Większość uczniów bardzo lubiła lekcje Obrony przed Czarną Magią. Pierwszy raz od trzech lat mieli porządnego nauczyciela. Profesor Lupin często prowadził zajęcia praktyczne. Tego dnia zabrał ich do pokoju nauczycielskiego. Całą klasą stanęli przed wielką szafą, która nagle się zatrzęsła. Część osób cofnęła się o parę kroków.
-Nie ma się czym niepokoić- zapewnił mężczyzna.- W środku jest upiór.
-Chyba właśnie to jest niepokojące- mruknęła cicho Hanna do stojących obok koleżanek.
-To bogin, lubi ciemne, ciasne przestrzenie- zaczął wyjaśniać profesor.- Szafy, miejsca pod łóżkami, szafki pod zlewami. Ten przeprowadził się tu wczoraj, a ja poprosiłem dyrektora, aby zostawiono go w spokoju, żebym mógł go wykorzystać w trakcie lekcji praktycznej z trzecią klasą. Postawmy więc sobie pierwsze pytanie: czym jest bogin?
Hermiona stojąca obok Cory, od razu podniosła rękę.
-Bogin to widmo, przybierające postać, którą w danej chwili uważa za najbardziej przerażającą dla otoczenia.
-Doskonale. Bogin siedzący sobie gdzieś w ciemnościach nie ma żadnej widzialnej postaci. Nikt nie wie jak wygląda kiedy jest sam, ale kiedy wychodzi, zmienia się w coś czego się boimy. A to oznacza, że obecnie mamy nad nim dużą przewagę. Domyślasz się dlaczego, Harry?
-Bo jest nas więcej i nie będzie wiedział na kim się skupić?- zaryzykował Harry.
-Dokładnie. Zaklęcie pokonujące bogina jest proste, ale wymaga dużo wyobraźni- kontynuował nauczyciel.- Tym co naprawdę wykańcza bogina jest śmiech. Wystarczy tylko wyobrazić sobie kształt, który uważacie za zabawny. Przećwiczmy zaklęcie bez różdżek. Powtórzcie za mną. Ridiculous.
-Ridiculous.
-Dobrze. Teraz przejdźmy do części praktycznej. Chciałbyś mi poasystować, Neville?
Gryfon podszedł do profesora z miną, jakby kroczył na ścięcie. Jak się okazało, boginem Nevilla był Snape, co rozśmieszyło parę osób, ale nikogo naprawdę nie zdziwiło. Chłopak zamienił czarne szaty mężczyzny na strój swojej babci, który sam w sobie był dość specyficzny, a na nauczycielu Eliksirów wyglądał komicznie. Później uczniowie ustawili się w rzędzie i każdy po kolei zwalczał swojego bogina. Cora zastanawiała się czego się tak naprawdę boi. Szczurów? Rzeczywiście ją przerażały, ale Ron miał rację, to były przecież tylko nieszkodliwe gryzonie. Z drugiej strony, gdy w zeszłym roku wchodziła z chłopakami do Komnaty Tajemnic, bardziej przerażała ją myśl o szczurach, niż o czającym się gdzieś w pobliżu bazyliszku. A co jeśli w głębi duszy boi się czegoś o wiele bardziej i właśnie to jej się pokaże? A jeśli…
Nie miała czasu dokończyć myśli, ponieważ Dean odwrócił się w jej stronę i krzyknął:-Teraz twoja kolej!
Widmo zaczęło zmieniać swój kształt, aż po podłodzę wił się i rzucał na wszystkie strony, wielki szczur. Puchonka nie wiedziała co robić. Przypomniały jej się te zabawki, które podczas wakacji widziała w mugolskim sklepie...
-Ridiculous!- szczur zamienił się w kolejkę elektryczną, która wesoło zaczęła jeździć po klasie.
Pałeczka była przekazywana kolejnym osobom, aż w końcu wróciła do Nevilla, który w chwili natchnienia oprócz babcinych ubrań dodał Snapowi jeszcze kapelusz z przyczepionym wielkim jastrzębiem, a włosy profesora zamieniły się w ładnie ułożone loczki. To spowodowało spazmatyczny wybuch śmiechu wszystkich uczniów, a bogina zaczęło coś rozsadzać od środka, aż rozdarł się na kawałki.
-Czyli mamy dzisiaj całe popołudnie wolne- stwierdziła Emily, wychodząc z klasy Obrony po skończonej lekcji.- Co robimy?
-Kto ma, ten ma. Ja muszę odrobić pracę domową ze Starożytnych Run- westchnęła Susan.
-A ty Cora? Dziś znowu będziesz ganiać po szkole z Gryfonami?
-Tak właściwie, to chciałam iść do kuchni. Poszłabyś ze mną?
-Jasne, czemu nie.
***
Pokój Wspólny Hufflepuffu, jak co wieczór, był pełen w szwach od uczniów. Przy stolikach zebrała się grupka osób, odrabiając lekcje. W fotelach i sofach, a nawet na podłodze siedziała reszta Puchonów, czytając lub rozmawiając ze sobą. Na dywanie przy kominku grupa piątoklasistów grała w karty przy blasku ognia.
Nagle do środka wkroczyły dwie dziewczyny, trzymając duży kosz.-Heeej, jedzenie przyszło, kto chce spróbować?- zawołała brunetka.
Reakcja była natychmiastowa. Paru odrabiających prace domowe pierwszorocznych zwolniło miejsce na jednym ze stolików. Gdy tylko Cora postawiła na nim kosz, dookoła zebrała się grupka zgłodniałych osób. Emily otworzyła wieko pojemnika, odsłaniając sterty ciastek i babeczek. Tłumek, który powiększał się wokół kosza zaczął wyciągać swoje dłonie po smakołyki.
-Niebo w gębie- powiedział jeden z czwartoklasistów, delektując się czekoladowym ciasteczkiem.- Ale co właściwie was wzięło, żeby przynieść aż tyle? Nie, żebym narzekał.
-Tak właściwie, to my same wszystko upiekłyśmy. Najpierw miałyśmy wziąć dla siebie tylko część, a resztę zostawić skrzatom, ale wyszło tego więcej niż przewidywałyśmy, więc postanowiłyśmy podzielić się nimi ze wszystkimi- przyznała się Cora.
-Dokładniej, to wszystko zrobiła Cora, ja głównie starałam się niczego nie zrzucić i nie zepsuć- dodała szybko Emily.
Większość osób popatrzyło z podziwem na Corę. Trzecioklasistka lekko się zarumieniła. Sporo Puchonów uczyło się gotowania w kuchni, to nikogo nie dziwiło. Zdziwiła ich ilość ciastek i to jak pyszne były, a wszystko upieczone przez jedną osobę. Ze wszystkich stron zaczęły spadać komplementy na temat wypieków, a Cora jeszcze mocniej się zarumieniła. Nie rozumiała co takiego wielkiego niby zrobiła. Przecież to były tylko ciastka, nie zasługiwały takich pochwał.
-Bardzo dobre- stwierdził Cedrik, który właśnie zjadł swoją babeczkę- Kiedy jeszcze wygramy mecz z Gryffindorem, będziesz mogła zostać oficjalnym bohaterem Hufflepuffu.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
-Do meczu jest jeszcze ponad miesiąc. Przystopuj trochę albo staniesz się równie zwariowany na punkcie quidditcha co Wood.
-Nie chciałbym stać się kopią Olivera, ale nadal to będzie dla mnie bardzo ważny mecz i jest tylko jeden sposób, by mnie przekupić, żebym przestał o tym gadać- po tych słowach piątoklasista porwał z kosza ostatnie leżące na dnie ciastka.
/888 słów/
CZYTASZ
Golden Kwartet | Hogwart
FanfictionNa pewno nie można powiedzieć, że pierwszy rok nauki Cornelii w Hogwarcie był normalny... Bo wcale nie odbył się w Hogwarcie. Dziewczyna w wieku 11 lat nie dostała swojego listu, a ciotka, która nie wierzyła, że jej siostrzenica jest charłakiem zaci...