Odwróciła się do drzwi, po tej stronie nie było żadnego uchwytu, nie miała pojęcia jak je otworzyć.
- Przepraszam, dokąd to jedzie? - wyjąkała.
Nikt jej nie odpowiedział. Zwróciła się ponownie w ich stronę a oni wszyscy zdawali się jeszcze bardziej wytężać w nią wzrok, miała wrażenie, że nawet w ogóle nie mrugali.
Sama zaczęła się im bardziej przyglądać. Byli to ludzie, na oko w przedziale wiekowym między szesnastym a pięćdziesiątym rokiem życia.
Nagle usłyszała za sobą dźwięk otwieranych drzwi i nim zdążyła się obejrzeć, ktoś pociągnął ją do tyłu wypychając na zewnątrz pojazdu.
Odwróciła głowę w jego stronę, był to jej przybrany ojciec. Bez słowa odciągnął ją jeszcze bardziej od środka transportu, wtem jego podwoje zamknęły się, następnie pognał przed siebie, i już po chwili zniknął w głębi tunelu.
- Co ty tutaj robisz?! - warknął David.
- Przyszłam za tobą - wymamrotała wciąż próbując otrząsnąć się z szoku.
- Co takiego?!
- Muszę się dowiedzieć kim jestem.
- Dlatego za mną poszłaś?
- Co ty do cholery tutaj robisz?! Co to za miejsce?!
- Lepiej żebyś nie wiedziała.
- Że co?!
- Musimy stąd jak najszybciej wyjść! - krzyknął, po czym ruszył pędem ku schodom.
- Zaczekaj! - burknęła Iris usiłując go dogonić - ci ludzie dziwnie na mnie patrzyli!
- Dziwisz się, skoro byłaś intruzem?
- Wydaje mi się, że chodziło im o coś innego.
- O co?
- Nie wiem. To było metro, racja?
- Tak. Skąd wiesz?
- Tak jakoś...
- Nie powinnaś była tu schodzić, jest mnóstwo ludzi, którzy chcieliby pozbawić cię życia.
- Tak samo jak ty?! - pytając o to niemalże potknęła się na schodach.
- Ja akurat nie mogę cię zabić.
- Skąd mam mieć pewność?!
- Bo bym to zrobił już dawno!
- A tamci ludzie?
- Mieli cię tylko zabrać do domu.
Iris zatrzymała się.
- Ale w taki sposób?
On również się zatrzymał i odwrócił w jej stronę.
- Czemu stanęłaś?
- Co będzie jak stąd wyjdziemy?
- Zabiorę cię do domu.
- Kto więc jest moim prawdziwym ojcem?
- Nie wiem.
- A Jane jest moją prawdziwą matką?
- Chyba tak.
- Dlaczego kiedy płaczę...
- Nie wiem, przestań zadawać idiotyczne pytania i chodź! - odparł wściekle i zaczął znów wchodzić na górę.
Iris pędem wyminęła go, a kiedy znalazła się pięć stopni przed nim wyciągnęła spluwę, którą wciąż skrywała w kieszeni pod chustą i wycelowała w sam środek jego czoła, ten natychmiast się zatrzymał.
CZYTASZ
Esencja łez
FantastikŻyjąca w częściowej izolacji Iris, usiłuje rozwikłać tajemnice własnego pochodzenia. Wszystko staje się bardziej zawikłane, kiedy na sklepowych półkach w mieście, w którym mieszka, za sprawą nieznanych sprawców pojawiają się butelki z wyglądającą zu...