VI

360 18 0
                                    

Czas płynął Corze dość spokojnie. Nie działo się nic wychodzącego poza normę normalności. Lockhart chyba zapomniał o jej nieszczęsnym teście, co samo w sobie było powodem do radości, chociaż dziewczyna i tak nie cierpiała jego lekcji. Przez próby bliższego poznania Harrego Pottera przypadkiem zaczęła doklejać się do jego paczki i w krótkim czasie stali się jej najbliższymi znajomymi. Chociaż dość blisko była też ze Susane i Emily.

Najciekawsze były jej relacje z Malfoyem. Widziała jaki był w stosunku do innych osób, ale przy niej zachowywał się jak normalny człowiek. Jakby zależało mu, by za takiego go uważała. W końcu uznała, że zagra w tę jego dziwną grę i dowie się, o co mu chodzi. A może uda jej się przy okazji trochę go zmienić? Mało prawdopodobne, ale jednak...

Coraz bliżej była Noc Duchów, a Cora coraz bardziej się nią podniecała.

-Jaka była uczta w zeszłym roku?- spytała Harrego, Rona i Hermionę, gdy wspólnie wracali z obrony przed czarną magią.

-No wiesz, jedliśmy różne takie Halloweenowe rzeczy, głównie słodycze, a potem miało być jakieś przedstawienie zrobione przez duchy, no ale okazało się, że w zamku był troll, więc nie było- streścił rudzielec.

-Troll?

-To... dłuższa historia- wyjaśnił Harry.- Innym razem ci opowiemy.

Puchonka kiwnęła głową. To była już któraś ich dłuższa historia i nie wiedziała kiedy niby mieliby je jej opowiedzieć, ale nie było to dla niej problemem. Mieli prawo mieć swoje tajemnice, zwłaszcza że znali ją dopiero dwa miesiące.

-Kurcze, wy się tym wcale nie ekscytujecie- stwierdziła dziewczyna.- Czuję się przy was taka dziecinna.

-Wiesz, ja bym się bardzo ekscytował na myśl o tym całym jedzeniu- odpowiedział Ron.- Tylko, że nas tam nie będzie.

-Co? Czemu?

-Prawie Bezgłowy Nick zaprosił nas na imprezę z okazji rocznicy jego śmierci.

-No to się wpakowaliście...

-Och, naprawdę, Cora?- oburzyła się Hermiona- Myślałam, że chociaż ty zrozumiesz jakie to wyróżnienie!

-No tak... Ale ja bez dobrego jedzenia nie wytrzymam, a duchy raczej nie jedzą- zauważyła wyjmując czekoladę.- Chcecie kawałek?

Gdy wszyscy ułamali sobie trochę, Harry spytał z nadzieją:

-A może się jednak poświęcisz i pójdziesz z nami? Jestem pewien, że Nick nie miałby nic przeciwko.

-Przykro mi, ale nie ma szans- odparła szczerze Puchonka.- To będzie moja pierwsza uczta z okazji Nocy Duchów i nie zamierzam jej przegapić.

-W Ryngródzie nie było uczty?

-Nie... W Polsce obchodzą Dzień Zadumy. Odbywa się pierwszego listopada i to taki dzień, w którym myśli się o umarłych, a duchy opowiadają o swoim życiu i śmierci. To fajna tradycja, ale Polacy zachowują wtedy post, co od razu wyklucza ten zwyczaj przed wpisaniem na listę obchodzonych przeze mnie świąt.

***

W końcu nadszedł wieczór Nocy Duchów. Z tej okazji Cora rozpuściła jej zwykle związane w kuca włosy i założyła swoją ulubioną, fioletową bransoletkę. Co prawda była tym typem dziewczyny, który nosi jeansy, zamiast sukienek, ale tą jedną błyskotkę bardzo lubiła. Dostała ją od Callie, gdy była jeszcze słodką, siedmioletnią siostrzyczką, która nie przedrzeźniała jej za każdym razem, gdy nie widzieli rodzice.

