26. Oni mnie zostawili

1K 75 5
                                    

*kontynuacja wcześniejszego rozdziału*

[Łukasz]

- Maruś - powiedziałem czule, trzymając go za dłoń, którą delikatnie głaskałem moim kciukiem.

- Wiesz - zaczął niepewnie po chwili.
- Kiedy zaczęliśmy - zawahał się. - Kiedy zaczęliśmy być razem, wszystko stało się inne, lepsze. Przy Tobie zapomniałem o wszystkim wokół. Czułem się dobrze, czułem się kochany, prawdziwie kochany.

- Bo tak jest Marek, kocham Cię najbardziej na tym chorym świecie. - uśmiechnąłem się, przez łzy, widząc stan chłopaka, to jak bardzo zgubiony jest i jak zwyczajnie cierpi.

- Wiem. Przy Tobie pierwszy raz od kilku lat, poczułem się ważny, bezpieczny. - mówił cicho, patrząc ciągle w dół, na nasze splecione dłonie. Nie przerywałem mu. Chciałem by mówił, by w końcu wyrzucił wszystko to, co od dłuższego czasu w nim siedzi i powoduje smutek na jego twarzy.- Jak wiesz, nigdy nie mogłem liczyć na miłość ze strony rodziców, może i pracują żeby stać mnie było na wszystko, ale ja tego nie potrzebuję. Ja  potrzebuję ich obecności. A w zasadzie... potrzebowałem. Teraz mam Ciebie i zrozumiałem, jak powinna wyglądać relacja między osobami których łączy prawdziwe uczucie. Ty jesteś przy mnie zawsze. Nie zostawiłbyś mnie w momencie w którym najbardziej pragnąłbym być przy Tobie. Oni to zrobili... Zostawili mnie. - mówiąc to, po jego policzku, poleciały łzy. Objąłem go mocno, pozwalając by skrył się w moim uścisku. Chciałem chronić go przed wszelkim złem tego świata. Poczułem jak zaciska mocno pięści na materiale mojej bluzy. Był taki słaby. Tak bardzo bolał mnie fakt, że mimo moich starań nie mogłem zapewnić mu pełnego szczęścia. Pierwszy raz dostrzegłem jak bardzo tęskni za swoimi rodzicami. Przez kilka lat udawał, że wszystko jest w porządku, że ze wszystkim sobie radzi, a tak naprawdę przez cały ten czas, cierpiał i nieustannie tęsknił za najważniejszą rzeczą dla człowieka w jego wieku, za obecnością rodziców, za ich miłością. Marek miał 10 lat kiedy jego mama wyjechała razem z mężem za granicę. Wychowywała go babcia Honorata, która była dla niego największym wsparciem, zastępowała mu matkę, a przynajmniej się starała. Niestety dwa lata temu starsza kobieta zmarła, a Marek zamieszkał ze mną, jako, że byłem synem zaufanych przyjaciół jego rodziców, miałem duży dom i tak naprawdę jedynym ratunkiem aby rodzice Marka mogli kontynuować swoją karierę za granicą, która stała się dla nich ważniejsza niż własny syn.

- Czyli, mam rozumieć, że to dlatego ostatnio czujesz się gorzej, jesteś jakiś skryty? A może jest coś jeszcze.

- Od dłuższego czasu zacząłem więcej myśleć o rodzicach, o moim dzieciństwie, a to nie był najlepszy pomysł. Zrozumiałem jak bardzo beznadziejne i bezsensowne jest moje istnienie...

- Ej, nawet tak nie mów. Nie możesz obwiniać się za błędy swoich rodziców, To nie Ty tu zawiniłeś.

-Wiem, ale... to wszystko jest ciężkie. W dodatku ta szkoła, nagrywki, tego jest za dużo

- Nie myśl już o tym - objąłem go, blokując w mocnym uścisku. - Pamiętaj, że co by się nie działo to jestem przy Tobie i możesz na mnie liczyć, tak?

- yhy, wiem. Gdyby nie Ty to chyba bym oszalał - zaśmiał się cicho, ukrywając głowę w zagłębieniu mojej szyi.

************************†**********

Krótki rozdział, ale to chyba odpowiedni moment by wrócić do pisania 🤭 Co wy na to?

Pamiętaj o gwiazdce i komentarzu! ♥️

KxK Czyli Gdy Niemożliwe Staje Się Faktem.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz