Rozdział VIII

58 4 0
                                    

Iris jak tylko się ocknęła przeszył ogromny ból głowy. Leżała na twardym materacu, przed nią stały dwa kufry, obok nich do ściany przytwierdzona była drabinka, prowadziła do otwieranego za pomocą pokrętła włazu.

Przetarła oczy i podniosła się na nogi, przy czym prawie uderzyła się w głowę o sufit.
Miała ochotę jeszcze chwilę poleżeć, by do siebie dojść, ale musiała się jak najszybciej wydostać.

Zbliżyła się do kufrów i chwyciła za klapę pierwszego z nich, nie udało jej się jej podnieść, tego drugiego również.

Stanęła tuż pod włazem, wyciągnęła ręce do góry, przekręciła pokrętło, z kolei potem przesunęła klapę.

Następnie chwyciła się jednego ze szczebli i za jego pomocą wdrapała się na górę, do sporego, w całości pustego garażu. Na jego końcu, na środku ściany mieściły się wysokie, podwójne drzwi garażowe, na górze ich prawej części znajdowało się okienko.

Podeszła do nich i spojrzała przez szybę, jej oczom ukazała się przecinająca ogród droga o średniej długości, na jej końcu usytuowana była otwarta brama wraz ze zjazdem na ulicę, przez którą właśnie wchodziła dwójka ubranych w czarne, garniturowe spodnie i skórzane kurtki, uzbrojonych w karabiny mężczyzn.

Szybkim krokiem zmierzali ku niej, wobec tego nie mogła ulec panice, musiała czym prędzej wymyślić jak się uratować.

Bez zwlekania zasunęła płytę z powrotem na miejsce, po czym czmychnęła do ściany przy drzwiach i mocno przypadła do niej bokiem, zwrócona ku nim.

Lada moment podwoje lekko otworzyły się do wewnątrz i wysunęła się zza nich lufa. Niezwłocznie chwyciła dłonią za jej spód i wyskoczyła na wprost napastnika z całej siły uderzając go nią w czoło, jednocześnie jej nie puszczając, ten zachwiał się, zaś jego stojący za nim towarzysz, raptownie wymierzył w nią ze swojego karabinu.

Zasłoniła się więc tym, którego właśnie łupnęła, ten pociągnął za swoją broń, by ją jej wyrwać a ona chwyciła za jej rękojeść i jeszcze raz walnęła go w czoło lufą, przy czym wyszarpała mu całą strzelbę.

Wściekły rzucił się na nią z wyciągniętymi rękami, jednocześnie uniemożliwiając strzał temu drugiemu. Dziewczyna w tej samej chwili cofnęła się, przerzuciła karabin na drugą stronę, wymierzyła w jego brzuch i nacisnęła spust. Pocisk nasenny wystrzelił dokładnie tam gdzie wycelowała, mężczyzna zachwiał się, a kiedy upadał, kolejny nabój, wystrzelony przez drugiego przeciwnika, również usypiający, poszybował ku niej. Porywczo wzięła zamach swoją nowo dobytą strzelbą a ten odbił się od jej korpusu, uderzył w drzwi i opadł na ziemię.
Nim zdążył ponownie w nią strzelić, z jej broni wydostał się kolejny pocisk, trafił w jego ramię strącając go z nóg na ziemię, by momentalnie zapadł w sen tak jak i jego kolega.

Nie zostawiając swojego uzbrojenia, przedarła się przez nich i rzuciła do biegu w kierunku bramy.
Jak tylko do niej dobiegła, schowała się za murem i wyjrzyała na ulicę.
Kilka metrów dalej, na chodniku stał wóz z przyciemnionymi szybami, nie mogła więc rozpoznać czy ktoś w nim przebywał.

Ustawiła karabin w pionie oparty o ścianę tuż u jej końca i się zza niej wychyliła.
Wnet drzwi kierowcy otwarły się i z pojazdu wyszedł kolejny, uzbrojony i ubrany identycznie jak tamci zamachowiec.

- Hejka! - krzyknęła, po czym na powrót weszła za ścianę, dobyła broń i klęknęła na jednym kolanie.

Po chwili, mężczyzna wychylił się w jej stronę bez żadnej ostrożności. Najwyraźniej niczego się nie spodziewał. Iris wykorzystując jego nierozwagę wystrzeliła mu pocisk w nogę doprowadzając do jego upadku.

Esencja łezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz