5

660 85 17
                                    

Kolejne dni mijały spokojnie. Dean miał spokój w szkole, zaczął bronić Micka i Jacka, uznając, że w końcu może to robić bez obaw. Z Belą regularnie chodzili do klubów, bogacąc się na naiwności gejów zafascynowanych Deanem. Przez trzy tygodnie uzbierali przeszło pięć tysięcy dolarów, z czego trzy tysiące trafiło do portfela Winchestera, który zaczął sobie kupować za te pieniądze nieco droższe, markowe ubrania.

Chciał, żeby Castiel widział go w drogich rzeczach, bo chciał mu zaimponować. Codziennie, kiedy odbierał ojca z baru, rzucał Novakowi jakiś drobny komplement, delikatnie flirtując z nim między słowami. Chciał zrobić więcej, ale nie będzie go przecież podrywał przy ojcu.

Okazja w końcu się nadarzyła.

Dean żegnał się właśnie z kolejnym mężczyzną, wkładając mu portfel z brakującymi dwustoma dolarami do kieszeni, kompletnie nieświadomy, że ma obserwatora. Gdy odchodził, aby przekazać gotówkę Beli, poczuł szarpnięcie za ramię.

Odwrócił się i zobaczył... ochroniarza.

Kurwa.

- W tym momencie proszę ze mną - powiedział stanowczo mężczyzna.

- Ale co ja zrobiłem? - spytał Dean, udając niewiniątko.

W tym momencie pojawił się ratunek w postaci cholernie przystojnego bruneta, który wyjął odznakę tuż przed oczy ochroniarza.

- Oficer Castiel Nowak, LAWPD* - przedstawił się. - Co się dzieje?

Dean z niedowierzaniem wpatrywał się w Castiela. Po pierwsze: był jego wybawcą, a przynajmniej w to wierzył. No i musiał przyznać, że Novak zrobił na nim bardzo dobre wrażenie, bo nigdy dotąd nie widział go w cywilnych ubraniach - zawsze w mundurze. Teraz Castiel miał włosy naprawdę starannie ułożone na żel, dodatkowo miał nieco rozpiętą granatową koszulę, która podkreślała kolor jego oczu i czarne spodnie, które podkreślały jego kształty. Deanowi podobało się takie wydanie Novaka.

- Od kilku tygodni goście zgłaszają nam, że są okradani. Ten chłopak właśnie okradł tamtego pana.

- Przejmuję sprawę - odparł, łapiąc Deana za ramię. - Idziemy - powiedział stanowczo.

Winchester z jednej strony cieszył się, że to Castiel, ale z drugiej czuł swego rodzaju wstyd. Nie chciał, żeby miał go za złodzieja. Nie poderwie go przecież w ten sposób.

Novak wyprowadził chłopaka z klubu i pchnął go na ścianę pod budynkiem.

- Co ty sobie kurwa myślisz?! - krzyknął, nieco szokując Deana, bo nie wiedział, że Castiel potrafił tak krzyczeć. - Masz pojęcie co by tu się stało, gdyby mnie tu nie było?! Co zrobiłby ci twój ojciec, gdyby się o tym dowiedział?!

- Myślisz, że czemu to robię?! - odkrzyknął Dean. - Chcę jego cholernej uwagi! Ma mnie w dupie odkąd się dowiedział, że sypiam też z chłopakami! Obchodzi go tylko to czy odbiorę jego pijane dupsko z pieprzonego baru! Mógłbym zdechnąć w rowie i by go to nie ruszyło!

Castiel spojrzał na niego współczująco. Poniekąd go rozumiał. Zresztą dla policjantów nie było tajemnicą, że większość młodocianych przestępców to dzieciaki, które po prostu chcą zwrócić na siebie uwagę.

- Możesz sobie spieprzyć życie przez coś takiego - powiedział ostro, dźgając go palcem w pierś.

Dean spojrzał na niego nieco zdezorientowany.

- Może wtedy ten skurwiel będzie miał chociaż trochę poczucia winy.

- Nienawidzisz go - zauważył Castiel.

Oficer Novak [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz