16

591 70 16
                                    

Castiel zaparkował samochód na podjeździe niewielkiego domu, ulokowanego przy lokalnym złomowisku, a przynajmniej tyle był w stanie dostrzec w świetle latarni. Niezbyt przyjemne miejsce, jeśli miał być szczery, ale jeśli ten ich wujek będzie chociaż odrobinę w porządku, to będzie to dla nich lepsze niż dom dziecka. Nie mógł wystąpić o prawną opiekę nad Samem, Dean mógłby zrobić to za dwa miesiące, ale to potrwa. No i najpierw chłopak musi przeżyć operację.

Zacisnął dłonie na kierownicy. Jeśli miał być szczery, czuł się dziwnie działając bez partnera, ale kontaktując się w sprawie zgody sądowej na operację, otrzymał informację, że od jutra przydzielą mu dwóch policjantów, z którymi na razie będą pracowali w trójkę - jeden z nich za trzy miesiące przechodził na emeryturę, więc wtedy Castiel miał pracować już tylko z jednym partnerem. Nienawidził Johna, ale nawet on był lepszy niż pustka. Pracował w policji mniej niż miesiąc, nie potrafił pracować bez nadzoru. To było dziwne. Bał się, że zrobi coś nie tak jeszcze bardziej niż bał się o to pierwszego dnia na służbie.

Wziął głęboki oddech i wysiadł z samochodu, powolnym krokiem ruszając w stronę domu, do którego prowadziła wydeptana w trawie ścieżka. Faktycznie nie był duży, obudowany podniszczonymi deskami na zewnątrz, miał stare okna... zbyt pięknie to to nie wyglądało. Podszedł do drzwi i zapukał w nie. Miał nadzieję, że mężczyzna jeszcze nie śpi. Światło co prawda się paliło, ale było stosunkowo późno, bo po dziesiątej wieczorem, więc mógł przecież zasnąć przy zapalonym świetle, prawda? Castielowi też się to parę razy zdarzyło.

Po chwili jednak drzwi się otworzyły i przed oczami Novaka ukazała się sylwetka dorosłego mężczyzny, z lekką nadwagą (chociaż może po prostu miał taką budowę ciała, ciężko stwierdzić, na pewno miał szerokie ramiona). Był siwy, wyglądał na ponad pięćdziesiąt lat, może nawet zbliżał się do sześćdziesiątki. Miał zarost, jakby nie golił się kilkanaście dni, ale mimo wszystko wyglądał w miarę schludnie. W tym świetle nie widział koloru jego oczu, ale za to widział lekko wyraźne już na jego twarzy zmarszczki.

Ubrany był w jeansy i znoszoną ciemnoniebieską koszulkę, na którą miał narzuconą ciemnozieloną flanelę. Na głowie miał czapkę z daszkiem, co zaskoczyło Castiela, bo kto nosi czapkę w domu?

- Pan Robert Singer? - spytał niepewnie, chociaż starał się zachowywać tak, jakby był pewny siebie.

- Tak. Ale chłopcze, jeśli przyjeżdżasz z samochodem to...

Castiel westchnął i wyjął odznakę spod koszulki.

- Ja w innej sprawie - odparł, prezentując mężczyźnie odznakę. - Oficer Novak, LAWPD. Chodzi o pańskich siostrzeńców.

Mężczyzna przyjrzał mu się uważnie.

- LAWPD, tak? - spytał, badawczo, jakby mu nie ufał. - Taki młody?

- Poszedłem do akademii policyjnej od razu po liceum.

- Aha... - wychylił się w stronę ulicy i faktycznie zobaczył radiowóz na podjeździe. Postanowił mu zaufać. - No dobrze, niech pan wejdzie, oficerze Novak - stwierdził, otwierając szerzej drzwi i wpuszczając Castiela do środka. - Napije się pan czegoś? Piwo? Whisky?

- Nie, dziękuję - odparł. - Jeszcze nie skończyłem dwudziestu jeden lat. I jestem na służbie.

- W jakiej sprawie pan przychodzi, oficerze? - spytał, kiedy dotarli do salonu i wskazał na fotel, dając Castielowi znak, aby na nim usiadł. 

Fotele były dwa. Oba stare, materiałowe, zakurzone. Pomiędzy nimi stała równie stara kanapa o podobnej szacie graficznej. Przed kanapą stał średniej wielkości drewniany stół, a na przeciwko kanapy ulokowana była szafka, na której stał stary telewizor, taki sprzed dobrych dwudziestu lat.

Oficer Novak [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz