Uznała, że powinna założyć coś zwyczajnego, zwykłe dżinsy i biała koszulka nadawały się do tego idealnie.
Swoje długie, czarne, kręcone włosy rozczesała i związała w kucyk.Następnie przyjrzała się swojej smukłej, o wyraźnie zarysowanych kościach policzkowych twarzy.
Miała wąskie, czarne brwi, rzęsy tak gęste jak gdyby używała maskary, jasne błękitne oczy, niewielki, lekko zadarty nos i małe, jasne, różowe usta.
Przemyła ją i wytarła ręcznikiem.Musiała wyglądać naturalnie i spokojnie.
Wiedziała, że ktokolwiek nie przyszedł, nie mogła okazywać żadnych emocji, musiała udawać lepiej niż przy mamie.Ostatnio dużo narzekała na leki, jeśli jej mama wezwała jakiegoś lekarza, ten na pewno zorientowałby się, że ich nie wzięła, a wtedy mogłaby wpaść w bardzo nieciekawą sytuację.
Kiedy była już gotowa, wyszła na korytarz.
Przed drzwiami jej pokoju znajdowały się schody a po ich bokach balustrada, z nad której widać było salon, dwie kanapy ustawione na wprost telewizora między stolikiem na kawę, po lewej drzwi frontowe i szafkę na płaszcze i buty należące do jej mamy, natomiast z prawej drzwi do kuchni i stojący przed nimi czteroosobowy stół jadalny z siedzącymi przy nim jej mamą, jakąś ubraną w zakrywającą białą koszulę czarną marynarkę i długą, również w tym kolorze spódnicę w butach na szpilkach kobietę oraz dwóch ubranych w garnitury z czarnymi krawatami mężczyzn o muskularnej posturze, wyglądali jak jacyś ochroniarze.
Zaniepokoiło ją to co robili w jej domu, nikogo z nich nigdy nie widziała na oczy.Stała tak chwilę przyglądając się im aż tamta kobieta uniosła głowę i na nią spojrzała, wtedy też zaczęła schodzić.
Kiedy tylko podeszła do stołu, panowie spojrzeli na nią groźnie, wstali i wyszli do kuchni.- Porozmawiasz z panią - powiedziała jej matka, po czym udała się w ślad za tamtymi i zamknęła za sobą drzwi.
Kobieta delikatnie się uśmiechnęła i wskazała jej krzesło przed sobą.
Iris nie rozumiejąc dlaczego zostawili je same, niepewnie usiadła we wskazanym miejscu, sztywno, wyprostowana, z dłońmi ułożonymi na kolanach.
Nieznajoma zaś rozluźniła się, zadarła nogę na nogę i wyciągnęła splecione dłonie na stół bardzo blisko niej.- Cześć, Iris, poznajesz mnie? - spytała jeszcze raz się uśmiechając.
- Nie - rzekła Iris wpatrując się w nią badawczo, ale z kamiennym wyrazem twarzy.
- Na pewno?
- Tak.
- Ja jestem Teresa, a pamiętasz tamtych dwóch?
- Nie.
- A może ostatnio spotkałaś kogoś obcego?
- Nie.
- Na pewno?
- Niby w jaki sposób, skoro nie wychodzę z domu?
- Ależ oczywiście, pewnie w takim razie nie masz też żagnych zmartwień?
- Zmartwień?
- Kiedy ostatnio byłaś smutna?
- Nie pamiętam.
- Płakałaś ostatnio?
- Nie.
- Powiedz mamie, jeśli coś cię zaniepokoi - powiedziawszy to wstała i otworzyła drzwi od kuchni a jej towarzysze wraz z jej mamą stamtąd wyszli.
- Jane twierdzi, że leki na nią działają i nie miała od dawna żadnych ataków - oznajmił jeden z nich nazywając jej rodzicielkę po imieniu.
- Może nie przy niej? - skarciła go Teresa wskazując na Iris.
Od razu po tym kazała jej wrócić do pokoju.
Dziewczyna bez słowa pożegnania wstała i poszła na górę.
Nie weszła jednak do pokoju, za to stanęła za ścianą z lewej strony tuż przy barierce, by móc ich z ukrycia podsłuchiwać.- Wiecie kto podmienia w mieście butelki wody? - spytała jej matka Teresy.
- Niestety nie, lepiej już chodźmy - odpowiedziała a wszyscy oni udali się do wyjścia i zniknęli jej z pola widzenia.
Odczekała chwilę i ponownie zeszła ze schodów, jej mama właśnie zamykała drzwi na klucz.
Kiedy już to zrobiła, oparła o nie czoło i westchnęła z ulgą, najwyraźniej i ją musieli przesłuchiwać.- Kim oni byli i czego ode mnie chcieli?- Iris zadała to pytanie bez zastanowienia.
- Nie mogę ci powiedzieć kim byli i nie wiem czego od ciebie chcieli - Jane odparła wściekłym tonem, po czym powoli podeszła do najblizszej kanapy i opadła na nią ze zmęczenia.
Iris usiadła na drugiej i zaczęła zadawać jej kolejne pytania usiłując dowiedzieć się czegoś o jej gościach, ale ona ignorowała każde z nich.
Po pewnym czasie zasnęła pozostawiając swoją córkę z mętlikiem w głowie.Iris położyła się i zaczęła rozmyślać na ten temat.
Jej matka skrywała przed nią wiele tajemnic, była pewna że nie wyjawi jej i tej.Próbowała przypomnieć sobie tamtych ludzi, niestety bezskutecznie.
Nie była pewna czy wierzyć tamtej pani, że powinna ich pamiętać.
Jej matka nawet nie ostrzegła jej przed ich przyjściem, w ogóle nigdy nie wspominała o żadnych swoich znajomych.Nigdy też nie dopuszczała nikogo obcego do jej życia.
Wykluczyła nawet jej ojca, zaraz po jego odejściu zaczęła zachowywać się tak jakby go nigdy nie było.Ani razu nie widziała go od tamtej pory kiedy je opuścił, nie słyszała też żeby chciał się z nią spotkać.
Bardzo za nim tęskniła, często wspominała moment kiedy ostatni raz jako jedenastolatka go widziała.
Bolało ją to, że się z nią nie pożegnał, zarówno czuła się winna jego odejściu, czego zupełnie nierozumiała.Obudziła się wtedy pod stołem w kuchni, nie pamiętała jak się tam znalazła.
Rozejrzała się dookoła, nikogo tam nie było a drzwi były zamknięte.
Spojrzała na swoje nogi, w jej udo wbity był pocisk nasenny, wyjęła go i po chwili namysłu powoli poczołgała się do drzwi.
Jak tylko wstała by je otworzyć zakręciło jej się w głowie.
Nacisnęła klamkę, lekko je uchyliła i usiadła przy nich.Kiedy przez niej wyjrzała, jej oczom ukazała się głęboka dziura w podłodze na środku salonu, od której rozchodziło się mnóstwo pęknięć.
Wtem jej ojciec zbiegł ze schodów trzymając obiema rękami walizkę za uchwyt, za nim jej matka.
Błagała go by został i szarpała go za ramię i walizkę a on krzyczał, że już dłużej nie wytrzyma, że zbyt długo już to wszystko znosił, ale też że i ona powinna wreszcie odpuścić.Nie minęło dużo czasu aż wyszedł i zatrzasnął za sobą drzwi.
Jej matka zaś mocno uderzyła je dwukrotnie pięściami, po czym rozprostowała dłonie i osunęła się z wrzaskiem na ziemię.
CZYTASZ
Esencja łez
ФэнтезиŻyjąca w częściowej izolacji Iris, usiłuje rozwikłać tajemnice własnego pochodzenia. Wszystko staje się bardziej zawikłane, kiedy na sklepowych półkach w mieście, w którym mieszka, za sprawą nieznanych sprawców pojawiają się butelki z wyglądającą zu...