22

549 67 8
                                    

Castiel w końcu stwierdził, że wypadałoby spędzić też trochę czasu z Deanem, bo nie chciał, żeby chłopak czuł się w jakiś sposób odsunięty. To, że z częścią ludzi tutaj nie widział się od roku, więc chcial dowiedzieć się, co u nich, a z Deanem widywał się praktycznie codziennie, nie świadczyło o tym, że miał zamiar go ignorować. Zaczął szukać go po domu, ale nigdzie go nie było. Wreszcie podszedł do Balthazara, bo wydawało mu się, że go z nim widział.

- Widziałeś Deana? - spytał widocznie zdenerwowany, bał się o niego.

- Wydaje mi się, że wyszedł - odparł Balthazar.

- Jak to kurwa wyszedł!? - krzyknął Castiel. - Przecież jemu nie wolno chodzić! Wiesz gdzie poszedł?

- Nie wiem... Może do domu?

Novak miał wrażenie, że zaraz wybuchnie. Czemu Dean wyszedł?! Czy on miał resztki rozumu?! I czemu nawet się nie pożegnał?!

Wybiegł z mieszkania, biegnąc jak głupi w kierunku domu Bobby'ego, modląc się, aby Dean wybrał najkrótszą możliwą drogę.

Znalazł go nieco ponad milę od swojego domu, czyli mniej więcej w połowie drogi. Winchester siedział skulony na chodniku, łapiąc się za górną część brzucha. Castiel ukucnął przy nim przerażony. Widział, że Dean cierpi, ale nie miał nawet pojęcia, jak może mu pomóc.

- Dzwoniłeś już po karetkę? - spytał przestraszony, a Winchester pokręcił głową. - Dzwonię - powiedział, wyjmując telefon, ale Dean wytrącił mu go z ręki. Telefon pewnie rozbiłby się, gdyby Castiel nie uznał, że skoro telefon często mu upada to inwestycja w pancerne etui będzie najlepszym rozwiązaniem. - Oszalałeś?!

- Nagle udajesz, że się mną przejmujesz? - spytał słabo. - Przecież ci nawet na mnie nie zależy. Daj mi tu kurwa umrzeć. Jestem nikim, nie mam nikogo...

Castiel spojrzał na niego kompletnie zdezorientowany.

- Co ty pierdolisz, Dean?! Jak to mi nie zależy?! Nie wybiegłbym za tobą, gdyby mi nie zależało, do cholery!

- Balthazar i Benny mówią co innego.

- Co niby mówią?

- Że powiedziałeś im, że chcesz mnie tylko wykorzystywać seksualnie. Tak w dużym skrócie.

Novak miał szczerą ochotę zabić tę dwójkę. Co oni sobie do cholery myśleli?!

- Ja nawet z nimi o tobie nie rozmawiałem. Ciągnęli mnie za język, więc powiedziałem im, że czas pokaże jak będzie, to tyle.

Dean spojrzał na niego nic nie rozumiejąc.

- To czemu mówili to wszytko?

- Pewnie dlatego, że Benny przyjaźni się z twoim ojcem. John mu coś nagadał. Dasz mi zadzwonić po karetkę czy nadal będziesz się zachowywał jak obrażone dziecko?

Winchester skinął głową, pozwalając Castielowi zadzwonić po karetkę.

Novak powiadomił też Bobby'ego o zaistniałej sytuacji i został z Deanem do czasu przyjazdu pomocy medycznej. Gdy tylko go zabrali i mógł przekazać Singerowi, w którym szpitalu będzie Winchester, wysłał mu tę informację SMSem i ruszył biegiem w stronę domu.

- Koniec imprezy - zarządził, wyłączając i tak cicho grającą muzykę. - Wszyscy won, jadę do szpitala.

- Coś się stało? - spytała Hannah, znajoma Castiela z czasów szkolnych.

- Ktoś na kim mi zależy jest w tym momencie w drodze do szpitala przez tych dwóch idiotów - odparł, wskazując na Balthazara i Benny'ego. - Jutro składam wniosek o zmianę partnerów, nie mam ochoty patrzeć na wasze fałszywe ryje.

- Tylko nie wciskaj nikomu kitu, że ci na nim zależy - poprosił Balthazar. - Po prostu czujesz poczucie obowiązku, twój ojciec był taki sam.

- Gówno wiesz o moim ojcu! - krzyknął zirytowany. - Dzięki za zrujnowanie urodzin, chłopaki. A teraz wypierdalać! Obaj!

Gdy wszyscy już wyszli, Castiel chwycił swoją kurtkę i klucze, po czym wziął taksówkę, którą dojechał do szpitala. Tam spotkał się z Bobbym i Samem.

- Co z nim? - spytał zmartwiony.

- Jeszcze nic nie wiadomo. Co się stało? Czemu wyszedł sam? Czemu w ogóle wyszedł?

- Dwaj idioci nagadali mi, że mam go gdzieś i chcę go tylko wykorzystać seksualnie. Szkoda gadać... - westchnął. - Najważniejsze, żeby z Deanem było w porządku.

Bobby skinął głową. Był zły na Castiela za niedopilnowanie Deana, ale przynajmniej zorientował się w porę, aby mu pomóc, więc to trochę go ratowało. Mimo to, stracił nieco w jego oczach.

Lekarz Davies, ten sam, który operował Deana, zadecydował o pozostawieniu chłopaka na tydzień w szpitalu, zapewniając, że powinno mu się polepszyć, jeśli będzie stosował się do zaleceń.

Castiel odwiedzał go codziennie. Normalnie opowiadałby mu, co w pracy, ale wraz ze złożeniem podania o zmianę partnerów, złożył też wniosek o tygodniowy urlop, dając przełożonym czas na dobranie mu odpowiedniego partnera.

- Czujesz coś do mnie? - spytał któregoś dnia Dean, nie mogąc już dłużej bawić się w kotka i myszkę.

- Tak, ale nie jestem pewien co - wyznał Castiel. - Zależy mi na tobie, nie chcę cię stracić, ale nie wiem czy to można wpisywać w kontekst romantyczny. Potrzebuję czasu, żeby mieć pewność. Potrzebuję lepiej cię poznać. Proszę, daj mi czas, a gdy będę pewien, powiem ci, obiecuję.

Dean skinął głową i przygryzł wargę. Liczył na inną odpowiedź, żeby móc powiedzieć ja też, ale w obecnej sytuacji pozostało mu jedynie liczyć na to, że gdy Castiel będzie pewien co do swojego uczucia, odpowie tak, jak Dean by tego chciał.

N/A

Dziś jeszcze jeden. Jutro ciężko powiedzieć, ale na pewno 1-2 się pojawią.

Oficer Novak [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz