7

610 78 15
                                    

Dean pewnym krokiem wszedł do baru, zdjął okulary przeciwsłoneczne, które nie miał pojęcia po co były mu potrzebne, ale Bela stwierdziła, że pasują do stylu. Namierzył wzrokiem Castiela i przysiadł się do niego. Novak spojrzał na niego niepewnie.

- Co ty taki wystrojony?

- Mam randkę - odpowiedział z uśmiechem Dean.

Castiel kiwnął głową, nieznacznie przygryzając wargę, mając nadzieję, że Winchester tego nie zobaczy. Zobaczył.

- Kto jest tym szczęściarzem?

- Ty - odparł, a Novak spojrzał na chłopaka zszokowany.

- Dean, rozmawialiśmy o tym...

- Nie, ty rozmawiałeś uparcie będąc przy swoim - stwierdził. - Nie doniosłeś na mnie, więc coś czujesz, przyznaj wreszcie, że ci się podobam, co?

Castiel westchnął.

- Po co? Nie będziemy razem. Mówiłem już czemu.

- To chociaż się ze mną prześpij - poprosił. - Gdzie mój ojciec tak w ogóle?

- W łazience. Nic nowego.

Dean skinął głową.

- Więc kiedy tu wróci powiesz mu, że miałeś telefon, że zepsuł ci się kran czy coś i cieknie woda. Mój ojciec za cholerę nie potrafi tego zrobić, więc powiesz, że pomogę. Odwieziemy mojego ojca do domu i pojedziemy do ciebie.

Castiel pokręcił głową.

- Jesteś synem mojego partnera - powtórzył, a Dean wywrócił oczami.

- Znowu ta sama gadka, Cas?

- Cas?

Dean wzruszył ramionami.

- Moim zdaniem Castiel brzmi zbyt poważnie.

Teraz to Novak wywrócił oczami.

- Czego chcesz? Nie wydam cię, jasne? Ale też następnym razem ci nie pomogę. Rób co chcesz, nie moja sprawa.

- A jeśli przestanę?

- To dobrze dla ciebie.

Dean pokręcił głową.

- Nie dokończyłem - stwierdził. - Przestanę jeśli się ze mną prześpisz. Potrzebuję kogoś blisko, okej? Ojciec się nie dowie, obiecuję. Przecież tego chcesz.

- Nie działam tak szybko - wyznał. - Seks na pierwszej randce odpada.

Winchester uśmiechnął się dumny z siebie.

- Czyli mamy randkę?

- Tego nie powiedziałem - odparł Novak. - Lubię cię, chcę ci pomóc, ale nie jestem pewien, że to dobry sposób.

- Wiesz co będzie dobrym sposobem? - spytał Dean, momentalnie zmieniając wyraz twarzy z radosnego na pełen bólu. Nachylił się w stronę Castiela i zaczął mówić szeptem, aby czasem nikt tego nie usłyszał. - Zabranie mnie od tego pieprzonego homofoba, który jest moim ojcem tylko według papierów i być może DNA, ale tak naprawdę nie traktuje mnie jak syna. Dla niego już jestem martwy, bo nie jestem hetero, rozumiesz? Bóg jeden mi świadkiem ile razy myślałem o samobójstwie odkąd mu powiedziałem. Nie mam nikogo, Cas. Brat niby udaje, że jest w porządku, ale nie wierzę w to, bo i tak mało gadamy.

- Umiesz grać na emocjach, wiesz? - spytał Castiel. - Dobra, możesz do mnie dziś jechać, okłamiemy twojego ojca. Ale żadnego seksu, pogadamy, może zrozumiesz, gdzie popełniasz błędy. Oferuję pełne wsparcie, bo wiem jak to jest być na twoim miejscu.

Winchester miał ochotę wywrócić oczami na ostatnie dwa zdania, ale w sumie to był sukces, więc uśmiechnął się i przytaknął na gest zgody.

- Dobra - zgodził się z uśmiechem. - Ale przyznaj to. Tylko tyle potrzebuję.

- Co mam przyznać? - spytał Castiel. - To, że jestem gejem? Już to rozgryzłeś.

- Podobam ci się? - zapytał z tym swoim uwodzicielskim i czarującym uśmiechem.

Castiel przytaknął, ale to wystarczyło Deanowi. Nie musiał przecież niczego mówić, to nie było konieczne.

- Co ty się wystroiłeś jak męska kurwa? - spytał John, który akurat wrócił z łazienki, chłopak starał się zignorować ten komentarz. Spodziewał się takiej reakcji na swój wygląd, ale i tak zabolało.

- Cóż... - zaczął nieco przygaszony. - Planowałem iść do klubu, może znaleźć randkę, ale Castielowi zepsuła się rura, więc pojadę mu pomóc. 

John zmierzył ich obu wzrokiem.

- Skoro to wyciągnie cię od tych pedalskich czynności, o których nie chcę słyszeć to jedź do niego. 

Dean spojrzał na ojca, chcąc coś powiedzieć, ale tym razem wtrącił się Castiel.

- Nie możesz go tak traktować - zwrócił uwagę Johnowi. - Nie wybrał swojej orientacji. Po prostu taki jest. To wciąż twój syn...

- Mówiłem już, żebyś mnie kurwa nie pouczał, tak?! - John wszedł mu w zdanie, po czym spojrzał na Deana. - Odwieziesz mnie jak zwykle czy od razu jedziesz do oficera Novaka?

- Odwiozę - zadeklarował Dean, któremu momentalnie zniknął cały dobry nastrój. Już nawet nie chciał tego seksu. Chciał tylko, żebyś ktoś go w końcu przytulił i powiedział, że jeszcze będzie dobrze.

W samochodzie panowała niezręczna cisza, której nie pomagało nawet radio. Była napięta atmosfera. Dean miał wrażenie, że jego ojciec podejrzewa, że nie chodzi o żadną rurę, ale starał się póki co o tym nie myśleć. Może po prostu mu się wydawało i John Winchester wcale niczego nie podejrzewał.

Wysadził ojca pod domem, oddając mu swoje klucze do domu, bo on podobno swoich zapomniał z komisariatu. Castiel przesiadł się na przednie siedzenie i ruszyli w stronę domu Novaka, który wskazywał Deanowi drogę.

- Tak jest zawsze? - spytał w końcu.

Chłopak parsknął.

- Dzisiaj i tak był wyjątkowo miły - stwierdził, wyjmując papierosa i zapalając go za kółkiem. Po prostu nie mógł dłużej wytrzymać. Wiedział, że albo zapali, albo się rozpłacze. A nie chciał płakać przy Castielu.

- Palisz? - spytał Novak. - Ile masz lat?

- Siedemnaście - powiedział Dean. - Co teraz? Dasz mi mandat? Błagam cię...

Castiel westchnął. Nie wiedział jak dotrzeć do tego chłopaka. Ale wiedział, że musi mu jakoś pomóc. Po samobójstwie mamy rok po śmierci ojca nie miał już totalnie nikogo. Dlatego rozumiał Deana, wiedział jak to jest być samemu.

I nie zamierzał pozwolić na to, aby ten chłopak wciąż był sam. Nie ważne czy to będzie on, czy znajdzie mu kogoś innego, nie pozwoli na to,aby Winchester dłużej cierpiał. Widział jak maskował cierpienie, a raczej jak próbował je maskować i to go martwiło. Musiał zmusić Deana do tego, aby przestał przed nim grać. Potrzebował szczerości z jego strony. Gdy już to osiągną, może zdecyduje się wykonać z nim kolejny krok, ale nie wcześniej. Miał nadzieję, że Dean to zrozumie.

N/A

Okej, next już jutro.

Dobranoc!

Oficer Novak [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz