11

623 64 13
                                    

Dean odebrał Castiela w umówionym miejscu nieco ponad dziesięć minut po skończeniu przez Novaka pracy. Winchestera zaskoczyło, że oficer nie miał już na sobie swojego policyjnego munduru, a zwykle czarne spodnie i czarną koszulkę, na którą narzucił jeansową koszulę.

- Nie w mundurze? - spytał, kiedy Castiel wsiadał do samochodu.

- Dzisiaj pamiętałem, żeby zabrać ciuchy na zmianę. Gdybym wiedział, że się spotkamy i się tak wystroisz, wziąłbym coś innego - odparł i przyjrzał się Deanowi.

Winchester ponownie się postarał - miał czarne skórzane spodnie i czarną, dobrze przylegającą koszulę, przez którą było widać mięśnie jego torsu i ramion. Włosy były starannie ułożone na żel i miał ten sam figlarny uśmiech co zwykle.

- Wyglądasz dobrze - stwierdził Dean, przygryzając lekko wargę. Cel na wieczór był prosty: zaciągnąć Castiela do łóżka. Miał wrażenie, że może jednak postępuje źle grając na jego uczuciach, ale plan, który opracowali z Belą tego wymagał.

- Ja dobrze, a ty zajebiście - stwierdził Novak. - Jedziemy od razu do ciebie?

- Tak. Mam nadzieję, że jesteś głodny, bo zrobiłem kolację.

Tak naprawdę to kolację zrobiła Bela, a Dean tylko jej pomagał, ale Castiel nie musiał przecież o tym wiedzieć.

Novak spojrzał na Winchestera zaskoczony.

- Zrobiłeś kolację?

Chłopak wzruszył ramionami i ruszył w stronę domu.

- Czasem potrafię być romantyczny - odparł, uśmiechając się w stronę Castiela, który westchnął zrezygnowany.

- Znowu myślisz, że to randka? - spytał zrezygnowany.

- Czemu niby nie? Ja podobam się tobie, ty podobasz się mi...

- To prawda, ale mówiłem, że chcę działać powoli.

Winchester wywrócił oczami.

- Jak będziemy działać powoli, to nam życie spierdoli.

Castiel spojrzał na Deana nieco zdezorientowany.

- Co? - spytał cicho, niemal oniemiały tą uwagą ze strony Winchestera.

Chłopak westchnął.

- Czemu musisz to utrudniać, Cas? Byłeś kiedyś w ogóle na randce z chłopakiem?

- Nie - przyznał.

Dean wytrzeszczył oczy.

- Tylko mi nie mów, że jesteś prawiczkiem...

Castiel zarumienił się lekko i nerwowo położył dłoń na kark.

- No bez jaj! - krzyknął Dean. - Poważnie?!

- Nie było okazji - stwierdził.

Nieco skłamał, ale tylko po części. Wcześniej miał sporo okazji, ale nie chciał tracić dziewictwa ze wzgląd na swojego ojca - czekał aż ten zaakceptuje jego orientację i nie doczekał się tego do ostatniego dnia. Potem był w żałobie, po której na półtorej roku poszedł do akademii policyjnej, gdzie nie bardzo miał z czego wybierać. A teraz miał problem z tym, żeby się przełamać, bo bycie prawiczkiem w takim wieku było odbierane jako coś dziwnego, a w środowisku gejowskim, w którym seks na pierwszej randce nie jest niczym niezwykłym już szczególnie.

- Przecież chodzisz do gejowskich klubów, tam łatwo o seks - zauważył Winchester.

- Nie chcę tego zrobić z pierwszą lepszą osobą. Chcę z kimś, na kim mi zależy.

Dean skinął głową. Teraz to była już kwestia honoru, żeby zaciągnąć Castiela do łóżka. Nie pozwoli na to, żeby ten chłopak jutro rano wciąż był prawiczkiem.

- Cóż... na mnie ci zależy, więc chyba jestem dobrym kandydatem, prawda? - spytał puszczając mu oczko. - Ojca nie ma, Sammy przyzwyczajony, że czasem ktoś do mnie przychodzi...

Castiel wytrzeszczył oczy.

- Chcesz to zrobić dzisiaj?!

- Mam w domu wszystko, co potrzebne, oficerze Novak - odparł z dumnym uśmiechem.

Dwudziestolatek milczał. Nawet jeśli wiedział, że może spodziewać się podobnej propozycji ze strony Deana, był zaskoczony. Nie spodziewał się, że Winchester tak szybko zaproponuje mu seks. Szczerze mówiąc spodziewał się, że wystraszy chłopaka mówiąc prawdę o tym, że nikogo jeszcze nie miał.

Spiął się lekko, zaciskając dłoń na swoim udzie. Denerwował się. Dean był bardzo doświadczony, a on... no cóż.

- Boję się, że coś zrobię źle - przyznał.

- Pokieruję cię - odparł Dean. - Ale nie zrobimy tego od razu. Najpierw czeka nas romantyczna kolacja przy winie.

Castiel uśmiechnął się delikatnie.

- Naprawdę mnie lubisz? - spytał nieco nieśmiało.

Dean przytaknął, bo to akurat była prawda - polubił go. Może nawet bardziej niż powinien.

- Lubię cię i myślę, że potrzebujemy siebie nawzajem.

Nie wiedział czemu, ale będąc przy Castielu miał ochotę rzucić ten cały układ z Belą i wyjść na prostą. Potrzebował kogoś, kto go pokocha i da mu poczucie bezpieczeństwa. Może Castiel miał rację, kiedy wczorajszego wieczoru po winie stwierdził, że Dean wkroczył w świat przestępczy tylko dlatego, że chce zwrócić na siebie uwagę? Dotąd Winchester upierał się przy tym, że to tylko jeden z powodów. Ale co jeśli faktycznie wszystko sprowadzało się do tego? Co jeśli po prostu potrzebował odrobinę miłości, aby skonczyć z tym wszystkim i znowu być normalnym dzieciakiem z problemami, a nie młodocianym przestępcą, który każdego dnia boi się tego, że w końcu zostanie złapany i aresztowany, co zniszczy mu życie. I to nawet nie tylko jemu, ale też jego ojcu. Niemniej jednak o ojca się tu nie martwił, jakby licząc, że to się stanie. Może wtedy obudziliby się i zaczął poświęcać więcej uwagi Samowi. Może chociaż on jeszcze będzie miał normalne relacje z ojcem?

- Znasz mój warunek, Dean, prawda? - spytał Castiel, patrząc na chłopaka. - Koniec ze światem przestępczym. Wychodzisz na prostą. Nie mogę spotykać się z kryminalistą.

Dean uśmiechnął się smutno.

- Jeśli cię to uspokoi, to wczoraj mieliśmy iść kraść, ale odpuściłem, żeby przygotować się na spotkanie z tobą. Masz na mnie dobry wpływ.

Dean trochę naciągał fakty, ale musiał to robić, żeby zdobyć zaufanie Castiela. Wtedy się prześpią i będzie miał go w garści, dzięki czemu będą czuli się z Bela bezpiecznie.

No chyba, że jednak się rozmyśli...

N/A

Napisałam ten rozdział (bez korekty licząc) w pół godziny, jadąc na uczelnię, więc jeśli będą nudne wykłady to przygotujcie się na spam

Oficer Novak [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz