21

529 61 10
                                    

Castiel dał się przekonać Deanowi do tego, aby ten mógł przyjść na jego urodziny. Miał go przywieźć Bobby i w zależności od tego, o której skończy się impreza, miał go odebrać lub też mógł spać u Novaka. Był poniedziałek, ale Winchester miał zwolnienie lekarskie ze szkoły na miesiąc, więc nie musiał się tym przejmować.

Dean nie był pewien jak się ubrać, więc postawił na coś uniwersalnego - ciemne przylegające jeansy, biała gładka koszulka i czerwono-czarna flanela, która póki co pozostawała rozpięta. Gdyby okazało się, że wszyscy przyszli jakoś elegancko ubrani, zapnie ją i nie będzie się czuł jakby zbyt bardzo odstawał.

- Pamiętaj, że masz się meldować raz na godzinę, że jest w porządku - poprosił Bobby, kiedy zaparkowali pod domem Novaka. - I żadnego alkoholu.

Dean spojrzał na wujka jak na idiotę.

- Jestem nieletni, a większość tam to policjanci. Naprawdę myślisz, że pozwoliliby mi cokolwiek tknąć?

- Wolę mieć pewność - odparł. - Masz leki?

Winchester wywrócił oczami. Czuł się jak dziecko.

- Mam, nie ruszam się bez nich.

- Dobra, leć już, tylko bez żadnych głupot, jasne?

Chłopak znowu wywrócił oczami.

- Naprawdę myślisz, że zrobiłbym coś głupiego chcąc poderwać Casa?

- Chodzi mi o typ głupoty, przez którą trafisz do szpitala. Nie dźwigaj nic, nie tańcz. Uważaj na siebie, dobrze?

- Dobrze. Do jutra - rzucił, otwierając drzwi.

Bobby złapał go za ramie, zanim ten zdążył wysiąść.

- Myślałem, że mam cię odebrać.

- Chyba, że impreza się skończy późno, wtedy śpię u Casa. Chcę go poderwać, więc logiczne, że zostanę, co nie? 

Mężczyzna skinął głową i puścił go.

- Baw się dobrze.

- Dzięki, wujku.

Dean cieszył się, że Bobby był inny niż ojciec. Akceptował jego orientację, nie miał z tym problemów i był praktycznie pewien, że kibicuje mu w tym, aby zdobył serce Castiela.

Podszedł do drzwi i zadzwonił domofonem. Novak otworzył mu niemal od razu, wpuszczając go do środka i przytulając na powitanie. Dean musiał przyznać, że lubił ten rodzaj powitań z nim. Nie chciał go puszczać, dlatego przytrzymał go nieco dłużej niż powinien, ale w końcu musiał go puścić.

- Wszystkiego najlepszego, Cas - powiedział, dając mu małe, zawinięte w papier do prezentów, pudełko.

Novak spojrzał na niego zdezorientowany.

- Co to?

- Nie pomyślałeś chyba, że przyjdę bez prezentu, co? - spytał z uśmiechem Dean. - Swoją drogą, świetnie wyglądasz.

Castiel miał na sobie jeansy, czarną koszulkę i granatową rozpitą koszulę. Włosy miał ułożone żelem na lewą stronę. Patrzył za Deanem, który poszedł witać się z resztą. 

Winchester parę osób kojarzył z posterunku i ze szkoły. Był najmłodszy, ale różnica wieku miedzy nim, a niektórymi osobami wcale nie była taka duża, więc nie czuł się niekomfortowo.

Novak większość czasu spędzał ze starymi znajomymi, z którymi długo się nie widział, więc Winchester wykorzystał to, aby zdobyć nowe znajomości.

- A wiesz, że Castiel mówił nam o tobie? - spytał Balthazar, partner Castiela.

- Poważnie? - spytał zainteresowany Dean. - Co mówił?

Balthazar spojrzał na Benny'ego - swojego długoletniego partnera, który niedługo przechodził na emeryturę, jakby zastanawiając się czy powinni cokolwiek mówić.

- Odpowiedz jak zacząłeś temat, no - poprosił Winchester. Nie miał pojęcia, że Benny trzymał z jego ojcem i zamierzał zrobić wszystko, aby skłócić tę dwójkę. I postanowił wkręcić w to Balthazara, któremu niezbyt się podobało to, że mieli współpracować we trójkę z Novakiem, nawet jeśli personalnie nic do niego nie miał.

- Wątpię, że chcesz to słyszeć, młody - odparł Benny, a Dean spojrzał na nich zdezorientowany.

- Mówcie, od cholery - powiedział błagalnie Winchester. - Myśli o mnie poważnie, czy...?

Benny zaśmiał się.

- Serio jesteś taki naiwny? Wie, że byłeś dziwką. Stwierdził, że dobrze obciągasz. Zmanewruje cię i będzie wykorzystywał w łóżku. To nam powiedział.

Dean pokręcił głową, nie potrafił w to uwierzyć. 

- To nawet nie brzmi jak on - odparł. - Przecież on jest dobry, pomógł mi, dba o mnie...

- Udaje, bo wie jak do ciebie dotrzeć. Jesteś młody, naiwny. To zrozumiałe, że chcesz mu wierzyć...

Winchester znowu pokręcił głową. 

- Zapytam go o to, niech powie mi to w twarz - stwierdził, chcąc wstać, ale Balthazar zapał go za ramię, przyciskając z powrotem do kanapy i nachylając mu się do ucha.

- Myślisz, że powie ci prawdę? Geje tacy są, młody. Liczą na przygodę, a jak już są w trwałym związku, zawsze zdradzą. Podobno jesteś bi, tak? - Dean skinął głową. - Więc ratuj się i zacznij rozglądać za dziewczynami. Nie są takie złe, jak mogłoby ci się wydawać.

Chłopak spojrzał na Balthazara niepewnie.

- Skąd wiesz to wszystko?

Mężczyzna skrzywił się nieco.

- Powiedzmy, że mam niezbyt przyjemne doświadczenia. Geje nie traktują nas, bi poważnie. Nie ma sensu tracić na nich czasu. Gdyby naprawdę myślał o tobie poważnie, już by ci to powiedział i bylibyście razem. Nie sądzisz?

Dean nie odpowiedział. Zrozumiał, że w tym co mówił Balthazar jest sens. Zresztą Castiel zachowywał się dziwnie. Kiedy dzisiaj spytał o seks po tym jak już wyzdrowieje, Novak nie zaprzeczył. Nie powiedział, że pomyślą, jak będą w związku, po prostu nie zaprzeczył. No i bardzo długo nie chciał, aby Dean tu był. Nie chciał go tu. Czyżby bał się, że jego plany się wydadzą?

Nie miał zamiaru wyjść na głupka. Nie chciał się starać, zdobywać jego serca i nie dostać w zamian tego, czego oczekiwał. 

- Dzięki, że mi o tym powiedzieliście - odparł Dean, ruszając w kierunku wyjścia, po czym ruszył w stronę domu Bobby'ego. Nie chciał dzwonić do wujka, aby go odebrał, bo nie chciał, żeby widział go w takim stanie.

Płakał, a to było u niego naprawdę rzadkie. Nienawidził płakać.

Czuł, że ból narasta z każdym kolejnym krokiem, ale miał to gdzieś. Sięgnął do kieszeni, w której miał pudełeczko z lekami, wziął dwie tabletki przeciwbólowe i ruszył dalej. Walczył już z bólem, więc da radę i dojdzie do domu. A przynajmniej tak sądził.

N/A

Dziś jeszcze 1-2 rozdziały pewnie.

Oficer Novak [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz