XXII

31 3 0
                                    


Cały tydzień zleciał szybko, każdy był zestresowany i myślał tylko o świętach. Mnie nie zostawiały myśli o Voldemordzie, starałam jednak skupić się na testach. Ku mojemu zdziwieniu, były całkiem proste. Przynajmniej dla mnie i Hermiony, bo chłopacy marudzili na alchemię.

W końcu wszyscy dożyliśmy piątku, ostatniego dnia w Hogwarcie przed  wyjazdem wszystkich. Jest to też dzień balu Slughorna. Wspólnie ustaliliśmy, że po zakończeniu testów spotkamy się w dormitorium i damy sobie prezenty i tak właśnie zrobiliśmy.

- I jak wam poszło?

- Wspaniale! Liczę na same celujące, a wam chłopcy?

- Meh.. nie ma o czym gadać! Prezenty!

Wymienialiśmy się w tym samym czasie, najpierw dostałam prezent od Hermiony, był to przepiękny naszyjnik z półksiężyce, na odwrocie miał napisane ,, Gryffindor". Od Rona dostałam zapas przeróżnych magicznych słodyczy, których wcześniej nie widziałam na oczy.

- Teraz moja kolei- powiedział z uśmiechem Harry- Wesołych Świąt.

Powiedział i podał mi opakowanie wielkości podobnej do mojego prezentu dla mamy. Była to ramka z zdjęciem. Byłam na nim ja i on oraz Ron z Hermioną. Zdjęcie przypominało to z komnaty Slughorna. Było na nim również widać naszą przyjaźń i szczęście.

- Cudowny prezent Harry, dziękuje! Wesołych Świąt!- I podałam małe otwierane pudełeczko z zegarkiem kieszonkowym.

Harry otworzył zegarek i muzyka zaczęła grać, widać było po nim wzruszenie.

- Dziękuje bardzo, to kochany prezent. Gdzie znalazłaś takie cudo?

- Z małą pomocą wszystko się znajdzie- powiedziałam, po czym wszyscy się przytuliliśmy. Byłam na prawdę wdzięczna, że poznałam tutaj takie osoby.

Widziałam, że Hermiona dostała od Rona naszyjnik w kształcie serca, przepiękny prezent. Nie rozumiem czy oni są ślepi czy nie chcą tego widzieć jak wzajemnie są w sobie zakochani.

- Dobra kochani! Musimy się zbierać, aby uszykować się na bal!- powiedziała Hermiona i tak zrobiliśmy.

Podeszłam do szafy, w której wisiała moja suknia. Była ona długa, pudrowo- różowa z odkrytymi ramionami. Włosy postanowiłam zakręcić i upiąć z tyłu przednie włosy. Makijaż zrobiłam bardzo delikatny. Buty dostałam w paczce od rodziców już jakiś czas temu. Były to czółenka mieniące się w kolorze różowego złota. Na szyję założyłam naszyjnik od Hermiony, akurat miałam pasujące długie kolczyki z elementem księżyca. W lustrze, całość prezentowała się bardzo ładnie.
W moich ostatnich poprawkach przeszkodziło pukanie do drzwi. To pewnie Harry.
Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach zobaczyłam...
- Wow, wyglądasz przepięknie.
- Draco? Co tu robisz?
- Mogę wejść?
- No nie wiem.
- Nic ci nie zrobię przecież, chciałem ci coś tylko dać.
Był on ostatnia osoba, której się tu spodziewałam teraz.
- Chciałem ci życzyć tylko Wesołych Świąt. Mam dla ciebie mały prezent.
Draco wyjął z kieszeni małe pudełeczko i mi je podarował. Samo pudełko już było z pięknego bordowego marmuru. W środku znajdowała się bransoletka. Była przepiękna. Wysadzana była dookoła małymi diamencikami, a od wewnętrznej strony wyryty był wąż oraz lew. Nie było to widoczne dla wszystkich, ale sam przekaz jedności mnie zaskoczył.
- Wow , nie spodziewałam się, dziękuje i tez życzę ci Wesołych Świąt! Nie mam niestety prezentu dla ciebie
- Największym prezentem dla mnie jest, że ci się to podoba, przepraszam raz jeszcze za tamta noc.
- Ehh Draco... nic się nie stało. A ty jeszcze nie ubrany na bal?
- Nie mam zamiaru na niego iść.
- Co? Dlaczego? Będzie pewnie dobra zabawa
- To chyba nie dla mnie. Ładna pozytywka.
- Dz-i-iękuje- zawahałam się o czym mówi, ale fakt stała na komodzie w widocznym miejscu.
Zatrzymałam swoj wzrok na niej na chwile, a gdy chciałam wrócić do Draco, jego już nie było.
Zamknęłam drzwi i zdążyłam tylko założyć bransoletkę od Draco, a Przerwało mi już pukanie drzwi, za nimi stał tym razem Harry.
- Hej, wow, wyglądasz przepięknie- powiedział z zachwytem
Harry był ubrany w czarno garnitur z biała koszula. Na górnej kieszonce marynarki miał wyhaftowany herb Gryffindoru.
- Hej, ty tez całkiem dobrze. Idziemy?
Harry podał mi ramie i razem poszliśmy na wielka sale, gdzie odbywał się bal. Sala była pięknie przy ozdobiona, magiczny sufit sprawiał wrażenie padającego śniegu, a stoły były przykryte białymi obrusami i ułożone w taki sposób aby było miejsce do tańca. Hermiona stała z Ronem przy wejściu. Przywitaliśmy się i ruszyliśmy do naszego stołu.
Gdy wszyscy już zasiedli, Slughorn wygłosił mowę powitająca i zaczynająca bal. Pierwszym tańcem był taniec wolny. Tańczyłam go oczywiście z Harrym. Chłopak wydawał się dość zestresowany, ale wiedział co robi.
Polowe wieczoru przetańczyliśmy już grupowo. Zauważyłam, że Cedrik przyszedł z Cho Chang.
Nie wiem w co się bawi, ale przez cały wieczór nawet na mnie nie spojrzał, a tak zgrywa wielkiego kolegę. Usiedliśmy wszyscy przy stole na przerwę, aby zjeść ciasto i napić się kieliszka szampana.
Po zjedzeniu muzyka zaczęła znowu grać. Był to wolny kawałek, który mam wrażenie, że już wcześniej znałam.
- Viki pozwolisz, że zatańczę go z Ginny? Pokłóciła się z Blaisem i chce jej tylko jakoś polepszyć wieczór.- zapytał grzecznie Harry
- Tak, oczywiście- powiedziałam trochę niechętnie
Zostałam przy stole sama, gdy zza pleców usłyszałam.
- Zatańczysz?
Odwróciłam się i był to Draco. Wyciągnął rękę w moja stronę, podałam swoją i zaprowadził mnie na parkiet, gdzie ręce przeniósł na biodra, a ja swoje na jego szyje.
- Miałeś nie przychodzić- powiedziałam
- Tak ci się nie podoba moja obecność ?
- Nie.. tylko myślałam, że w ogóle się nie pojawisz
- Jakbym mógł zaprzepaścić okazje zatańczenia z tobą do tej piosenki.
Wtedy mnie olśniło. To ta sama melodia z pozytywki. Czyli była ona od Draco.
- Czyli ta pozytywka była od ciebie? Ale dlaczego?
-  Chciałem ci jakoś wynagrodzić to wydarzenie z dementorem.
Mimo tego, że faktycznie postąpił źle, wzruszyło mnie to. Taniec z nim był również bardziej czuły. Jego dotyk chłodny, ale delikatny w jednym. Gdy poleciał dokładny fragment z pozytywki oparłam głowę o klatkę piersiową Draco, byliśmy tylko mm od siebie.  Taniec był mimo chłodu Draco, bardzo uczuciowy. Gdy piosenka się skończyła nawet nie zauważyliśmy, jednak gdy poleciał mocny Rock ocknęliśmy się.
- Ojeju przepraszam- powiedziałam szybko poprawiając cała siebie nerwowo
- Nic się nie stało, dziękuje za ten cudowny taniec- powiedział Draco skłaniając głowę
- To ja dziękuje- odpowiedziałam.
- Chcesz się przejść na ogród? Jest specjalna cześć dla balu.
Skinęłam głowa i poszłam z Draco. Ogród był faktycznie wydzielony. Do pewnego momentu zbudowano szklany daszek, wisiało na nim dużo lampeczek, sprawiający jeszcze lepszy klimat.
- Jedziesz do Ameryki?
- Tak, jutro rano wyjeżdżam. A ty jak spędzasz święta?
- W domu też. Z cała rodzina. A na sylwestra wracasz tu?
- Nie wiem w sumie, a świętujecie to jakoś?
- Niezbyt, ale zawsze fajnie jest wejść w nowy rok z znajomymi.
- No to w ostateczności przyjedź do Ameryki haha- rzuciłam
- No to byłoby super, ale obawiam się, że nie łatwe.
- Teleportacja i już haha Nowy York jednak nie jest taki samy jak cała Anglia. Tu jest prawdziwy klimat i czuć tą magię. W USA wszystko jest ukrywane i surowe, ale to też ma swoj klimat. Można zapomnieć o dementorach i reszcie.
- Byłem już pare razy tam
- Serio? I jak?
- Jak byłem młodszy jeździłem z tata, dla mnie było cudownie. Podobała mi się ta nowoczesność i właśnie to, że można było zapomnieć o magii. Ostatnio byłem rok temu i tez mi się podobało. Nowy Jork chowa dużo czarnej magii w sobie.
- No tak, to starają się zwalczyć moi rodzice.
- Tak? To chyba nie dogadają się z moimi.- powiedział to Draco trochę ciszej, postanowiłam zmienić temat nim znowu zrobi się smutno
- Piękna jest ta melodia z pozytywki, bardzo uspokająca.
- Cieszę, ze ci się podoba- po czym doszliśmy do końca zabudowania, gdzie stała drewniana ławka na której usiedliśmy. Był grudzień, wiec było dosyć zimno i Draco to zauważył. Sprawił że pojawił się kocyk, którym się okryliśmy.
- Masz rodzeństwo?- zapytałam
- Nie, a ty?
- Też nie, a jak maja na imię twoi rodzice?
- Narcyza i Lucjusz, a twoi?
- Anastasia i ...
- Tęsknisz za nimi?
- Bardzo. Wcześniej widywaliśmy się codziennie, a teraz już się po prostu stęskniłam.                         -Masz z nimi dobry kontakt?

- Przez szkołę się pogorszył, ale wcześniej byliśmy nierozłączni. Każdy wieczór spędzaliśmy razem.

- Super... Ja z moimi rodzicami w ogóle nie spędzam czasu. W dworze siedzę na ogół sam w pokoju, ćwiczę zaklęcia i się nudzę.

Rozmowa toczyła się dalej, miło było dowiedzieć się o Draco czegoś więcej niż tylko jakie potrafi zaklęcia rzucać. Na prawdę się przede mną otworzył i to było niesamowite.

- Lubię z tobą rozmawiać, masz uspakajający głos.

- Ty za to prawie zawsze podnosisz mi ciśnienie.

Draco zaśmiał się pod nosem- aż tak?

W tym momencie poczułam taką potrzebę i oparłam swoją głowę na nim, na co on mnie objął. Siedzieliśmy chwilę tak przytuleni, aż nie odsunęłam się. Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam: Wesołych Świąt.

I odeszłam. Będąc w połowie drogi Draco zatrzymał mnie łapiąc za dłoń.
- Hmm?
- Zapomniałem ci powiedzieć, że pięknie dzisiaj wyglądasz.
- Oh dziękuje Draco...
Obydwoje zaniemówiliśmy, patrzyliśmy się sobie w oczy i czas jakby się zatrzymał. Nagle Draco się zaczął zbliżać bliżej moich ust, aż w końcu delikatnie mnie pocałował. Serce mi się zatrzymało i nie wiedziałam co robić, ktoś jednak mnie wyręczył.
- Victoria?
Odepchnęłam szybko chłopaka i odwróciłam się, ale wiedziałam kto tam stoi. Harry.
Patrzył na nas z zdziwieniem i żalem. Odwrócił się i wyszedł szybko przez drzwi.
- Harry stój!- wybiegłam za nim
Dogoniłam go na środku sali.
- Hej Harry, stój. To nie tak jak myślisz
- A jak? Właśnie zobaczyłem jak całujesz się z Draconem!
- To on mnie pocałował, ale Harry o co ci chodzi? Znikasz na cały wieczór i jedyną dziewczyną, która cie obchodzi jest Ginny! A teraz masz problem do mnie?
- Nie w tym rzecz. Chodzi o to, że z nim. To zakłamany, zakochany w sobie tchórz. Nienawidzi nas. Pewnie to tylko rozegranie, żeby mnie skrzywdzić. Nie rozumiem jak możesz tego nie widzieć.
- Uspokój się proszę. Nie kłóćmy się. Nie wiesz jaki Draco jest na prawdę.
- Oh tak?! Teraz jesteś po jego stronie?
- Nie, nie jestem Harry. Po prostu widzę, że tez ma swoje problemy. To była chwila emocji, może mu się podobam, nie wiem, ale on mi nie. Spokojnie Harry, nie zostawię was.
Moje słowa trochę go uspokoiły. Złość z niego zeszła.
- No dobrze, przepraszam. To jego wina, nie twoja. Może będzie lepiej jak nie będziemy o tym mówić reszcie.
- Zgadzam się.
Przytuliliśmy się, po czym Harry objął mnie ramieniem i zaprowadził do stolika. Spojrzałam tylko za moje ramie, ale Draco nigdzie nie było.

Magiczne zaklęcia i jak ich używaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz