Rozdział IX

51 3 0
                                    

Odwróciła się do drzwi, po tej stronie nie było żadnego uchwytu, nie miała pojęcia jak je otworzyć.

- Przepraszam, dokąd to jedzie? - wyjąkała.

Nikt jej nie odpowiedział. Zwróciła się ponownie w ich stronę a oni wszyscy zdawali się jeszcze bardziej wytężać w nią wzrok, miała wrażenie, że nawet w ogóle nie mrugali.

Sama zaczęła się im bardziej przyglądać. Byli to ludzie, na oko w przedziale wiekowym między szesnastym a pięćdziesiątym rokiem życia.

Nagle usłyszała za sobą dźwięk otwieranych drzwi i nim zdążyła się obejrzeć, ktoś pociągnął ją do tyłu wypychając na zewnątrz pojazdu.

Odwróciła głowę w jego stronę, był to jej przybrany ojciec. Bez słowa odciągnął ją jeszcze bardziej od środka transportu, wtem jego podwoje zamknęły się, następnie pognał przed siebie, i już po chwili zniknął w głębi tunelu.

- Co ty tutaj robisz?! - warknął David.

- Przyszłam za tobą - wymamrotała wciąż próbując otrząsnąć się z szoku.

- Co takiego?!

- Muszę się dowiedzieć kim jestem.

- Dlatego za mną poszłaś?

- Co ty do cholery tutaj robisz?! Co to za miejsce?!

- Lepiej żebyś nie wiedziała.

- Że co?!

- Musimy stąd jak najszybciej wyjść! - krzyknął, po czym ruszył pędem ku schodom.

- Zaczekaj! - burknęła Iris usiłując go dogonić - ci ludzie dziwnie na mnie patrzyli!

- Dziwisz się, skoro byłaś intruzem?

- Wydaje mi się, że chodziło im o coś innego.

- O co?

- Nie wiem. To było metro, racja?

- Tak. Skąd wiesz?

- Tak jakoś...

- Nie powinnaś była tu schodzić, jest mnóstwo ludzi, którzy chcieliby pozbawić cię życia.

- Tak samo jak ty?! - pytając o to niemalże potknęła się na schodach.

- Ja akurat nie mogę cię zabić.

- Skąd mam mieć pewność?!

- Bo bym to zrobił już dawno!

- A tamci ludzie?

- Mieli cię tylko zabrać do domu.

Iris zatrzymała się.

- Ale w taki sposób?

On również się zatrzymał i odwrócił w jej stronę.

- Czemu stanęłaś?

- Co będzie jak stąd wyjdziemy?

- Zabiorę cię do domu.

- Kto więc jest moim prawdziwym ojcem?

- Nie wiem.

- A Jane jest moją prawdziwą matką?

- Chyba tak.

- Dlaczego kiedy płaczę...

- Nie wiem, przestań zadawać idiotyczne pytania i chodź! - odparł wściekle i zaczął znów wchodzić na górę.

Iris pędem wyminęła go, a kiedy znalazła się pięć stopni przed nim wyciągnęła spluwę, którą wciąż skrywała w kieszeni pod chustą i wycelowała w sam środek jego czoła, ten natychmiast się zatrzymał.

Esencja łezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz