XXVI

173 8 0
                                    

W zeszłym roku wielkie gady, w tym niebezpieczni mordercy, dementorzy i bijące drzewa. W porównaniu z tym, w Ryngródzie straszne nudy. Ja też chce się przenieść do Hogwartu! Załatw mi jakąś przepustkę, mogłabym udawać twoją kuzynkę z Ameryki.
Pozdrowionka od Miłosza, nadal nie zdążyłam go zamordować,
Laura

Cora westchnęła kończąc czytać list od przyjaciółki. Laura chyba nie do końca rozumiała, że na co dzień życie w Hogwarcie było równie nudne co w Ryngródzie, tylko czasami działo się coś przerażającego, co wcale nie było tak ekscytujące jak mogło się wydawać. Zresztą Puchonka szczerze wątpiła, aby ktokolwiek uznał akcent dziewczyny za amerykański. Dziewczyna schowała kartkę do torby i skończyła swojego tosta. Minął tydzień od meczu, a Harry nadal nie wyszedł ze Skrzydła Szpitalnego. Zamierzała go odwiedzić, ale najpierw chciała w końcu zapytać Hermionę o jedną rzecz, która od dłuższego czasu ją dziwiła. Dostrzegła Gryfonkę wychodzącą z Wielkiej Sali, więc do niej podbiegła.

-Hej, możemy pogadać?

-Jasne, co chciałaś?

-W jakimś bardziej prywatnym miejscu-odparła Cora, patrząc na zatłoczony korytarz. Poszły do damskiej łazienki, która akurat była pusta.

-No to co to za sprawa?- spytała Hermiona opierając się o umywalkę.

-Chodzi mi o twój plan lekcji.

-Och, no tak. Już parę razy przerabiałam to z chłopakami. Wiem, że jest trochę napięty i może mam sporo pracy, ale daje radę i to jest naprawdę do wykonania.

-Właśnie nie jest. Długo zastanawiałam się jak możesz chodzić ze mną na Numerologię i w tym samym czasie być z Harrym i Ronem na Wróżbiarstwie. Rozmawiałam z innymi osobami i wyszło mi na to, że chodzisz na parę lekcji jednocześnie.

-Naprawdę, daj spokój, Cora. Czy ty słyszysz jak to absurdalnie brzmi?

-Dlatego tego nie rozumiem. Powiedz mi jakie nadprzyrodzone zdolności posiadasz, że jesteś zawsze obecna? Przysięgam, nikomu nie powiem, chłopaków łatwo spławić, innych nawet nie do końca to obchodzi, ale mi powiedz, proszę.

Hermiona stała zamyślona, aż w końcu westchnęła.

-Dobrze, powiem, ale przysięgnij, że nikomu tego nie zdradzisz, kompletnie nikomu.

Cora z zapałem pokiwała głową. Gryfonka wyjęła wisiorek spod bluzki i pokazała go przyjaciółce.

-Wiesz co to jest?

Puchonka przyglądała się zawieszce. Była zbudowana z wielu dziwnie ułożonych obręczy, a pośrodku znajdował się okrąg przypominający cyferblat zegarka.

-Czekaj, mi się wydaje, czy to naprawdę…

-Zmieniacz czasu.

-Jak, w jaki sposób go dostałaś?

-McGonagall go dla mnie zdobyła z ministerstwa.

Zapadła chwila ciszy.

-Aha- odparła wreszcie Cora.- W sensie, to fajnie, tylko to trochę dziwne, że urządzenie, które może zniszczyć świat, zmienić dosłownie wszystko, dostaje trzecioklasistka, aby mogła chodzi na więcej zajęć.

-Tak, właściwie to bardzo dziwne- zgodziła się dziewczyna.- Ale nikomu o tym nie powiesz prawda?

-Jasne, że nie, przecież przysięgłam i rozumiem, że nikt nie może się o tym dowiedzieć.

-No dobrze, to może chodźmy odwiedzić Harrego?

Obie uznały, że to dobry pomysł. Na pytanie Rona gdzie były, odpowiedziały, że gadały o pracy domowej z Zielarstwa, dzięki czemu chłopak od razu stracił zainteresowanie. Harry wyszedł ze Skrzydła Szpitalnego jeszcze tego samego dnia. Nadal był przygnębiony po przegranym meczu i stracie swojej miotły. Cora starała się go pocieszyć jak mogła. Nawet dała mu całą blachę kruchych ciastek. Później dowiedziała się, że Ron zjadł połowę z nich, używając argumentu "przecież nie mogą się zmarnować". Takie podejście zawsze miała Callie, gdy kradła jej jedzenie. Ostatnio Krukonka stała się bardzo irytująca. Pod koniec listopada Hufflepuff miał grać kolejny mecz, tym razem z Ravenclaw. Callie przy każdym spotkaniu wmawiała siostrze, że ta rozgrywka będzie porażką, a Ravenclaw ma wygraną w kieszeni. Najgorsze było to, że ostatecznie prawie się nie myliła.

Poszło im fatalnie. Krukoni byli o wiele szybsi i lepiej wyszkoleni. Mieli doskonałych pałkarzy, którzy ciągle przeszkadzali ścigającym w wykonaniu jakiegokolwiek ruchu. W dodatku Cora miała dziwne wrażenie, jakby Cedrik dawał fory Cho Chang, szukającej Ravenclaw. Pewnie tylko jej się wydawało, w końcu Cedrik chciał wygrać najbardziej z całej drużyny, a patrzenie się na nich przez tak długi czas na pewno nie było dobrym pomysłem. W ten sposób nie tylko straciła okazję do przechwycenia kafla, ale jeszcze stała się łatwym celem i dostała dwoma tłuczkami naraz. Jeden trafił ją w plecy, a drugi w nogę. Prawie spadła z miotły, w ostatniej chwili udało jej się przytrzymać dłońmi i wrócić do pionu. Noga bardzo ją bolała, po meczu okazało się, że złamała kość, jednak nie zeszła na dół. Z oczu monentalnie poleciały jej zły, ale chciała dokończyć mecz. Nie był tego warty, różnicy w punktach nie dało się już nadrobić, a chwilę później Cho Chang złapała znicz. Lee Jordan nazwał to "efektowną porażką po efektownym zwycięstwie".

Wtedy zmieniły się rolę i to Harry pocieszał Corę. Nie chodziło o mecz, Hufflepuff nigdy nie był najlepszą drużyną, wiedziała, że raczej nie mają szans na wygranie rozgrywek. Chodziło o ślizgonów z drugiej i trzeciej klasy, którzy uznali scenę, gdy Cora prawie spadła z miotły za najśmieszniejszą rzecz miesiąca. Starsi uczniowie się do tego nie dołączali, bo wiedzieli, że takie zachowanie jest żałosne, jednak nikt nie zamierzał przeszkadzać młodym, którzy gdy przechodzili obok Cory teatralnie udawali spadanie. Wcześniej to samo robili przy Harrym. Z tego powodu ktoś nazwał ich nawet parą spadochroniarzy. Dziewczyna tylko cieszyła się, że nikt z trybun nie mógł zobaczyć jej łez, bo wtedy już w ogóle nie miałaby życia w szkole. Na szczęście Draco widząc jak się tym wszystkim przejmuję postanowił użyć swojej wysokiej pozycji w Slytherinie i jej pomóc. Później mówił coś o tym jak Blaise uwielbia być klaunem klasowym, więc domyśliła się, że skierował uwagę ślizgonów na jakiś wygłup swojego przyjaciela, za co była mu bardzo wdzięczna.

Plotki w końcu ucichły, a życie Cory wróciło do swojego zwykłego spokojnego biegu, więc bardzo się ucieszyła, gdy pewnego grudniowego ranka zostało ogłoszone kolejne wyjście do Hogsmeade.

/934 słowa/

Golden Kwartet | HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz