30. Żałujesz?

1.1K 61 26
                                    

[Marek]

Obudziłem się, nie mogąc otworzyć oczu. Bolał mnie każdy możliwy fragment ciała, w szczególności szyja. Zdecydowanie odzwyczaiłem się od tego łóżka, to w sypialni Łukasza odpowiadało mi znacznie bardziej. Całą noc wierciłem się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Strasznie mi czegoś, a właśnie kogoś brakowało.

Po kilkunastu minutach bezczynnego leżenia, kiedy w końcu ogarnąłem kim jestem, gdzie się znajduję i jaki mamy rok, chwyciłem za telefon leżący obok mnie. - 11?! - krzyknąłem sam do siebie, dosłownie wyskakując z łóżka. Zakładając pierwsze lepsze jeansy, przeczesałem palcami włosy i szybkim krokiem zbiegłem ze schodów, kierując się w stronę salonu.

- Łukasz? - rzuciłem na dzień dobry, widząc krzątającego się po kuchni bruneta, który początkowo nawet mnie nie zauważył.

- Ooo księżniczka wstała w końcu -  zaśmiał się, nastawiając wodę na herbatę, po czym wykręcił się w moją stronę, opierając się o blat.

- I tak się nie wyspałem - rzuciłem pretensjonalnym tonem, przecierając mocno oczy. Podszedłem bliżej chłopaka, po czym nalałem sobie szklankę wody, którą zaraz wypiłem.

- Prestiżowa woda z kranowca - zażartował sobie ze mnie, za co dostał z pięści w ramię.

- No dobra już, przepraszam, bo znowu będę musiał spać sam -
zaśmiał sam.

- Nadal do końca Ci nie wybaczyłem - droczyłem się z nim, próbując powstrzymać śmiech.

- Na pewno? - wymruczał do mojego ucha, a ja poczułem jak jego palec subtelnie sunie się po mojej tali. Instynktownie odchyliłem głowę, pozwalając by brunet musnął ustami moją szyję.

- Przestań - powiedziałem cicho, choć tak naprawdę nie miałem ochoty tego przerywać. - Twoi rodzice są na górze.

- Trochę się spóźniłeś - zaśmiał się lekko, a ja poczułem na szyi jego ciepły oddech, który wręcz przyprawił mnie o dreszcze.

- Jak to? - zapytałem zdziwiony, odsuwając się od Łukasza.

- Tak to. Odwiozłem ich na pociąg jakieś 30 minut temu - powiedział jak gdbyby nigdy nic.

- Dlaczego mnie nie obudziłeś?! Nawet się z nimi nie pożegnałem, pomyśleli pewnie, że mam w nich wywalone - rzuciłem pretensjonalnie.

- Nie przesadzaj, to właśnie moja mama nie kazała mi Cię budzić. Mówiła żebyś sobie chociaż w święta odpoczął, bo tak to albo szkoła albo kanał.

- Na pewno nie będą na mnie źli? - zapytałem przejęty. Może trochę przesadzam, ale rodzice Łukasza traktują mnie jak syna i nie chciałem by pomyśleli, że mam ich w dupie i nawet nie wstałem gdy odjeżdżali.

- Na milion procent - uśmiechnął się.

- Mówili coś jeszcze?

- Yhy

- Co?

- Żebym Cię od nich ucałował - zaśmiał się zaczepnie.

- Nie jestem pewien czy zasłużyłeś - powiedziałem próbując zachować powagę.

- Ale ja jestem pewien - rzekł stanowczo, zbliżając się do mnie. Objął mnie w pasie, zmniejszając dystans pomiędzy nami do absolutnego minimum. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy, po czym chłopak czule mnie pocałował. Uśmiechnęłam się tylko, delikatnie mierzwiąc mu włosy.

- Idę wziąć prysznic, zrób mi coś do jedzenia - rzuciłem, sprytnie wydostając się z pod jego objęcia, a następnie skierowałem się w stronę schodów.

- Ta, i co jeszcze - odrzekł z sarkazmem, wracając do kuchni.

- Też Cię kocham! - krzyknąłem wchodząc do łazienki.

***

Był mroźny zimowy wieczór. Łukasz leżał w salonie, oglądając jakiś serial. Cichym krokiem zszedłem do kuchni, włączając elektryczny czajnik. Z półki wyjąłem dwie szklanki, wrzucając do nich torebki owocowej herbaty.
Brunet patrzył w ekran telewizora nie zwracając uwagi na to co robię, zupełnie tak jakby mnie tu nie było.
Na całym piętrze panowała prawie całkowita ciemność. Salon oświetlała jedynie choinka stojąca w rogu, oraz telewizor.

Czajnik zagwizdał, a ja zalałem wodą wcześniej przygotowaną herbatę. Chwyciłem w dłonie dwa kubki i powolnym ruchem skierowałem się w stronę starszego ode mnie chłopaka. Szedłem najostrożniej jak tylko umiałem, nie chcąc wylać na sobie wrzątku. Odłożyłem kubki na niski stolik znajdujący się tuż przy kanapie, a sam na niej usiadłem.

Potrzebowałem chwili bliskości, w której mogę odpocząć i poczuć się bezpiecznie. Chciałem by ten świąteczny wieczór, choć najzwyczajniejszy w świecie, był dla mnie jednocześnie niezwykły. No bo jaki ma być skoro będę spędzał go z miłością mojego życia? Osobą dzięki której potrafię jeszcze odnaleźć się w tym trudnym świecie.

Oparłem głowę na ramieniu Łukasza, a ten przykrył mnie skrawkiem swojego koca. Poczułem jak składa krótki pocałunek na moim czole. Zamknąłem oczy. Czułem się tak dobrze, tak wyjątkowo. W końcu czułem się kochany, czułem się potrzebny. Zrozumiałem jak to jest, gdy komuś naprawdę na Tobie zależy. I może nasza relacja jest trochę skomplikowana, może zbyt często się kłócimy, nie zawsze potrafimy się zrozumieć, to wiem też, że na ten moment Łukasz jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie i nie wyobrażam sobie żeby mogło go przy mnie zabraknąć.

- Nie zimno Ci? - zapytał troskliwie, przerywając jednocześnie ciszę panującą w pomieszczeniu.

- nie - odpowiedziałem krótko, mocniej się przytulając.

- Gdyby ktoś rok temu mi powiedział, że tak będę spędzał święta, chyba bym go uznał za wariata - zaśmiał się.

- Żałujesz? - zapytałem, podnosząc na niego wzrok.

- Yhy - przytaknął, spoglądając w moje oczy. - Ale tylko tego, że tak późno zauważyłem jak wiele dla mnie znaczysz. - dodał po chwili, splatając nasze palce.

***********************************
Hejka!

Mam nadzieję, że wybaczycie mi trochę krótki rozdział.

Ostatnio dużo się dzieje, w dodatku to, że chłopaki nie nagrywają razem totalnie mnie zniechęca do pisania.

Mam nadzieję, że kiedyś wszystko wróci do normy, a ja wrócę z aktywnością.

Do następnego ♥️

KxK Czyli Gdy Niemożliwe Staje Się Faktem.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz