I

1K 33 12
                                    

Cornelia wpatrywała się w kopertę. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nawet nie zwracała uwagi na harmider dookoła. Choć wiedziała, że wszyscy mówią o niej. Jak to w ogóle możliwe? Delikatnie dotknęła palcem to co zostało po przełamanej pieczęci z literą H.

-Halo Cora! Żyjesz jeszcze?- wybudzona z rozmyślań kasztanowłosa spojrzała na koleżankę.

-Przepraszam Amelia, nie słuchałam... O co pytałaś?

-Do której klasy dostałaś list?

-Serio? Mówiła już z trzy razy, że do drugiej!

-Och, uspokój się Laura, nie usłyszałam po prostu. A ty gdzie idziesz?- ostatnie zdanie było skierowane do Cory, która stała już przy drzwiach sypialni.

-Muszę przemyśleć parę spraw...

-Tylko się nie spóźnij na kolację, bo cię zaciukam- krzyknęła za nią Laura, a dziewczyna tylko przewróciła oczami. Oczywiście. Jej przyjaciółka zawsze musiała uraczyć ją jakąś groźbą karalną.

Przeszła przez niewielki pokój, który służył za przedpokój, salon i korytarz do pięciu sypialni. Nie można też zapomnieć o małym aneksie kuchennym znajdującym się w kącie, którego przez ostatni rok używała wyjątkowo często. Wyszła z domku wprost naprzeciw kilku kolejnych. Szkoła zamiast znajdować w jakimś efektownym zamku pośród gór, była zbiorem pomniejszych budynków rozłożonych pośród wyciętego z drzew terenu w samym sercu Puszczy Augustowskiej. Uczniowie często, zwłaszcza zimą, narzekali na przymus wychodzenia na zewnątrz, by dostać się do klas, czy na stołówkę.

Dziewczyna po chwili zastanowienia ruszyła w stronę lasu. Zawsze najlepiej myślało jej się w otoczeniu natury. W parę minut doszła do swojego ulubionego miejsca. Była to niewielka polanka wśród drzew, przez którą przepływał strumyk.

Usiadła pod dość sporym dębem i wyciągnęła swój list, by kolejny raz go przeczytać. Jednak zrobienie tego wcale jej w niczym nie pomogło.

Tak, to zdecydowanie był list z Hogwartu, który zapraszał ją na drugi rok nauki w szkole Czarodziejstwa i Magii w Anglii. Problem był taki, że pierwszego roku wcale tam nie spędziła. Cały rok uczyła się tu, w Ryngródzie.

I to właśnie z tego powodu, że w zeszłe wakacje nie dostała listu z Hogwartu, a jej uparta ciotka uznała, że absolutnie nie jest charłakiem i wysłała ją razem ze swoją własną córką, Amelią, do szkoły w Polsce.

A teraz, gdy w końcu wszystko się ułożyło, dziewczyna przyzwyczaiła się, w miarę nauczyła języka i znalazła przyjaciółkę, Hogwart znów postanowił wywrócić jej życie do góry nogami. Nie była pewna, czy chciała tam jechać... Niby o tym marzyła od dzieciństwa, ale bała się.

Poza tym, z opowieści rodziców wynikało, że w Hogwarcie nie można spędzać wolnych godzin szwędając się po lesie, piec ciasta (powodując czasami przy okazji małe pożary w domkach), czy robić zawody, kto szybciej wespnie się na dach pawilonu jadalnego. W Ryngródzie można było. A ona to kochała.

Cora cicho westchnęła patrząc na zaczynające zachodzić słońce. Musi już wracać, albo Laura urwie jej głowę. Podniosła się i ruszyła dobrze jej już znanym skrótem, prowadzącym prosto pod jadalnię - średniej wielkości, wyłożony drewnem, zarówno od środka, jak i na zewnątrz budynek.

W środku było już parę osób. Na wakacje w szkole nigdy nie zostawało dużo uczniów. Tylko kilka sierot, czy osób, którymi rodzice nie mogli się opiekować, nawet przez tylko dwa miesiące w roku. Albo takie osoby jak Laura, które do domu po prostu nie chciały wracać.

Dziewczyna właśnie machała poganiająco do Angielki stojącej w progu, by dosiadła się do jej stolika.

-Razem z Amelką wymyśliłyśmy teorię spiskową, czemu nie dostałaś listu z Hogwartu w zeszłym roku- powiedziała konspiracyjnym szeptem blondynka, gdy kasztanowłosa w końcu usiadła obok niej.

-Więc jak ona brzmi?

-Nadali go Pocztą Polską.

-Genialna teoria- parsknęła śmiechem dziewczyna.

-Zostajesz do końca tygodnia, czy przez ten list wcześniej wracasz do domu?- spytał siedzący przy tym samym stoliku Miłosz.

-Cebula powiedział, że poinformował moich rodziców, a oni postanowili odebrać mnie już jutro- "Cebulą" nazywano nauczyciela eliksirów, który sprawował funkcję opiekuna rocznika Cornelii.

-Szkoda... Amelia wyjeżdża w sobotę, a moja tolerancja na Miłosza ciągle się zmniejsza.

-Ej!

-Nie moja wina. Jeśli chcesz bym cię traktowała jak człowieka, to może się tak zachowuj no i przestań mnie podrywać.

-Zabolało, ale jestem gotów cierpieć. Kiedyś i tak ulegniesz.

-I ty się jeszcze dziwisz, że cię nie chce?

-Jeszcze jest twoja siostra, zostaje na całe wakacje co nie?- wtrąciła Cora, by zmienić temat i zapobiec wiszącej w powietrzu sprzeczce.

-Dobrze wiesz, że Kaśka ma teraz tylko 2 rzeczy w głowie. Quidditch i OWUTemy. Ja nie wiem kto normalny zaczyna uczyć się do egzaminów w wakacje- westchnęła dziewczyna bawiąc się ostatnim leżącym na talerzu pierogiem.

_______________

/728 słów/

Ave

Od dawna planowałam napisać to opowiadanie i mam do niego bardzo dużo motywacji, więc trzymajcie kciuki! Mam nadzieję, że się wam spodoba.

Bayo, ja

Golden Kwartet | HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz