12

574 67 12
                                    

Dean w dobrym humorze otworzył drzwi, wpuszczając Castiela do domu. Od razu zaciągnął go do swojego pokoju, gdzie wcześniej przygotowali z Belą romantyczny nastrój. Owszem, mogli zrobić to w jadalni, albo w salonie, ale skoro ojciec rzekomo nie chciał go widzieć to Dean był pewien, że do jego pokoju nie wejdzie, a w każdym innym pomieszczeniu mógłby ich przyłapać, co na pewno nie skończyłoby się dobrze.

Biurko zamienili w stół, na którym leżał elegancko zdobiony czerwony obrus, który Bela przyniosła od siebie z domu. Na obrusie były rozsypane płatki róż i ustawione niewielkie świece. Postawiono też dwa przykryte talerze, dwa kieliszki i butelkę wina, którą Dean podkradł ojcu. W rogu pokoju stała wieża grająca, do której było podłączone urządzenie mp3, na którym była składanka romantycznych piosenek takich wykonawców jak Bryan Adams, Richard Marx, Roxette, Robbie Williams, Whitney Houston, Savage Garden czy Aerosmith. Na pozostałych meblach również były poustawiane świece. Na szafce nocnej obok łóżka również były ustawione trzy niewielkie świecie, a w szufladzie znajdywały się prezerwatywy i lubrykant. Samo natomiast łóżko zdobiły pojedyncze płatki róż.

- Wow - skomentował Castiel, gdy Dean zasłonił rolety, a następnie zapałał wszystkie świece po kolei, na końcu wyłączając światło i włączając wieżę, z której zaczęły dobiegać dźwięki Right Here Waiting Richarda Marxa.

Winchester uśmiechnął się i spojrzał na Novaka.

- Mówiłem, że potrafię być romantyczny - odparł.

- Sam to wszystko przygotowałeś? - spytał niedowierzająco.

- Z lekką pomocą - przyznał, chociaż wiedział, że gdyby to była prawdziwa randka, Bela w życiu by mu nie pomogła. Teraz po prostu miała w tym swój interes. Zresztą oboje mieli.

Dla Deana przespanie się z Castielem nie powinno być ciężkie - pracował przecież jako żigolak, sypiał z różnymi ludźmi w interesie finansowym, tu też miał interes, nawet jeśli zgoła inny. A mimo to miał blokadę moralną, którą usilnie starał się przełamać. Czuł się tak, jakby popełniał najgorszą zbrodnię.

Usiedli przy stole, a Winchester próbował udawać, że wszystko jest w porządku. Musiał to zrobić. Chociaż... Może wcale nie musiał?

Z dumą zdjął pokrywki z talerzy, podał Castielowi sztućce i rozlał wino, wznosząc toast.

- Cas, mam pytanie, tak czysto teoretyczne - zaczął, gdy zaczęli jeść, a Novak spojrzał na niego z wyrazem mówiącym pytaj śmiało. - Bo proponowałeś mi, żebym u ciebie zamieszkał i że mógłbyś dawać mi pieniądze...

- To nadal aktualne, jeśli o to pytasz.

Dean skinął głową.

- O jakich kwotach mowa?

Castiel westchnął.

- A ile potrzebujesz?

- Tyle co na fajki i jakieś ciuchy co ileś. No i jakieś jedzenie czasem na mieście, kawa...

- Konkretna kwota miesięcznie, wiadomo że może się zmieniać, ale mnie więcej - poprosił.

Dean zamyślił się i przeliczył wszystko w głowie zaokrąglając do nieco większej kwoty, aby mieć zapas. Liczył jedną kawę dziennie. To dziesięć dolarów, czyli łącznie trzysta, bo liczył weekendy, aby mieć lekką nadwyżkę w razie, gdyby któregoś dnia potrzebował dwóch. Dwie paczki papierosów tygodniowo, to szesnaście dolarów razy cztery, czyli... jakieś sześćdziesiąt cztery dolary. Łącznie trzysta sześćdziesiąt cztery. Do tego jakieś jedzenie raz na jakiś czas no i chciałby coś odłożyć, żeby czasem mieć na nowe ciuchy, bo one jednak się zużywają.

Oficer Novak [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz