Iris miała ochotę paść na podłogę jak tylko wbiegła do głównego holu w siedzibie korporacji.
Przebiegła jak szalona wiele kilometrów od opuszczonego wieżowca z dwoma spluwami w tylnych kieszeniach spodni.
Miała wypracowaną kondycję, dzięki treningom na bieżni, ale tak długiego dystansu jeszcze nigdy nie pokonała.
Była z siebie dumna, udało jej się dotrzeć do celu mimo iż wiele błądziła, zwłaszcza że było ciemno.
Cieszyła się też, że udało jej się wyjść cało z poprzednich sytuacji.Zwróciła się w stronę stanowiska sekretarki, by prosić ją o wodę, jednak akurat jej nie było.
Podeszła do schodów i jak tylko spojrzała na pierwszy stopień zrobiło jej się nie dobrze na myśl o wspinaczce, a windą można było wjeżdżać dopiero od dziesiątego piętra.
Nagle jej nogi przeszył ogromny, promieniujący ból, najwyraźniej adrenalina zaczęła spadać.
Przytrzymując się stopni schodów osunęła się na ziemię.Wtem dostrzegła schodzącego z nich Jacksona, ten jak tylko ją zauważył zbiegł na dół i mocno ją objął.
Zaczęła mrużyć oczy a jej głowa samoistnie przechyliła się do tyłu, nie pamiętała kiedy ostatnio czuła się tak fatalnie wykończona.
Chłopak przez chwilę coś do niej mówił, lecz ona zupełnie nic z tego nie zrozumiała, momentalnie zapadła w sen.
***
Teresa zabrała ze sobą do zejścia do podziemi ósemkę uzbrojonych ludzi.
Jak tylko dotarli na koniec schodów, ich oczom ukazał się leżący na ziemi z zakrwawioną nogą David.- Znaleźliście tą istotę? - wycharczał jak tylko do niego podbiegli.
- Nie, ale znajdziemy - odparła Teresa.
- Zobacz jak mnie załatwiła.
- Nie doszłoby do tego gdybyś posłusznie zgrywał kochającego tatusia.
- Teresa...
- Jest z tobą gorzej niż z tamtymi trzema. Może już wiesz kto ją tego wszystkiego nauczył?
- Nie, ale i tak jest silniejsza niż kiedyś.
- Trzeba było ją zamknąć w klatce już na samym początku, gdyby nie Jane...
- Nie obwiniaj mojej żony!
- Nie drzyj się!
- I tak nie ma tu nikogo poza nami.
- No właśnie, masz szczęście, że to było ostatnie metro, gdyby ktoś cię zobaczył...
- Nieważne, zabierzcie mnie stąd i idźcie jej szukać.
Teresa wyznaczyła parę, która miała mu pomóc, wciąż myśląc co z nim zrobi. Powinna i jego zamknąć w jakiejś klatce, zagrażał ich planowi. Gdyby polegli, na pewno wydałby ich wszystkich, by ochronić samego siebie.
***
Archer siedział na środku wysokich schodów prowadzących do drzwi frontowych jego, jak uważał tymczasowego pałacu.
Co chwila spoglądał to na znajdującą się przed nim, niknącą za lasem drogę, to na zegarek na swojej ręce.Zbliżała się północ a jego ukochanej Grace nadal nie było, zaczął się martwić, gdyż powinna była już dawno przyjechać.
Jeśli jego ojciec dowiedział się o ich związku na pewno zrobił jej coś złego, a raczej ją zabił.
Jednak wtedy na pewno już by do niego przyjechał by i on poniósł karę, taką samą jak ona.
![](https://img.wattpad.com/cover/208441810-288-k911565.jpg)
CZYTASZ
Esencja łez
FantasyŻyjąca w częściowej izolacji Iris, usiłuje rozwikłać tajemnice własnego pochodzenia. Wszystko staje się bardziej zawikłane, kiedy na sklepowych półkach w mieście, w którym mieszka, za sprawą nieznanych sprawców pojawiają się butelki z wyglądającą zu...