Wejście do dormitorium było nieuniknione, impreza trwała na całego. Ja jednak jedyne o czym myślałam to, żeby być już w pokoju- zatrzymał mnie przed tym Cedrick.- Hej idziesz już?
- Ta-ak, muszę iść- powiedziałam widocznie zaniepokojona.
- Coś się stało? Płakałaś? Mogę ci jakoś pomóc?
- Nie-e- chciałam już iść, ale chłopak nie dawał za wygraną, więc odparłam- Ale jeszcze raz powodzenia i gratulacje.
- Dziękuję! To wiele dla mnie znaczy- po czym mnie przytulił. - W takim razie.. pozwolisz, żę cię odprowadzę?- powiedział szarmańsko, podając mi swą dłoń.
- Przepraszam cię, ale naprawdę muszę już iść - Po czym szybko odeszłam.
W końcu znalazłam się w pokoju, nie mogłam uspokoić myśli, postanowiłam napisać list do rodziców.
Drodzy Rodzice,
Piszę do was dzisiaj, ponieważ bardzo chciałabym z wami porozmawiać, ale obawiam się, że to nie jest rozmowa na list. Jest szansa, abyśmy się spotkali jeszcze przed świętami? W naszej szkole ma się odbyć turniej trójmagiczny. Mam złe przeczucia i wizje.
Wasza Victoria
Zawinęłam list i podałam Mii.
Następnego dnia obudził mnie straszny hałas. Nie były to krzyki, a raczej coś jakby sapanie, drapanie. Nikogo nie było w moim pokoju. Podeszłam do okna i to co zobaczyłam, było przerażające. Tysiące dementorów krążących w około zamku. Próbujących wejść do zamku, uderzających w okna. Pobiegłam do dormitorium, przed wejściem stała Hermiona.- Co się dzieję? Dlaczego jest tu tyle..
- Dementorów- wtrąciła Hermiona- Podobno ktoś uciekł z Azkabanu, muszą sprawdzić okolice Hogwartu. Chcą wejść do zamku, ale Dumbeldore zapewnia ministerstwo magii, że nie ma takiej możliwości, aby ktoś tu wszedł niezauważony.
Muszę szybko poinformować o wczorajszych wydarzeniach dyrektora.
- A Harry? Widziałaś się z nim?
- Niestety nie, zniknął.
- Trzeba go znaleźć!!!
Udałyśmy się jak najszybciej do dormitorium, jednak wyjść nam nie pozwolono.
- Harrego brakuje!- krzyknęła Hermiona
- Spokojnie, Harry jest potrzebny gdzie indziej, nic mu nie będzie- powiedział jeden z nauczycieli, pilnujących nas.
Uspokoiłam się troche i zauważyłam, że z kanapy na środku pokoju ktoś się we mnie wpatruje- Cedrik. Nasze spojrzenia się spotkały i uśmiechnęliśmy się miło do siebie. Wstał i podszedł do nas.
- Hej, możemy porozmawiać?- spytał poważnym tonem
- Yhym...- Hermiona rzuciła w moją stronę pytający wzrok, a ja delikatnie wzruszyłam ramionami.
- Wiesz o co chodzi? Czemu dementorzy tu są? Jest to związane z tym co się wczoraj stało?- wyszeptał podkreślając ostatnie zdanie.
- Cedrick... ja nie wiem, nic się wczoraj nie stało.
On spojrzał na mnie wręcz błagająco, abym mu powiedziała.
- Wczoraj.. zaatakował nas, znaczy mnie, dementor. Był tu na zamku.
- I nic nie powiedziałaś?! Nic ci nie jest?
- Nie wiedziałam co mam zrobić, byłam przerażona, ledwo dałam z nim radę.
- Sama się obroniłaś? Umiesz patronusa?.. to jest w 10 klasie...
- Tak, ale teraz mam zamiar powiedzieć to Dumbledorowi.
- Nie wiem czy teraz cię do niego wypuszczą.
- Dam sobie radę- powiedziałam i odeszłam w stronę Hermiony.
- A temu o co chodzi?- zapytała dziewczyna
- Nie mam pojęcia... od wczoraj wciąż do mnie zagaduje.
- Oh.. - wzdychnęła.
- Przepraszam cię, ale muszę porozmawiać z Profesorem Dumbledorem.
- Nie przepuszczą cię przecież teraz, ale dlaczego musisz?
Nie odpowiedziałam już Hermionie i podeszłam do nauczyciela, był on nowy- Horacy Slughorn.
- Przepraszam Pana bardzo, ale natychmiast muszę się udać do Profesora Dumbledora.
- Przepraszam bardzo panienko, ale teraz jest to niemożliwe.
- Rozumiem, aczkolwiek jest to sprawa najwyższej wagi.
- Tak? A ja jeszcze panienki zdeterminowanej nie znam.
- No tak, nie uczęszczam niestety na eliksiry. Przynajmniej jeszcze nie, nadrabiam materiał z starej szkoły.- zagadałam się i otrząsnęłam głową, gdy widziałam, że nauczyciel wciąż czeka, aż się przedstawię- Victoria Leeds
Na co jego oczy zrobiły się większe i aż zabłysnęły.
- No tak, dziwne, że nie poznałem. Podobieństwo do matki jest uderzająca. Zresztą tak samo jak u Pottera. Ah Lily i Anastasia, obydwie uczyłem i uwielbiałem. Wybitne czarodziejki.
-Ale moja ciocia nie uczęszczała na eliksiry.
- Oj kochanie nie mówię o twojej ciotce, mówię o Lily Potter.
- Znały się?- byłam na prawdę zdziwiona, rodzice wspominali jak ważny jest Harry, ale o tym nie wiedziałam.
- Oh czy się znały, były nierozłączne! Tam gdzie Anastasia tam i Lily. Od zawsze na... no tak.
- Nie wiedziałam.
- Chętnie opowiem ci o nich więcej, jeśli masz ochotę co piątek organizuję spotkania w moim pokoju, serdecznie zapraszam. Jest to jednak ściśle tajne i obowiązuje strój formalny.
- Oh dziękuję bardzo za zaproszenie, z ogromną chęcią przyjdę- powiedziałam miło i uśmiechnęłam się.
- W takim razie co to za sprawa pierwszej wagi?
- Otóż jest to również ściśle tajne niestety, ale niech Pan uwierzy na słowo, że bardzo ważne.
- No dobrze, w takim razie idź.
Z uwagi na niebezpieczeństwo, niezauważalnie przeteleporowałam się pod drzwi gabinetu. Zapukałam trzy razy delikatnie pod rząd. Drzwi się otworzyły. Za nimi jednak był jeden stopień i ściana. Stanęłam na nim i w tej chwili pojawił się kolejny, który zapoczątkował powstanie krętych schodów do samego gabinetu.U góry ukazały się przede mną kolejne drzwi, jednak one już normalnie się otwierały. Zapukałam po czym weszłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/197793967-288-k70863.jpg)
CZYTASZ
Magiczne zaklęcia i jak ich używać
FanfictionJak Amerykanka poradzi sobie w szkole magii i zaklęć w Anglii? Jak poradzi sobie ze swoim przeznaczeniem i przeszkodami, które na nią czekają ? Przekonajcie się...