[Marek]
Obudziłem się dość wcześnie jak na mnie. Spojrzałem na zegarek znajdujący się naprzeciwko naszego łóżka, było kilka minut przed 8. Łukasz jeszcze słodko spał, a ja nie chciałem go budzić.
24 grudnia. Tak to właśnie dziś. Pamiętam, że jako małe dziecko niezmiernie cieszyłem się z tego dnia. Mnóstwo prezentów, świąteczne potrawy i to co cieszyło mnie najbardziej - moi rodzice byli w końcu w domu i chociaż przez te kilka dni mogłem spędzić czas właśnie z nimi. Tak naprawdę mogłem niczego nie dostać, miałem wszystko, chciałem po prostu choć przez chwilę mieć to co moi koledzy mieli na co dzień, obecność mojej mamy i mojego taty.
Niestety razem z moim dzieciństwem, odeszły również nasze wspólne święta. Moi rodzice przestali przyjeżdżać nawet wtedy, a ja zacząłem spędzać je z Łukaszem i z jego rodzicami. Tak jak w poprzednich latach jakoś to wychodziło, tak teraz gdy nie jesteśmy już tylko przyjaciółmi wszystko będzie znacznie trudniejsze. Nie wiem jak damy radę ukryć nasze uczucia, a przecież musimy to zrobić. Nie wyobrażam sobie, co by mogło być gdyby teraz nasz związek wyszedł na jaw. Nie jestem na to gotowy, i nie wiem czy kiedykolwiek będę.
- Nie śpisz Maruś? - usłyszałem zaspany głos, który natychmiast wyrwał mnie z zamyślenia. Łukasz leżał na brzuchu, z rękami pod głową, a jego spojrzenie, próbowało wywiercić dziurę w moje twarzy, więc dyskretnie go unikałem.
- Nie - uśmiechnąłem się subtelnie - Trochę się boję - rzekłem niepewnie spuszczając wzrok w dół naszego łóżka.
- Czego? - chłopak zapytał zdziwiony.
- Boję się jak to będzie wyglądać.
- Co jak będzie wyglądać?
- Wiesz w ogóle jaki jest dzisiaj dzień?- zapytałem lekko zirytowany. On jeszcze śpi, czy faktycznie nie ogarnia co się wokół niego dzieje.
- Wigilia? Przecież to nie pierwszy raz spędzamy ją razem - odpowiedział z całkowitym spokojem co trochę mnie zdenerwowało. Czy mu naprawdę wszystko trzeba tłumaczyć?
- No tak. Ale to pierwszy raz kiedy - zawahałem się - no wiesz... - nie wiem czemu ale mówienie o nas jako parze nadal trochę mnie wstydziło. Wiem, że to bez sensu bo jestem pewien swoich uczuć i jesteśmy razem już kawał czasu, ale nic na to nie poradzę.
- pierwszy raz kiedy? - zapytał ze złośliwym uśmieszkiem. On chyba specjalnie się ze mną droczy.
- No Łukaaasz - westchnęłam zmęczony już jego gierkami
- Dobra, przepraszam Maruś - zaśmiał się. Przekręcił się na plecy, podnosząc jedną rękę do góry, tak bym mógł się pod nią schować. Przysunąłem się bliżej, opierając głowę o jego klatkę piersiową. Brunet jak zwykle bawił się moimi włosami. Uwielbiam takie momenty. - Jakoś to będzie Marek - zaczął po chwili - To tylko jeden wieczór, jutro już będziemy spędzać te święta sami - rzekł ochoczo, zostawiając pocałunek na czubku mojej głowy.
- Jak to?
- No tak. Moi rodzice jutro rano już jadą. Ciotka Bożena ich zaprosiła, ma się tam zjechać cała rodzina, więc nie było opcji, że moja mama odpuści sobie taką okazję do plotek - zaśmiał się.
- A Ty nie jedziesz?
- Wyobrażasz sobie mnie na posiedzeniu wszystkich ciotek i ich mężów przy kawie i serniku, rozmowy o polityce i przechwalanie się tym, czyje dziecko to nie jest mądrzejsze i czyje osiągnęło większe sukcesy? Nie nie, ja podziękuję.
- Okazja nie do zmarnowania - odpowiedziałem ironicznie.
Nagle telefon chłopaka zadzwonił, przerywając jednocześnie nasze pogaduszki.
CZYTASZ
KxK Czyli Gdy Niemożliwe Staje Się Faktem.
Fanfic„W chwili, gdy poczujesz w sercu miłość i doświadczysz jej głębi, odkryjesz, że dla ciebie świat nie jest już taki sam, jaki był do tej pory." Moja pierwsza książka KxK i jednocześnie pierwsza książka, którą kiedykolwiek pisałam. Z każdym kolejnym r...