W końcu zeszła ze współlokatorkami do Wielkiej Sali i ją zatkało.
Świece, które zwykle oświetlały salę, zostały zastąpione dyniowymi lampionami, dającymi specyficzny poblask. Wszędzie były zawieszone nietoperze, ale część okazała się prawdziwymi i co jakiś czas przelatywały na drugi koniec sali. Wszystko wydawało się takie... inne, choć dziewczyna nie umiała powiedzieć, co się zmieniło.

A gdy pojawiło się jedzenie, Puchonka była już całkowicie zachwycona. Tony przepysznych słodyczy, ciast i innych przekąsek zastawiały stoły. Strasznie się objadła, z resztą chyba jak wszyscy uczniowie.

W pewnym momencie poczuła, że musi iść do łazienki. Wracając spotkała na korytarzu pewnego Ślizgona.

-Co tu robisz?

-Przygotowuje zamach na ojca chrzestnego włoskiej mafii. Jasne, że idę załatwić swoje potrzeby fizjologiczne, Schuyler!

-Ach, głupia ja myślała, że umiesz normalnie odpowiedzieć, Malfoy.

-A co ty tu masz, hym?- spytał chłopak łapiąc za jej nadgarstek, na którym bawiła się swoją bransoletką.

-Śliczniutkie- stwierdził, zdejmując ją z ręki, by lepiej się jej przyjrzeć.

-A dziękuję, dziękuję, a teraz oddawaj.

-Nie.

-Co z nią niby zamierzasz zrobić- prychnęła dziewczyna.

-Jeszcze nie wiem... Może wrzucę do któreś z szafek Lockharta? Szkoda, że nie mamy wspólnie obrony, to będzie prawdziwy kabaret, jak będziesz go o nią prosić!

-Nie odważysz się- odparła powoli dziewczyna z szeroko otwartymi oczami. Ślizgon uśmiechnął się wrednie i zaczął biec.

-Malfoy, odwołuje wszystkie pozytywne rzeczy, jakie o tobie kiedykolwiek pomyślałam! Jesteś takim palantem jak wszyscy inni mówią!- wrzasnęła Puchonka i pobiegła za nim.

Za nic nie mogła go dogonić. Miała dość dobrą kondycję dzięki treningom quidditcha, ale na jej nieszczęście, Draco też był w drużynie.

Wbiegli na pierwsze piętro.

Czego on ode mnie chce?

Wbiegli na drugie piętro.

Cholera, on na serio zamierza to zrobić!

W końcu Ślizgon zaczął zwalniać, a Cora miała czas go dogonić. Przeszła do chodu. Była już tylko parę kroków za nim, gdy usłyszała, jak mówił, jakby nie do niej.

-Strzeżcie się wrogowie dziedzica! Ty będziesz następna!

-Och, zamknij się Malfoy, to wcale nie jest śmiesz...

Dziewczyna przerwała w pół słowa i pisnęła przeraźliwie, gdy zobaczyła co było za rogiem.

Stali tam Harry, Hermiona i Ron, a na ścianie był namalowany krwią napis Komnata tajemnic została otwarta. Obok wisiała martwa Pani Norris.

Dziewczyna była w takim szoku, że nie słyszała kroków nadchodzących osób, ani nie opierała się, gdy Draco pociągnął ją w bocznym korytarzem.
Otrząsnęła się dopiero, gdy doszli nim do jednego z głównych korytarzy, którymi wracali uczniowie z uczty. Zaczęli schodzić w dół, co wyglądało dość podejrzanie, ponieważ Puchoni i Ślizgoni nie mieli w ogóle powodu, by być na piętrze, skoro ich Pokoje Wspólne mieściły się w lochach. W końcu na parterze dziewczyna się zatrzymała.

-Co to było? Czy naprawdę sądzisz, że ta komnata została otwarta?- spytała przerażona dziewczyna.

-Nie mów, że w to uwierzyłaś. Na pewno jakiś siódmoklasista uznał to za wspaniały żart i...

-Draco, uczeń nie zabiłby kota- na te słowa chłopakowi zrzedła mina.

/962 słów/

Golden Kwartet | HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz