W środku nocy wybudziło mnie ze snu walenie w drzwi. Wstałam z stresem i podeszłam do drzwi. Osoba zza drzwi usłyszała to i przestała się dobijać. Otworzyłam lekko drzwi i do środka wparował odrazu chłopak.
- Harry.
Zaczął w panice wypowiadać zdanie za zdaniem, nie mogłam go uspokoić.
- Hej Harry, uspokój się. - chwyciłam chłopaka za ramiona- Co się dzieje, co tu robisz?
- Victoria, miałem sen. On, Voldemort, zbliża się.
- Co ci się śniło dokładnie ?
Chwyciłam chłopaka za twarz i przeniosłam się na cmentarz, na którym już kiedyś byłam. Dużo dymu, ktoś z niego wychodzi. Wysoka postać. Voldemort. Patrzy mi prosto w oczy, rzuca zaklęcie prosto we mnie i wyszłam z wizji.
- Widziałaś?
- Tak, też kiedyś miałam podobny sen. Też byłam w tym miejscu, wiesz gdzie to jest?
- Nie mam pojęcia, ale czuje jakby to miało się wydarzyć niedługo. Czuje jego obecność, tak jak w komnacie bazyliszka. Wtedy, widziałem Toma Riddla z młodości. Czuje się tak samo jak wtedy.
- Co sugerujesz?
- Myśle, że to się już wydarzyło.
- Będzie chciał zaatakować jutro? Na turnieju?
- Nie wiem, możemy się wszystkiego spodziewać.
- Harry, myślę, że wybierze on lepszy moment. Jak będziesz sam i bezbronny. Pamiętaj, że masz nasze wsparcie. Teraz, nie zaatakuje, jestem tego pewna. Obiecuje ci. Jest za słaby. Teraz wróć bezpiecznie do pokoju i wyśpij się. Rano ważny dzień.
- Dobrze, mam nadzieję. Do zobaczenia rano.
- I Harry, póki będziemy się przyjaźnić, czarny Pan nie ma z nami szans. - powiedziałam i przytuliłam przyjaciela.
- Wiem. Jesteśmy silniejsi.
Uśmiechnęłam się i odparłam:
- Dobranoc.
Chłopak skinął głowa i wyszedł.
Położyłam się w łóżku i sprawdziłam godzinę. Trzecia trzydzieści równo. Sięgnęłam po księgę zaklęć i przestudiowałam kilka stron o czarnej magii, w końcu zasypiając przy lekturze.Rano wszystkich obudziły fanfary wskazujące na rozpoczęcie ostatniego dnia zawodów. Wszyscy wstaliśmy i ubraliśmy się zbierając się na śniadaniu w wielkiej sali.
- Dzień dobry- powiedziałam zasiadając przy stole- Jak się czujesz Harry?
- Lepiej, jestem lekko zdenerwowany, ale nie jest źle.
- Wygrasz na pewno!- wykrzyknął jeden z bliźniaków
Drugi poparł-
- Już wystawiłem na ciebie 20 drachm, wiec nie ma innej możliwości!
Harry się zaśmiał, ale było po nim widać, że bardzo się stresuje.
- Kochani moi! Witam was wszystkich! Mam nadzieje, że humor dopisuje po wczorajszym balu i każdy jest gotowy na dzisiejszy dzień!
- Sąd ostateczny rzecz by można!- odrzekł dyrektor szkoły w Szkocji
- Prawdziwa rywalizacja!- dodał mój ojciec- Będziecie się zmagać z waszymi lękami oraz z wami samymi.
- No tak! A teraz się najeźdźcie! Zadanie zaczyna się za 3 godziny!
Wszyscy zabrali się do jedzenia. Mimo, że tylko 3 zawodników tak naprawdę brało udział w zadaniu, to każdy się ekscytował i stresował w jednym. Cała szkoła tym żyła.
- Muszę już iść, wcześniej idę porozmawiać z Dumbeldorem.
- Iść z toba?- zapytałam
- Nie, chciał, żebym sam przyszedł. Chłopak wstał, ale poszłam za nim.
- Hej Harry poczekaj jeszcze chwile, nie wiem czy się zobaczymy przed zadaniem. Jeszcze raz chciałam ci życzyć powodzenia- przytuliłam mocno chłopaka- Wiem, że to wygrasz, ale to najbardziej mnie martwi.
- Mnie też.
Chłopak wtulił się we mnie, puścił i odparł:
- Dziękuje za wsparcie, ale ktoś chyba też chce z toba porozmawiać.
Odwróciłam się i stał tam Draco.Hej, coś się stało?
- Tak, znaczy nie. Chcę ci coś pokazać.
Powiedział, złapał mnie za rękę i pociągnął aż na błonie. Zatrzymaliśmy się przy naszym drzewie i powiedział:
- Daj mi druga rękę i zamknij oczy, aż nie powiem, że masz je otworzyć dobrze?
- No nie wiem- zażartowałam, na co on:
- Nie ufasz mi?
- Ufam.- i odrazu zamknęłam oczy
Czułam jakbyśmy stali w miejscu, a chłopak mnie nie puszczał, po chwili powiedział:
- Otwórz
Znajdowaliśmy się w całkiem innym miejscu. Przepięknej krainie, z cudowna przyrodą i jeziorem. Na środku wody znajdowała się wyspa, a na niej przepiękny zamek z czterema wieżami.
- Draco, gdzie my jesteśmy?
- W jednym z siedmiu cudów magicznego świata.
- To znaczy?
- Jest to miejsce, które ponad wiek temu zostało zbudowane dla Roweny Racenclaw. Zbudował je dla niej jej ukochany. Chodź!
Chłopak zaprowadził nas do łódki, wsiadł pierwszy i podał mi rękę. Jezioro również było przepiękne. Woda perfekcyjnie błękitna, brzeg zdobiły kwiaty lilii, a piasek w nim miał delikatnie różowy odcień.
- Przepięknie tu jest!
- Prawda? Podobno miejsce staje się coraz piękniejsze, jeśli jesteś zakochany.
Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się robiąc się lekko czerwona.
- Mówi się, że jest to miejsce stworzone na miłości. Historia jest tego miejsca jest taka, że księżna Rowena Ravenclaw poznała w okolicznym lesie mężczyznę. Okazał się jej prawdziwa miłością i zaczarowała to miejsce, aby każda kochana istota miała tu swój dom, w dodatku przepiękny. Mężczyzna zakochał się w niej na zabój, kobieta wkrótce po urodzeniu ich córki zmarła. Mężczyzna był załamany, ale postanowił w miejscu wyspy zbudować zamek ku jej pamięci, aby ja unieśmiertelnić. Nie mógł on stwierdzić jednak czy zamek jest piękny, ponieważ z smutku po stracie ukochanej miejsce wydawało mu się ponure i stare. Z depresji postanowił się zrzucić z najwyższej wieży zamku, jednak stając już na krawędzi, jego ukochana ukazała mu się. Mówiąc mu: ,,Nasza miłość trwa wiecznie, zawsze przy tobie czuwam, ale jest ktoś, kto potrzebuje ciebie teraz bardziej niż ja, mój kochany. Nasza córka." Słowa i widok swojej ukochanej trafiły odrazu w jego serce i ujrzał ponownie piękno tego miejsca i zamieszkał w pięknym zamku wraz. z córka.
- Byli w nim sami?
- Gdy dziewczyna dorosła w pobliskim lesie spotkała leśniczego, w którym zakochała się bezgranicznie. Ich historia nie była już tak tragiczna, ponieważ zakochani zamieszkali w zamku i żyli długo i szczęśliwie.
- To piękna historia. Skąd tak dużo wiesz o tym miejscu?
- Ojciec mi o nim opowiedział, jak byłem mały. Bardzo chciałem i odwiedzić i zobaczyć. Mówił, ze czesto tu przebywał z swoją pierwsza miłością. Miejsce jako dziecko zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Pamietam do dzisiaj jak zachwycałem się widokami, a mój ociec odparł: Dla mnie nic już nie jest takie samo jak kiedyś, wszystko wydaje się martwe." Zapytałem dlaczego, a on : Draco, pamiętaj, aby zawsze walczyć o swoją miłość, nieważne jak ciężko będzie. NIgdy nie idź na łatwiznę"-Naprawdę tak powiedział?
-Tak, ale szybko się. to zmieniło. Teraz uważa miłość za największą możliwą słabość.
- Twój ojciec wydaje sie trochę... smutnym człowiekiem.
- Jest bardzo smutny.
Powiedział gdy idealnie dotarliśmy do wyspy i pomostu. Chłopak wyszedł pierwszy, po czym objął mnie w talii i podniósł, przenosząc bezpiecznie na pomost.Znaleźliśmy się przed ogromną bramą pokrytą bluszczem. Z samego dziedzińca było już dokładniej widzieć zamek i każdą z wież czy przepięknych okiennic z witrażami.
- Jest tu przepięknie!
- Poczekaj, aż zobaczysz widok z wieży.
Brama do zamku była otwarta, a środek budynku był równie piękny. Kryształowe żyrandole, długie firany, piękne obrazy i wykładane welurem kanapy.
- Zapraszam tędy- powiedział szarmańsko chłopak, prowadząc do jednych z korytarzu. Na jego końcu znajdowały się długie kręte schody. Jak się okazało prowadziły one na najwyższą wieżę zamku. Doszliśmy do brzegu, zakończonego murkiem.
Widok był faktycznie przepiękny. Na las, posiadający każdy możliwy kolor liści. Od różowego po fioletowy, niebieski czy pomarańczowy. W tle było widać góry przykryte lekko śniegiem, chociaż pogoda była idealna.
-Miałeś rację, ten widok jest... naprawdę cudowny.
- Ty jesteś cudowna, naprawdę chciałbym, żebyś to wiedziała. Dzięki tobie widzę tą krainę tak piękną. Dziękuję.
Zza gór lekko wybijał się zachód słońca.
- Draco... zachód słońca? Która jest godzina?
- Vicki, tak się cieszę, że udało mi się cię zabrać w to magiczne miejsce.- chłopak nie odpowiedział, mówił wpatrzony w oddal.
- Draco? Co się dzieje? Muszę być na turnieju!
- Wcale nie musisz być- odpowiedział bardziej zdenerwowany, a wzrok przeniósł na mnie.
- Która godzina?
- Widzisz... to miejsce ma jeden defekt. Czas mija nieubłagalnie szybko. Tak jak gdy jesteś z kochaną osobą. Vicki...- powiedział obejmując moją twarz ręką. Wtedy zobaczyłam...
Harry i Olivier na cmentarzu, w tle puchar, a celuje do nich... Lord Voldemort.
- Draco! Muszę iść! - odbiegłam, ale chłopak chwycił mnie za nadgarstek
- Victoria, proszę cię ! Zostań ze mną! Proszę!
- Nie, Draco.- wyrwałam moją rękę i natychmiastowo przeniosłam się na stadion.
Przebiegłam przez publiczność, wbiegłam na arenę i nie zwracając uwagi na komentarze nauczycieli wbiegłam prosto do labiryntu. Po sekundzie znalazłam się przy Harrym i Olivierze biegnącym po puchar. W jednym czasie dotknęliśmy go wszyscy i przenieśliśmy się w inne miejsce...

CZYTASZ
Magiczne zaklęcia i jak ich używać
FanficJak Amerykanka poradzi sobie w szkole magii i zaklęć w Anglii? Jak poradzi sobie ze swoim przeznaczeniem i przeszkodami, które na nią czekają ? Przekonajcie się...