Iris spoglądała przez szybę jak statek lądował na dachu szerokiego jednopiętrowego domu. Za nim znajdował się przytwierdzony do niego, długi, wąski budynek, w formie przedsionka, prowadzący do innego, jednopiętrowego, ogrodzonego wysokim płotem pod napięciem mniejszego budynku. Cały teren był zewsząd otoczony gęstym, rozciągającym się po horyzont lasem.
Jak tylko wyszli, spostrzegła właz na z boku dachu. Natychmiast do niego ruszyli, a jej matka go przesunęła.Pod nim znajdowały się prowadzące w dół schody. Następnie minęli długi korytarz, dalej przytulny salon tam, się rozdzielili i ze swoją matką skręcili do innego, jeszcze dłuższego korytarza.
Na jego końcu, znajdowały się żelazne drzwi z niewielkim, zasłoniętym po wewnętrznej stronie roletą oknem. Zatrzymały się przed nimi.- Pragnę cię tylko chronić, przed chcącymi zniszczyć cię lub zabić ludźmi - wyznała Jane.
- Mamo...
- Tylko tutaj będziesz bezpieczna, tu nikt cię nie znajdzie. Ten las to rezerwat chroniony przez władze. Może za jakiś czas będziesz mogła wychodzić, jeśli sytuacja się uspokoi.
- Ja, wychodzić?
- Tak, ale na razie, bardzo cię proszę...
- W porządku.
Po chwili, kobieta otworzyła drzwi, za nimi znajdował się pokój o bardzo wysoko położonym suficie z prostokątnym świetlikiem, pod którym ustawiono drewniany, okrągły stolik z dosuniętymi dwoma krzesłami.
Obok niego szafa garderobiana, a na wprost jednoosobowe, zakryte białym, puszystym, futrzanym kocem łóżko, z pustą, niczym niezagospodarowaną przestrzenią na środku. Obok drzwi stała wysoka lampa, a obok niej komoda, na której leżał talerz z jej lekami i szklanka z wodą. Ściany były białe, a podłoga składała się z brązowych paneli.Jak tylko weszły, jej mama wskazała na leki.
- Potrafię to kontrolować.
- A zburzona kopuła?
- Miałam nie płakać w takiej chwili? Po za tym nikomu nic się nie stało.
- Wiesz teraz kim jest Teresa, ona ma wpływy, jeśli nie będzie nam przychylna...
Iris porywczo podeszła do komody i wzięła leki.
- Dziękuję - powiedziała Jane, po czym wyszła.
Chwilę potem, usłyszała dźwięk zamykanych drzwi na klucz. Wypluła tabletki na rękę. Podbiegła do nich i chwyciła za klamkę, rzeczywiście były zamknięte.
Co z tego, że jej życie zostało ocalone od śmierci, skoro trafiła w gorszą niewolę od poprzedniej? Nie zda się na ich łaskę, ucieknie i rozpocznie nowe życie. Musiała tylko wymyślić jak to zrobić.
Gdyby poustawiała meble pod świetlikiem, nie wyglądały one jednak zbyt stabilnie i jej ,,schody " mogłyby runąć. Z resztą nie wiedziała jak go potem otworzyć, a gdyby udało jej się go zbić, szkło mogłoby ją okaleczyć. A może było kuloodporne?
Może gdyby się postarała zrobiłaby dziurę tylko za szafą? Czy te ściany były odporne na jej łzy? Jednak sprawa z płotem pod wysokim napięciem mogła się dobrze nie skończyć. W dodatku, pewnie roiło się tam od kamer.
Musiała uciec tak, by być już daleko, nim by się zorientowali, że zniknęła.***
Archer po powrocie na planetę, z której przybył, od razu udał się do sali tronowej swojego ojca.
- Co tu robisz? - spytał król.
- On się nie zgodził - odpowiedział mu.
CZYTASZ
Esencja łez
FantasyŻyjąca w częściowej izolacji Iris, usiłuje rozwikłać tajemnice własnego pochodzenia. Wszystko staje się bardziej zawikłane, kiedy na sklepowych półkach w mieście, w którym mieszka, za sprawą nieznanych sprawców pojawiają się butelki z wyglądającą zu...