Prolog

113 5 4
                                    

Statek wykonany z czarnego metalu, o opływowym kształcie, z dwoma skrzydłami po bokach, z przyciemnioną szybą z przodu, zakończony masywnym ogonem. Szybował przez szeroki, długi tunel, tuż nad płynącą wzdłuż niego wodą, między dwoma niezwykle wysokimi, zdającymi się sięgać jasnego nieba ścianami.
Jego końca nie było widać z żadnej ze stron, jak gdyby droga przez niego nigdy nie miała się skończyć.
Po pewnym czasie dotarł do równie wysokiej jak te boczne, ściany ze znajdującym się u jej podnóża zaokrąglonym oknem, od którego wszystko odbijało się tak jak od lustra.
Podleciał blisko do niego i niemal się z nim zetknął.

Po drugiej stronie znajdował się niewielki pokój o wykonanej z marmuru podłodze oraz zaokrąglonym suficie.
Na jego środku stało zasłane białą, satynową pościelą wąskie łóżko, między zajmującym całą ścianę oknem, z tej strony wyglądającym zupełnie jak lustro a mosiężnymi, podwójnymi wrotami bez żadnej klamki.
Za nim, a także przed nim znajdowały się tylko zwykłe, żółte ściany.
Leżała na nim sztywno, nieprzykryta kołdrą, z głową na poduszce, mała, niespełna czteroletnia, pogrążona w głębokim śnie, zdająca się wogóle nie oddychać dziewczynka.
Ubrana była w błękitną, długą, zasłaniającą całe nogi sukienkę, równoopadającą na łóżko, niemarszczącą się w żadnym miejscu, jakoby ktoś celowo układał ją po jej zaśnięciu.
Leżała tak wcale się nie ruszając, aż usłyszała dobiegający zza szyby huk i otworzyła oczy.
Powoli usiadła i skierowała wzrok w tamtą stronę. Wtem rozległ się kolejny łomot a tuż nad lustrzanym odbiciem jej głowy pojawiło się pęknięcie.
Jęknęła i spojrzała się w drugą stronę na wrota na wysokości owego zarysowania.
Co chwila patrzyła to w tą to we w tą, jakby szukała pęknięcia również po drugiej stronie.
Rozległo się kolejne uderzenie, a za nim następne i następne, każde powodujące nową, głębszą od innych szczelinę.
Zrzcuiła się z posłania, podbiegła do wrót i zaczęła uderzać w nie dłońmi, panicznie, najmocniej jak tylko mogła.
Nagle, cała szyba pękła a do pomieszczenia wlała się woda.
Udało jej się tylko spostrzec szeroki, czarny cień za sobą, nim woda uderzyła w nią i strąciła z nóg pozbawiając ją przytomności, jednocześnie zalewając całe pomieszczenie.

Esencja łezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz