Iris nie mogła zdobyć się na odwagę, by do niej podbiec.
Miała ochotę wybuchnąć płaczem, ale ze wszelkich sił starała się siebie kontrolować.Niespodziewanie mama stanęła przy drzwiach.
- Iris ty cała drżysz, lepiej przyniosę ci coś na uspokojenie - stwierdziła, po czym odeszła.
Dziewczynka rzeczywiście cała się trzęsła, zwłaszcza jej wargi.
Czekała aż jej mama weszła na górę, jak tylko usłyszała otwierane a następnie zatrzaskiwane drzwi wstała i podeszła chwiejnym krokiem do wyjścia z domu.
Ostrożnie uchyliła drzwi i przyjrzała się ulicy, kilka metrów dalej, przy oznaczonej znakiem z liczbą trzydzieści sześć latarni, stała grupa ludzi w różnym wieku.Ostrożnie wyszła za drzwi i zamknęła je tak, by zrobić przy tym jak najmniej hałasu.
Wtem usłyszała jakiś turkot.
Obejrzała się a zza lewego zakrętu wyjechał autobus.
Podjechał do grupy ludzi, jego drzwi się otworzyły, ci zaczęli do niego wsiadać.
Iris pospiesznie ruszyła ku nim i sama również weszła do środka.W jego wnętrzu znajdowało się mnóstwo osób, ale udało jej się znaleźć miejsce, pojazd ruszył jak tylko je zajęła.
Przejechała sporą ilość przystanków, na każdym z nich ktoś wsiadał i wysiadał.
Mimo iż pasażerowie ciągle się zmieniali, nie miała odwagi, by przyjrzeć się któremuś z nich.
Nigdy wcześniej nie widziała tylu nowych twarzy, tylu nieznanych ludzi, było to bardzo intrygujące przeżycie.
Jednak najwięcej czasu poświęciła na wyglądanie przez okno, przy którym siedziała.Ku jej zdziwieniu, każda ulica była niemalże taka sama jak inne.
Już wcześniej słyszała od rodziców, że miasto wyglądało jak jeden wielki labirynt, ale nie spodziewała się, że nie uda jej się znaleźć żadnych różniących je detali, po za trudnymi do zapamiętania numerami.Nie zwracała na nie uwagi, nie obchodziło jej dokąd podążał pojazd, chciała tylko znaleźć się jak najdalej od domu, wreszcie zostać samą ze sobą i zobaczyć coś nowego.
Najbardziej poruszył ją widok znacznie różniącego się od innych budynku szkoły i zmierzających do niej dzieci.
Wtedy zdała sobie sprawę, że wcale nie chciała być sama, pragnęła tylko mieć kogoś po za rodzicami, otaczać się innymi ludźmi.Zrobiło jej się smutno, ale musiała wstrzymać łzy.
Zamknęła oczy i chcąc się uspokoić oddała się rozmyślaniu na inny temat.
Kiedy je otworzyła, zorientowała się że zupełnie się w tym zatraciła, nie pamiętała już wtedy o czym konkretnie myślała.Rozejrzała się po autobusie, była całkiem sama, prócz znajdującego się w zamkniętej kabinie kierowcy, którego nawet nie widziała i siedzącego na drugim końcu autobusu, ubranego w czarny mundur mężczyzny.
Zlękniona zaczęła wyglądać przez okna, po jednej stronie znajdował się gęsto porośnięty las, a po drugiej przepaść, nie widziała co znajdowało się za nią.
Powtórnie zamknęła oczy, znowu musiała się uspokoić.Nieoczekiwanie pojazd zatrzymał się i jednocześnie otworzyły się drzwi.
Natychmiast wstała i go opuściła.
Jej oczom ukazał się słup z napisem: ostatni przystanek, a za nim długie, szerokie, spiralne schody, wzniesione nad rzeką i prowadzące do znajdującej się daleko na brzegu wioski, którą z jednej strony osłaniała ściana skarpy, natomiast z drugiej las.Na wprost autobusu znajdował się gęsto porośnięty las, nie prześwitywał przez niego ani jeden promień słońca, zaś za nim biegła droga, tak długa, że nie widać było jej końca.

CZYTASZ
Esencja łez
FantasiŻyjąca w częściowej izolacji Iris, usiłuje rozwikłać tajemnice własnego pochodzenia. Wszystko staje się bardziej zawikłane, kiedy na sklepowych półkach w mieście, w którym mieszka, za sprawą nieznanych sprawców pojawiają się butelki z wyglądającą zu...