Rozdział 6

975 66 8
                                    

- Zapomniałaś śniadania do szkoły. I teraz wiem dlaczego Suko. Po lekcjach widzę cię w domu - zarządził wpychając pudełko śniadaniowe jej do rąk. Udai wyszedł z sali gimnastycznej. Tsuki szybko ruszyła za nim pozostawiając chłopaków samych i całkowicie zdezorientowanych.

- Udai, czekaj to nie tak jak myślisz! Między nami nic nie ma i nie było. - broniła się łapiąc brata za ramię. Ten jednak odepchnął ją i uderzył otwartą dłonią w prawy policzek.

- Ej! Co ty robisz?! - nagle przy nich znalazł się znacznie starszy farbowany blondyn.

- Nie twoja sprawa Ukai. W ogóle co tu robisz Keishin? - wysyczał Udai patrząc w oczy trenera. Tym razem to Tenma był od niego wyższy. W końcu od czasów liceum urósł do metra dziewięćdziesięciu.

- Nie wiem o czym mówisz. Jestem trenerem męskiej drużyny siatkarskiej już od roku. To ja powinienem się spytać, co tu robisz Udai? Z tego co pamiętam to wyrzucili cię ze szkoły za naszą ostatnią bójkę. - oznajmił blondyn stając między rodzeństwem. - Jeśli dobrze pamiętam, masz zakaz zbliżania się do Tsuki tak więc zjeżdżaj. Jeśli jeszcze raz zobaczę cię w szkole to zadzwonię na policję.

- Nie ma sprawy, Keishin. Ale ty Suko... Nie przychodź już do domu. Nie ma tam dla ciebie miejsca. - oznajmił i odszedł. Ukai odwrócił się przodem do dziewczyny.

- Tsuki jesteś cała? Co się stało? Po co przyszedł? - położył dłonie na jej ramiona i spojrzał głęboko w oczy. Na jej twarzy pojawił się fałszywy uśmiech, który bardziej przypominał grymas łączący smutek i strach.

- Nic mi nie jest Keishin-senpai. Dam sobie radę. - mówiła z trudem powstrzymując się od łez.

- Powiesz mi po co przyszedł? - spytał na spokojnie, a dziewczyna jedynie przytaknęła idąc w stronę szkoły, by później pójść do pokoju nauczycielskiego. - A więc?

- To prawda, że Udai dalej powinien trzymać się ode mnie z daleka, ale z powodu śmierci rodziców sąd zniósł ten zakaz, aby mógł się mną zajmować do póki nie będę pełnoletnia. - przyznała, gdy zajęła miejsce na jednym z krzeseł w pokoju nauczycielskim.

- Jak długo rodzice nie żyją? - spytał na spokojnie, lecz doskonale wiedział, że dziewczyna nie pokaże swoich słabości i sztucznie będzie się uśmiechać.

- Od ponad miesiąca. Po pogrzebie rozpoczął się proces, w którym miałam trafić pod czyjąś opiekę do mojej osiemnastki. Gdy nagle pojawił się Udai i oznajmił, że się mną zajmie. Oczywiście sędzia z początku się na to nie zgadzał. Po dwóch tygodniach jednak zniósł zakaz zbliżania i dał nam okres próbny. Prócz niego nie mam nikogo z rodziny, kto mógłby się mną zająć. - oznajmiła zaciskając dłonie w pięści i odwracając wzrok.

- W takim razie pomogę ci ze znalezieniem dla ciebie kogoś tutaj. Mogę ci też załatwić pół etatu u nas w sklepie gdybyś chciała. - oznajmił odpalając papierosa, zaciągając się nim, a następnie stukając o popielniczkę stojącą na jednym ze stolików.

- Na prawdę byłabym wdzięczna Senpai. - przyznała uśmiechając się.

- A teraz gadaj, co robiłaś u moich chłopaków? - spytał zaciekawiony, przyglądając się dziewczynie.

- Jeszcze w zeszłym roku szkolnym w Nekomie miałam zostać menadżerem męskiej drużyny siatkarskiej. Ale z powodu, że musiałam przeprowadzić się z powrotem do Miyagi trafiłam do Karasuno. Rozmawiałam już z Hitoka-chan i chyba zostanę drugim menadżerem. - przyznała uśmiechając się szeroko. - A przed chwilą mieli pobudkę z węża ogrodowego. Nekoma już się do tego przyzwyczaiła, ale Kruki... Noya gonił mnie aż do sali gimnastycznej, gdzie poślizgnął się na parkiecie. Potem przyszli jacyś starsi koledzy Nishinoyi i Udai... Resztę już znasz Senpai.

- Dobra, a teraz chodź. Wracamy do naszych sportowców. - zgasił swojego papierosa i wyszli z pokoju nauczycielskiego, kierując się do pokoju klubowego.

✓ Przezwyciężyć Przeszłość ~ Haikyuu || Noya x OC [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz