28

520 54 5
                                    

Ponieważ w kodeksie karnym nie widniało nic o areszcie za usiłowaniu pobicia, John Winchester został wypuszczony na wolność, jednak porozmawiano z nim, żeby się uspokoił, bo jego zachowanie nie polepszało jego sytuacji. Już teraz groziło mu ponad dwadzieścia lat więzienia, bo wyroki mu się sumowały - pobicie ze skutkiem śmiertelnym w zamiarze ewentualnym (tak określił pobicie Deana prokurator, argumentując tym, że w zeznaniach John uznał, że nie wezwałby karetki do syna, a ten bez pomocy wskutek pękniętej śledziony najpewniej by zmarł), groźby, nękanie i teraz jeszcze usiłowanie pobicia. 

Castiel cały dzień był nerwowy, dlatego Jody zdecydowała się odwieść go po służbie, a że swoje obowiązku wyjątkowo skończyli o normalnej godzinie, po drodze odebrali ze szkoły Deana i Claire.

- Coś się stało? - spytał Winchester, gdy tylko wsiedli do auta. Castiel zawsze wracał pieszo, twierdząc, że to lepsze dla zdrowia. Niezbyt przepadał za samochodami, gdy nie były one konieczne, a w transporcie miedzy domem i pracą jego zdaniem nie były potrzebne. Poza tym zdziwił go wydźwięk wiadomości od Castiela: Podjedziemy po Ciebie i Claire po szkole, Jody odwiezie nas do domu. To nie podlega dyskusji. Dean chciał się dzisiaj przejść, skoro już mógł, ale czytając taką wiadomość był w stanie odpisać jedynie OK.

- Twój ojciec próbował mnie dziś dopaść. Chyba widział nas pod szkołą, bo darł się, że się całowaliśmy...

- Wbiegł za nim na komendę, siedmiu ludzi musiało go trzymać - dodała Jody. - Wypuścili go na razie, ale przyśpieszyli rozprawę. Odbędzie się pod koniec przyszłego tygodnia. Do tego czasu nigdzie się nie ruszacie bez wsparcia. Dla waszego bezpieczeństwa.

Dean zamarł.

- Pojebało go...

- Rozprawa jest za tydzień, na pewno pójdzie siedzieć - stwierdził Castiel. - Pytanie na ile.

- Oby na zawsze, bo nie chcę się już bać - powiedział Dean. - Mam dość tego wszystkiego.

- Za tydzień wszystko się skończy - obiecała Jody. - Wielu chłopaków zmieniło dziś zdanie po tym, co zobaczyli. Żałują, że wpłacili kaucję. Będą zeznawać przeciwko niemu. Wygląda na to, że już nikt nie chce go bronić. 

Dean westchnął.

- Przepraszam, że cię wciągnąłem w to wszystko, Cas - powiedział, na co Castiel odwrócił się w jego stronę, kompletnie zdezorientowany.

- O czym ty mówisz? Chrzanić twojego ojca, Dean. Olejmy go. Jesteśmy szczęśliwi razem, tak? To się liczy, nie on. Nie boję się go. Mam gdzieś jego zdanie. Ale nie mam gdzieś, co z tobą. Dlatego kiedy będziemy w sądzie pokażemy mu, że mamy go gdzieś, pokażemy mu, że jesteśmy silni razem. Niech będzie wściekły, niech sąd zobaczy, jaki z niego psychol.

Dean skinął głową, bo chciał w to wierzyć.

- Poradzicie sobie - wtrąciła Claire. - Mama mówiła, co już wycierpieliście przez tego drania, bez urazy Dean. Będzie dobrze.

- Nawet nie wiesz jak bardzo chcę w to wierzyć - odparł chłopak.


Jody zatrzymała się pod domem Singera, gdzie Castiel pożegnał się ze swoją partnerką i wysiadł, otwierając też drzwi Deanowi, jako że policyjne samochody nie miały klamki otwierającej drzwi od wewnątrz na tylnych siedzeniach.

Ponieważ Bobby nie spodziewał się ich tak szybko, nie zamówił jeszcze pizzy. Dlatego też Castiel wpadł na pomysł, że dla odmiany coś ugotuje, ale lodówka okazała się być praktycznie pusta, dlatego finalnie i tak zamówili pizzę. Po zjedzeniu Novak postanowił jednak pojechać do sklepu i po drodze zahaczyć siłownię, aby się wyładować, bo wciąż był cały w nerwach.

- Jadę z tobą - postanowił Dean, a Castiel spojrzał na niego nieco zdezorientowany. - Lekarz powiedział, że powoli mogę już ćwiczyć. Minęło prawie pięć miesięcy od operacji, jakby coś się działo, przerwę. Nie będę brał nie wiadomo jakich ciężarów. 

Novak westchnął, bo martwił się o Deana, ale widząc wzrok Bobby'ego zgodził się. 

Wzięli jeden z samochodów Singera, bo nawet jeśli Winchester miał klucze do Impali, John rozpoznałby samochód, jako że w okolicy było to jedyne auto tego modelu, które jeszcze jeździło. Nie chcieli nieprzyjemnych sytuacji.

Zaczęli od sklepu, gdzie kupili pieczywo, jajka, mięso, trochę warzyw, owoców, makaron, ryż, przyprawy... Dean ze swojej strony dorzucił tylko piwo, pozwalając o jedzeniu decydować Castielowi, bo to on potrafił gotować.

Idąc na siłownię, zakupy oczywiście zostały w samochodzie na parkingu. Korzystali z urządzeń obok siebie, aby Castiel mógł spokojnie obserwować Deana. Winchester wiedział, że w innym wypadku ten może się martwić. 

Dean brał lekkie ciężary, więc zbytnio się nie zmęczył, ale w końcu poczuł, że znowu żyje. Miał dość tej całej przerwy. Czuł, że mięśnie mu flaczeją, nawet jeśli nie była to prawda. Potrzebował tego. No i podobało mu się też obserwowanie ćwiczącego Castiela. To był bardzo przyjemny widok.

Novak był zmęczony niewiele mniej niż po porannym uciekaniu przed Johnem, ale był zadowolony, bo osiągnął zamierzony efekt. Wcześniej bał się, że przez targające nim emocje nie zaśnie tej nocy, a teraz już się o to nie bał i faktycznie zasnął dość szybko.

Przez kolejny tydzień Jody odbierała Castiela i Deana spod domu Bobby'ego. Odwozili Deana i Claire do szkoły, po czym razem jechali na komendę. Potem odbierali Deana i Claire w trakcie służby i wracali do pracy. Dean wybłagał Bobby'ego, aby pożyczał mu samochód, bo czuł, że może już prowadzić, a ten po długiej dyskusji przystał na to, więc Dean odbierał Castiela z pracy, po czym jechali na siłownię, gdzie Novak korzystał głównie z bieżni i tylko kilka minut spędzał na innych urządzeniach, aby nadrobić brak porannego biegania, a Dean trochę ćwiczył, ale większość czasu spędzał na rozmowach ze swoim chłopakiem. Potem jechali do domu, jedli kolację, Castiel robił obiad na następny dzień i kładli się spać. Tak było dzień w dzień, aż do dnia rozprawy.

N/A

2

Oficer Novak [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz