jego ciepły oddech głaszczący moje wargi, ale nie dochodzi do pocałunku.

Niepewnie otwieram oczy, a moje serce zaczyna bić niesamowicie szybko, z odczuwanego podniecenia i strachu, że to ja w jakiś sposób zrujnowałem ten moment. Tym bardziej nie uspokaja mnie fakt, że Jeon również podniósł swoje powieki. W jego oczach widzę niepewność i wątpliwość. Niestety te dwa uczucia odbijają się także u mnie.

Czy naprawdę byłem gotowy na to by dać się mu pocałować? Cholera, nawet nie wiem dlaczego. Przed chwilą rozmawialiśmy o zabijaniu ludzi, jak bardzo nie odczuwa on przy tym skruchy, a kilka minut później jesteśmy krótko przed tym by zacząć się z sobą obściskiwać. Nie wiem jak mogło do tego dojść, a po drugie nie wiem jak to się stało że ogarnęło mnie takie podekscytowanie i fascynacja tym ciemnookim chłopakiem. Powinienem być mu wdzięczny, za przerwanie tej akcji.

Właśnie powinienem... ale z jakiegoś powodu nie jestem.

Wpatruję się krótko w swoje dłonie, które skrzyżowałem na kolanach. Próbuję zatuszować tą całą abstrakcyjną sytuację uśmiechem, z myślą o rychłym wycofaniu się, ale Kookie  na to nie pozwala. Swoimi dłońmi które nadal spoczywają na moich policzkach przytrzymuje mnie, przysuwa się jeszcze bliżej i tym razem bez większego zastanowienia się, łączy nasze usta z sobą. 

Virtual Reality  ᴷᴼᴼᴷᵀᴬᴱOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz